Puszka

1.1K 111 68
                                    

Nie wyszedł z Centrum od razu. Najpierw przygotował gwizdek, pisząc na nim markerem "James Logan", a potem poczuł jak bardzo jest głodny.

Zrobił sobie trzy kanapki z dżemem truskawkowym, co szło mu z pewnym trudem z uwagi na obite ręce. Podekscytowanie już minęło i został tylko ból. Pomyślał o tym, że prawdopodobnie powinien wyznać komuś, że opatrunek gipsowy się strzaskał. Ale przecież i Cervet i Hole byli zajęci, a to nie było nic super ważnego. W dodatku Cervet pewnie zabrałby mu kartę, gdyby się dowiedział jak spędza wolny czas.

Jakoś dziwnie było jeść samemu, więc włączył telewizję i zaczął przeskakiwać po kanałach aż znalazł tę śmieszną kreskówkę o kocie, co próbuje złapać mysz. Przypomniał sobie, że ta bajka nazywała się "Tom i Jerry". Nigdy nie wiedział, które imię należy do kota a które do myszy, ale czy to miało znaczenie? Potem zaczął się Scooby Doo. Uwielbiał tę kreskówkę!
Nim się zorientował, obejrzał dwa odcinki.  W końcu wyłączył telewizor i poszedł wygrzebać notatnik spod materaca.

Pomyślał, że powinien znaleźć na niego lepsze miejsce. Sądząc po rewizji w pokoju Adeptów, łóżko było pierwszą lokalizacją, w której szukali ukrytych rzeczy.
Zastygł, przypominając sobie, że przecież materac w jego łóżku został zmieniony. Czy Cervet widział jego zeszyt?

Podrapał się po głowie. Może nie zauważył notesu. Ale mimo wszystko, trzeba będzie gdzieś go przenieść. Rozłożył zeszyt na wolnej stronie, zapisał datę i zastygł, zastanawiając się, co pragnie zapisać. W końcu zaczął: Dziś zapytałem Mutsu czy będzie mnie uczył karate i się zgodził. Powiedział, że jest moim "sensej". Musiałem usiąść w pozycji "sejza" , ukłonić się i zapytać czy mnie przyjmie na ucznia.  A on powiedział "tak" (po japońsku).
Nie wiem tylko czy jak się dowie, że w lutym idę do szkoły, to dalej będzie chciał mnie uczyć.

Przerwał.

Nie powiem mu o tym - zdecydował. I napisał - Będę miał świetne dwa miesiące. To sześćdziesiąt dni treningu, może wystarczy żebym umiał GO walnąć. Będę ćwiczył z całych sił. Żebym któregoś dnia mógł GO zabić.

Odłożył długopis i westchnął.
Schował notes za ubrania. Może tam za łatwo go nie znajdą.
Wziął w dłoń gwizdek i obrócił go w palcach.

- Tak bym chciał, żebyś był prawdziwy... - powiedział - Wtedy gwizdałbym tak długo aż powiedziałby, że nie muszę iść do żadnej szkoły. 

Westchnął i sięgnął po kurtkę. Lepiej aby zdążył z tym co zamierzał zrobić do obiadu. Nie chciał aby Cervet się na nim zawiódł.

***

Wczoraj ukrył puszkę pod stertą kamieni, która znajdowała się w pobliżu hangaru na maszyny rolnicze. Teraz uznał, że to nie był dobry pomysł. Po pierwsze było za blisko do budynków gospodarczych, a po drugie aby wyjąć puszkę, musiał poprzekładać spore otoczaki.
Obolałe dłonie tak cholernie bolały.

- Jesteś Strażnikiem Kluczy! - powiedział sobie - To odpowiedzialna funkcja. Nie możesz rezygnować z uwagi na ból łapek!

Prawda była jednak taka, że wyjątkowo trudził się z tymi kamieniami. Poprzednim razem znacznie lepiej mu to szło. Teraz kamienie bardziej zsuwały się po pozostałych niż je zdejmował. Był zły na siebie, że ukrył puszkę na samym dole. Przecież to była tylko głupia zabawa, a nie nie prawdziwe klucze. No, ale udawanie, że to była prawda, było znacznie fajniejsze niż przyznanie się przed sobą, że to tylko stara puszka po herbacie i zaplute przez Grdykę gwizdki.

W końcu zrobił dziurę dosyć dużą by wsunąć rękę.

- Wreszcie! - wykrzyknął, wymacując kwadratowe pudełko - I oto jest! Puszka Skarbów, pełna Kluczy wyłączających Strażników Centrum! - uniósł ją przed siebie - Dobrze się spisałeś, Strażniku Kluczy - powiedział niskim głosem - Udało ci się uchronić Centrum przed atakiem! A teraz złóż w niej jeszcze ostatni klucz, który ochroniłeś przed wykradzeniem! Tak zrobię! - odparł swoim głosem, otwierając metalowe pudełko - Misja wykonana! Strażnik kluczy wywiązał się z zadania! Mówiłem, że możesz na mnie liczyć, Mortez! I przysięgam, że nigdy nie zdradzę, gdzie schowałem puszkę i nikt się nie dowie do czego służą klucze...! Szkoda tylko, że nie uchroniłeś klucza, który wykradł Rips! - mruknął grubym głosem - Ale Mortez, doceń to, że wykradłem klucz Ojca! - znów zmienił głos na swój - Teraz, kiedy go ukryję, już nikt nie da rady pokonać ochrony Centrum! 

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz