Niedowierzanie

1.3K 118 48
                                    

- Wybatożysz mnie? - powtórzył Logan jakby nie dowierzał swoim uszom - A jak niby zamierzasz to zrobić?!

Havrick pokiwał głową.

- To dobre pytanie - powiedział - Rozważałem różne opcje. Jedna z nich zakładała, że pogrożę ci bronią - wymownie poklepał się po wewnętrznej kieszeni marynarki - Inna, że poproszę o wsparcie twoich ludzi - skrzywił się - Ale oni i tak już czują się winni... nie chciałem im dokładać.

- I tak mnie zdradzili... - wysyczał sir Logan

- Zdradzili? - parsknął śmiechem sir Havrick - Może jeszcze zaczniesz podejrzewać o to swoich Servantów? - powiedział rozbawiony

Wyraz twarzy Logana wyraźnie dowodził, że przemknęło mu to przez myśl.

- Nie mów... - mruknął Havrick coraz bardziej rozbawiony - Wiesz co, to są już chyba objawy paranoi. Wszyscy chcą cię zdradzić, wszyscy pragną twojej porażki i spiskują za twoimi plecami... Serio Logan, to się leczy.

- Więc...gdzie są moi Servanci? - spytał sir Logan cierpko

- Chudy, długowłosy chłopak... - Zaczął sir Havrick - Jak mu na imię..?

- Ned - mruknął Logan niechętnie

- Ned, właśnie. On aktualnie jest pod kluczem w swoim pokoju, a ten twój mięśniak Un, związany i przypięty do krzesła, czeka na ciebie w sali chłosty.

Logan drgnął i powiódł wzrokiem w tamtym kierunku. Lekko ściągnął brwi.

- Chcesz wiedzieć co się stało? - spytał Havrick poważnie - Czemu nie było ich przy tobie? - zawiesił na chwilę głos a następnie kontynuował - To nie był ich wybór. Poleciłem Unowi oczyścić Apartament z alkoholu - wyjaśnił rzeczowo - A następnie zasugerowałem dosadnie aby zarówno on jak i Ned pozwolili ci zostać samemu... Jak widzisz musiałem go związać żeby pozwolił mi przeprowadzić z tobą spokojną rozmowę, więc nie możesz zarzucać mu zdrady.

- Wystarczyłoby abym nakazał mu spokój - powiedział wyniośle Logan - Jest mi posłuszny.

Havrick skrzywił się.

- Wybacz, ale trudno mi zaufać osobie, która katuje własnego potomka. To niespecjalnie dobrze świadczy o twoich możliwościach oceny sytuacji, jeśli mam być szczery...

Sir Logan zamknął na chwilę oczy i westchnął.

- To niczego nie dowodzi. Chłopiec jest trudny. Nie wiesz jak potrafi się zachowywać - powiedział ponuro

- Oj chyba wiem... - mruknął wymownie wyższy Master - Ale to wciąż dziecko. A ty jesteś dorosły. Twój brak samokontroli to twój problem - powiedział zimno - Przykro mi słyszeć, że pozwoliłeś chłopcu manipulować sobą... Tak naprawdę myślę, że to wskazuje na coś głębszego. - zamyślił się - Tak mi to teraz przyszło do głowy. Wydawało mi się, że jesteś zimny i wyrafinowany, ale to chyba była zbyt powierzchowna ocena - powiedział i zamilkł.

Logan opuścił głowę.

- Wcześniej zarządzałeś Ośrodkiem wspólnie z bratem, co? - zapytał Havrick spokojnym tonem

- Tak. Ponad dwanaście lat - odparł Logan sucho.

Wyższy mężczyzna pokiwał głową.

- Wiesz, co Logan? Ty chyba po prostu powinieneś mieć swojego neach-stiùiridh... Masz poważny problem z alkoholem, samokontrolą i emocjami. Nie wiem jak dałeś radę prowadzić  ten Dom bez brata. Być może on cię stabilizował..?
[nadzorcę]

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz