Wymiary

1.6K 120 45
                                    

Torsje wstrząsały jego ciałem, ale świat się rozwarstwił. Kolory odstawały od ruchu, a ruch od dźwięku. Usta ludzi poruszały się, ale dźwięk docierał z opóźnieniem  zniekształcony, inny, przerażający. 

George czuł pulsowanie ciała, ale miał wrażenie, że rozwleczone jest na wiele metrów, jakby rozciągnięte przez niewidzialne siły. Jak gołąb przypatrywał się jednym okiem metalowej misce, do której co jakiś czas spływała wydzielina z jego ust. Wydawało mu się, że jest czarna. Zrozumiał. Oto gnił wewnętrznie i teraz pękł w środku. Jego członki zostały uwolnione z supła, który spajał go w jedno i zaczęły pełznąć każdy w inną stronę. 

Stracił nad nimi władzę. 

Czuł jak w środku niego mieszają się głosy. Nie wiedział, że jest ich tylu! Trwała jakaś debata, nie rozumiał sensu słów. Wsadzano je w jego usta i wypluwał je bez zrozumienia, co właściwie wypowiada. 

Ostatni raz czuł się tak źle kiedy w dzieciństwie zjadł nieświeże mięso i rzygał kilka godzin, myśląc, że umrze. A potem jeszcze w Norze, kiedy stał przy ścianie i marzył o końcu sesji, który nie nadchodził.  W jednej krótkiej chwili zatęsknił za Mortezem. Uczucie to było tak intensywne, że poczuł je w sercu, zagubionym gdzieś w zapadniętej klatce piersiowej. Torsje znów otworzyły mu usta. Teraz wypluwana substancja wydawała się mieć barwę żółtą. 

Pan mówił, że jestem psem...Na kolana... Niech giną...Mortez?... 

Głosy w jego głowie narastały i nie umiał ich zatrzymać. Do pomieszczenia weszły jakieś buty. Pojawiły się w zasięgu jego wzroku. Patrzył na nie i wiedział, że powinien wiedzieć, co to dla niego oznacza, ale nie mógł sobie przypomnieć.


***

Odebrał po trzecim sygnale. 

- Tak, Szefie? - spytał

To, że Master zadzwonił, było dobrym znakiem. Może podjął już decyzję w sprawie spotkania z George'm? 

- Natychmiast do Apartamentu - syknął sir Logan - Chodzi o chłopaka

Nie odpowiadając, rozłączył telefon. Wybiegł z pokoju tak jak stał, choć był świeżo po treningu. Wypadało aby się umył i odświeżył. Teraz jednak to nie miało znaczenia. Wybrał schody, aby było szybciej. Dobiegł na Korytarz w ciągu dwóch minut. Niemal zderzył się z Szefem, który wychodził ze swojego mieszkania. 

- Co się dzieje? - zapytał. Jego zmysły były wyostrzone.

- George się rozsypał - syknął sir Logan - Chodź za mną. 

W trzech krokach dopadli do Pokoju Próby. Mortez zatrzymał się w drzwiach, zauważając Una, który utrzymywał omdlewającego George'a nad miską. Chłopaka męczyły torsje, ale jeden rzut oka na sposób w jaki trzymał go Cień wystarczył by zrozumiał, że sprawa jest poważna. 

- Co się stało? - zapytał półgłosem Mastera

- Wczoraj odbyliśmy rozmowę na temat jego natury. Był bardzo zestresowany, ujawnił myśli samobójcze, aby go rozluźnić wykorzystałem technikę zaszeptania. 

Mortez zmarszczył brwi.

- Bardzo silnie reaguje na psychotechniki - powiedział 

- Na to wygląda - zgodził się sir Logan 

- Tylko rzyga? - spytał 

W tym momencie George zaśmiał się demonicznie. 

- Przyszedł... Pan Marnotrawny - wycedził obcym głosem 

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz