Przywilej

1.3K 123 210
                                    

Obszedł całą okolicę, ale George'a nigdzie nie było.

- Kurwa!!! - warknął i przypierdolił pięścią w latarnię.

Lęk stopniowo zawładnął jego ciałem. Spłycił oddech, spiął mięśnie karku. Świadomość, że chłopak może być w złym stanie psychicznym w dodatku źle ubrany do pogody, nie pomagała. Mógł schować się wszędzie.

Miał tylko nadzieję, że Młody miał dosyć oleju w głowie żeby nie zamarznąć.
Opieranie się jednak na umiejętnościach przeżycia George'a było słabym fundamentem.

Dodatkowo wiedział, że w chłopaku zaczęły już zachodzić mechanizmy splecenia. To oznaczało, że jego autonomia jako jednostki bardzo zmalała i istniało poważne przypuszczenie, że nie poradzi sobie w świecie, który stał się dla niego obcy i zagrażający.
Było to wyraźnie widoczne tego dnia, kiedy wybrali się razem do Galerii handlowej. 

No i ten jego cholerny zapach, który przywoływał Dominantów niczym cieczka u suki.

Zdecydował się wrócić na parking. Miał nadzieję, że w samochodzie zastanie George'a, ale chłopaka nie było w środku.Spojrzał na zegarek. Dochodziła czwarta.

- Kurwa... - wymruczał i przetarł dłonią twarz.

Sięgnął po telefon. Sprawdził połączenia. Stanford nadal nie oddzwonił. Wybrał jego numer.

- Nawet nie wiesz jak cię teraz potrzebuję - wymruczał

- Użytkownik jest poza zasięgiem lub jest niedostępny - oznajmił automat

- Zawsze kurwa jesteś poza zasięgiem, kiedy jestem w dupie!!! - warknął i rozłączył się. Ukrył twarz w dłoniach - Ale spierdoliłem!!! Młodemu trzeba było założyć lokalizator!!!

Drgnął i uniósł twarz.

Zaraz... Przecież sir Logan umieścił nadajnik w jego ramieniu... Zdjął co prawda opaskę, ale był to wyłącznie komponent przywołujący... Sam GPS był na miejscu. ..No ale nie mogę przecież dzwonić do Szefa o czwartej w nocy.. Nie, do Szefa nie, ale do Una...?

Wybrał szybko numer i popukał palcami w kierownicę.

- Odbierz, skurwielu... - wycedził

Po czterech sygnałach Un odebrał.

- Tak...? - zapytał zaspanym głosem 

  Mortez z ulgą wypuścił powietrze

- Kurwa, Un! Nawet nie wiesz jak dobrze cię słyszeć...! - wymruczał

- Nie mogę powiedzieć tego samego - powiedział Tahir - Co jest?

- Szukam Stanforda i George mi spierdolił... Przestraszył się i zwiał - powiedział Mortez - pomyślałem...że może nadajnik, który dał mu Szef działa bez opaski...?

Zapadło milczenie.

- Tak, powinien działać - oparł Un - Chociaż... dawno nie był łączony - powiedział- Więc trudno określić.

- Możesz pomóc mi go zlokalizować? - spytał Mortez z napięciem

W słuchawce zapadła cisza.

- Un...? - ponaglił go Mortez

- Twoja prośba wymaga tego, żebym poszedł do sypialni Pana i użył jego telefonu. Wiesz co to znaczy...?

- Nie wiem gdzie on jest - mruknął Mortez - Nie ma kurtki i jest ranny...Boję się, że się zgubi...zamarznie...albo ktoś go... - urwał i przygryzł wargę

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz