Nocą mgła zeszła na dolinę. Mortez tego nie zauważył, choć zazwyczaj dokładnie śledził zmiany otaczającej go przyrody. Teraz, kiedy siedział w samochodzie w niewielkiej uliczce, na której stał dom lekarza, poczuł nagłe zdziwienie, że nie odnotował zmiany pogody. Wiatr też ustał, co sprawiło, że poczuł dziwne ukłucie w okolicach serca. Teraz jednak nie był czas na pochylanie się nad własnym stanem emocjonalnym. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki.
- Proszę - powiedział, podając kopertę siedzącemu obok mężczyźnie - Tu jest 10.000 dolców.
Ten oblizał wargi.
- Tak...po prostu? - zapytał drżącym głosem - Nie dostanę teraz kulki w łeb?
- Nie... - mruknął Mortez, wyciągając rękę - Dostanie pan mój uścisk dłoni. Dziękuję za uratowanie mojego chłopaka.
Lekarz pokiwał głową. Wyraźnie się odprężył.
- Wolałbym aby pan milczał - dodał jeszcze Mortez - wówczas nie będzie żadnych konsekwencji. Służby publiczne i tak nic mi nie zrobią. Organizacja zatrzyma je na wyższym szczeblu
- Organizacja...? - zapytał lekarz
- Tak. Ta, która poszukuje lekarzy, znających się na swojej pracy i nie zadających zbędnych pytań.
- Jak na przykład dotyczących pochodzenia blizn na plecach chłopaka? I tych dziwnych tatuaży? - zapytał badawczo lekarz
- Tak - uśmiechnął się Mortez
- To jest jakiś rodzaj mafii? - spytał jeszcze raz mężczyzna
Starszy chwilę milczał.
- Bardziej jak Iluminaci, Masoni, Zakon Czaszek... którzy dobrze płaca za usługi...a w zamian oczekują milczenia...
Lekarz westchnął, zajrzał do koperty.
- Mam kredyt na trzydzieści lat... - mruknął, jakby starał się usprawiedliwić - biznes słabo idzie... Tutejsi ludzie wolą nacierać się maścią z sadła psa niż pójść do lekarza.
Mortez przeniósł na niego badawcze spojrzenie.
- Powiedzmy, że ludzie, których znam prowadzą rekrutację... Czy może chce pan aby ktoś się z panem skontaktował w tej sprawie? - zapytał spokojnym głosem - Aby otrzymał pan więcej podobnych zleceń?
Mężczyzna oblizał wargi.
- Czy to będzie groźne dla mojej rodziny? - zapytał z wyraźnym podekscytowaniem.
Mortez pomyślał, że z jednej strony się bał, ale z drugiej widział w tym swoją szansę na wyrwanie się z nudy i rutyny oraz zdobycie dodatkowych pieniędzy. To znaczyło, że nie powinien nikogo wspypać.
- Nie, o ile pan nie złamie pewnych zasad... - mruknął i złożył propozycję - Zapłacę Panu kolejne 10.000$ jeżeli przez kolejne trzy dni będzie pan przyjeżdżał kontrolować stan George'a. Co pan na to?
Lekarz gwizdnął. Wyraźnie się namyślał.
- Czy te pieniądze... pochodzą z legalnego źródła? - zapytał z wyraźną obawą
- Pyta pan czy policja będzie pana sprawdzać? - Mortez zmarszczył badawczo brwi - Powiem tak. Policja to płotki, politycy to nieco większe ryby, ale karty rozdają grube rekiny, które śpią na pieniądzach i bardzo się starają żyć dobrze ze wszystkimi. Jeśli zainteresuje się panem płotka...wówczas zadzwoni pan do rekina. Rozumiemy się?
Lekarz wolno wypuścił powietrze. Jedną dłonią ściskał kurczowo kopertę, a drugą skubał wargę, starając się podjąć decyzję.
- Wchodzę w to - powiedział w końcu drżącym głosem.
CZYTASZ
Łowca
General FictionDrugi Tom serii: Druga Droga. Pierwszy Tom znajdziesz tutaj: Srebrna Maska