Ukojenie

1.2K 110 41
                                    

Samochód miękko mknął ciemną drogą. Padał lekki śnieg. Wszyscy mężczyźni w aucie milczeli, a wystraszony chłopak drżał, starając się nie zasnąć. Droga dłużyła się, a rzeczywistość zdawała oddalać z każdą chwilą. Już tyle czasu nie spał, aby nie dać się zaskoczyć ciężkim krokom na skrzypiących schodach. Teraz siedział między dwoma mężczyznami na tylnym siedzeniu samochodu, jego ręce wciąż były związane, a palce nieco cierpły. Świadomość że jest bezpieczny, chociażby tyle minut ile czasu będą jechać, nie pomagała.
Całe ciało rozpaczliwie domagało się snu.   

Nagle w tę dłużącą się walkę z samym sobą, wtargnął dzwonek telefonu.
Chłopak podskoczył w miejscu. Od telefonu zaczynały się złe rzeczy.

- Kurwa... Havrick! - syknął mężczyzna siedzący za kierownicą

- Lepiej odbierz - powiedział wysoki facet, który siedział z lewej strony chłopaka

- Ja bym nie odbierał - mruknął blondyn z długimi włosami

Zapadła cisza.

- Jak nie odbiorę, to się przypierdoli - wycedził kierowca przez zęby

Chłopak starał się przypomnieć sobie jego pseudonim.

Yortif, tak na niego mówili.

- To odbierz - powiedział Wysoki

- Ale jak odbierze, to też się przypierdoli - mruknął Długowłosy.

Telefon się wyłączył. Kierowca głośno odetchnął.

Czyżby się kogoś bali?

- Może już nie zadzwoni... - wymruczał Yortif

- Nie liczyłbym na to - odparł kpiąco Wysoki

- Nie odbieraj mu nadziei! - powiedział Długowłosy

W tym samym momencie telefon na nowo zaczął dzwonić.

- To znowu on! - wycedził kierowca przez zaciśnięte zęby

- To odbierz - powiedział Długowłosy

- Przed chwilą mówiłeś żeby nie odbierać! - zirytował się kierowca

- Wtedy dzwonił pierwszy raz, a teraz drugi. To zmienia postać rzeczy.

- Ja pierdolę...! - mruknął Yortif i nacisnął guzik na kierownicy - Halo?

- Yortif? - rozległ się czyjś głos.

Chłopak wysłuchał dziwny akcent.

- Przyjdź proszę do Biblioteki - polecił dzwoniący

Mężczyzna za kierownicą nerwowo przełknął ślinę.

- Ymmm...chwilowo jestem poza Centrum - powiedział - Już wracam i...

- Opuściłeś teren Ośrodka bez pozwolenia? - zapytał zimno Dystyngowany

Normalnie jak jakiś hrabia - pomyślał chłopak

- Ymmm... musiałem - zająknął się Yortif - Wracamy z interwencji.

- Jakiej interwencji? - zapytał Hrabia

- Interwencyjnego przejęcia chłopaka - odparł kierowca - Nie chciałem Pana niepokoić, chciałem jutro...

- Jakiego chłopaka? - wycedził dzwoniący

Przejęcia? - zapytał sam siebie chłopak - Czy może...przYjęcia. Czy oni zamierzali...? - serce chłopaka zabiło mocniej. Krucha nadzieja, która wyrosła w jego sercu została rozjechana przez buldożer rzeczywistości.

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz