Siedział już kolejną godzinę w jego komnacie czekając jak łaskawie zechce ruszyć tyłek i w końcu wrócić do Hogwartu. Oparł się wygodniej o oparcie fotela i stukał palcami o drewniany podłokietnik dalej czekając. Minęła kolejna godzina. Może go zabili i ukrywają gdzieś zwłoki? Przeszło mu przez myśl. Na chwilę się zmartwił losem najlepszego przyjaciela, ale szybko mu przeszło. Dobrze mu tak, mógł go nie oszukiwać. Ciekaw był przez jaki okres czasu miał przed nim sekrety...
Spojrzał zniecierpliwiony na zegarek. Zbliżała się już północ, a jego nadal nie było. Teraz już na poważnie zaczął się o niego martwić. Może rzuci w niego Cruciatusem na powitanie? Uśmiechnął się złośliwie. To nie był zły pomysł...
Odetchnął z ulgą kiedy usłyszał kroki za drzwiami, a po chwili przyjaciel wszedł do komnaty zdejmując po drodze płaszcz i rzucając na łóżko. Skierował się w stronę barku.
- NA SALAZARA! – krzyknął kiedy usłyszał z drugiego końca pokoju chrząknięcie przypominające o obecności intruza. – Czego tu chcesz?! Zawału prawie dostałem...
- I dobrze Ci tak. Od kiedy szpiegujesz dla Zakonu Feniksa?
- Nie wiem o czym mówisz...
- Wiesz doskonale. Snape tak samo się wymykał jak ty. Święci ze Zakonu nie wiedzą co to jest normalna pora dnia. Wolą prawie w nocy się spotykać dla większej dramaturgii – zaśmiał się ironicznie. – Dla mnie też nalej.
- Pierdol się, Malfoy.
Zaśmiał się.
- Zasłużyłem na Ognistą. Czekałem na Ciebie kilka godzin.
- Jeśli podejrzewasz mnie o zdradę to czemu jeszcze mnie nie wydałeś, co? – zapytał spoglądając na niego z lekkim wyrzutem.
- Bo jesteś moim jedynym przyjacielem i wolę poznać całą prawdę nim polecę do Czarnego Pana z tymi rewelacjami. Wyobraź sobie... Wojna by się skończyła. Wygralibyśmy... - szeptał udawanym rozmarzonym głosem.
- Więc co Cię powstrzymuje?
- Wszystko zależy od Ciebie. Wysłucham całej Twojej historii. Chcę znać szczególnie odpowiedz na jedno pytanie: Dlaczego szpiegujesz, Blaise?
Czarnoskóry westchnął kierując się do barku. Nalał Ognistej do dwóch szklanek i jedną podał blondynowi. Sam usiadł na łóżku i nastała kilkuminutowa cisza. Draco podniósł sugestywnie brwi czekając na odpowiedz.
- Nigdy nie chciałem być Śmierciożercą, Draco...
- Powiedz mi o czymś czego nie wiem – przerwał mu rozbawiony.
- Jeśli będziesz mi przerywał to niczego się nie dowiesz.
Draco wywrócił oczami, ale przymknął się.
- To przez ojca. Wiesz o co mi chodzi, ty też nie miałeś dużo do gadania. To już idzie dziedzicznie. Nie mamy nic do powiedzenia. Dostajemy znak. Jakieś zadania na dowiedzenie swojej wierności Czarnemu Panu. Na początku starałem się być takim Śmierciożercą jakim oczekiwali, że będę. Z dwa lata temu kiedy Zakon Feniksa zaczął wygrywać to pomyślałem, że jest to dla mnie nadzieja. Gdybym im podsunął kilka lokalizacji to mogliby wygrać, a mnie oczyściliby z zarzutów. Taki mam z nimi układ. To wszystko, Draco. Leć do Czarnego Pana. Opowiadaj mu powoli, tak żebym zdążył wypić całą Ognistą. Umrę tak jak wcześniej żyłem, czyli pijany.
Nastała cisza. Draco przez kilka minut się nie odzywał analizując słowa przyjaciela. Spoglądał na niego z dziwnym błyskiem w oku. Westchnął i wypił całą zawartość szklanki.
CZYTASZ
Nie uciekaj | Dramione | Zakończone
FanfictionWojna z Lordem Voldemort trwa już niemal pięć lat. W magicznym świecie szaleje spustoszenie. Króluje cierpienie, strach, głód, gwałty, morderstwa, napady, rabunki. Szala raz przechyla się w stronę Śmierciożerców, raz na stronę Zakonu Feniksa. Rankin...