16. Tajemnica

2.3K 101 1
                                    

Zaklęciem zamknął za sobą drzwi. Hermiona rozejrzała się po pokoju. Zaniósł ją do jej komnaty. Dobrze... Lubiła tu przebywać. Mogła tu umrzeć. Tak, to był właściwy moment i miejsce.

- Grimmauld Place 12, Londyn – wyszeptała kiedy położył ją delikatnie na łóżku. Spojrzał na nią zdziwiony. Nie próbował nawet tego ukryć. Usiadł na skraju łóżka i nachylił się nad dziewczyną. Zapatrzyła się w jego szare oczy. Nigdy nie sądziła, że mogą być takie piękne... O czym ty teraz myślisz, Hermiono? Skarciła się w myślach. Za chwile umrze, powinna myśleć o szczęśliwych momentach z przyjaciółmi, ale... nie mogła sobie niczego przypomnieć, a jego oczy? Uspokajały ją. Wiedziała, że nie ma się czego bać.

- Powiedziałaś o tym jeszcze komuś? – zapytał szeptem. Domyślił się, że właśnie zdradziła lokalizację Kwatery Głównej Zakonu Feniksa.

- Nie – wyszeptała w odpowiedzi. – Tylko Tobie. Nasza umowa jest nadal aktualna. Zrobiłam to czego najbardziej chciałeś. Dotrzymaj słowa. Zabij mnie...

Podniósł się gwałtownie z łóżka i skierował się do wyjścia.

- Proszę, Draco... - usłyszał jeszcze nim wyszedł na korytarz. Co on miał teraz zrobić? Za kilka dni Czarny Pan znowu wejdzie do jej umysłu. Zobaczy, że wydała mu tajemnicę Zakonu. Zabije i ją i jego za zdradę. Cholera, Granger... Co ty wyprawiasz?

Wyciągnął różdżkę zastanawiając się czy nie rzucić na nią zaklęcia zapomnienia. Potrafił dobrze zmodyfikować pamięć. Istniała nadzieja, że Czarny Pan niczego nie zauważy. Cholera... Westchnął ciężko wchodząc ponownie do komnaty Granger.

- Rozbieraj się – warknął wchodząc do małej łazienki.

- Obiecałeś... - wyszeptała płaczliwie. Nie odpowiedział. Złapał ją mocno i podniósł kierując się w stronę małej łazienki. Postawił ją przed wanną i zaczął rozbierać.

- Nie zrobię Ci krzywdy – sam nie wiedział czemu to powiedział. Widział jej drżenie na całym ciele kiedy zsuwał ramiączka z jej ramion.

- Obiecałeś, Draco – powtórzyła podnosząc głowę i spoglądając na niego. – Miałeś dotrzymać słowa. Na pewno znasz zaklęcie. Używałeś go nie jeden raz. Znasz zaklęcie, Draco. Zrób to.

Przerwała kiedy nogi się pod nią ugięły. Oparła się o jego klatkę piersiową czując jego dłoń na swoim ramieniu. Załkała w jego koszulę.

- Zrób teraz z moim ciałem wszystko na co masz ochotę, ale potem mnie zabij. Dostałeś to czego chciałeś. Dotrzymaj słowa...

- Dotrzymałbym słowa, gdybyś dała mi to czego chcę, Granger – wysyczał wściekły podnosząc ją. – Może zaboleć – dodał zanurzając powoli jej ciało w ciepłej wodzie.

Dziewczyna załkała siadając z jego pomocą w dość dużej wannie jak na taką małą łazienkę. Podniosła wzrok i spojrzała na niego kiedy usiadł na krawędzi wanny.

- Przecież tego pragnąłeś...

- Nie tego, Granger.

- A czego?

Draco się zaśmiał.

- Domyśl się. Masz na to jeszcze czas.

- Za kilka dni Sam-Wiesz-Kto znowu będzie wchodził do mojego umysłu. Zobaczy naszą rozmowę. Dowie się o tej lokalizacji i mnie zabije. Sądzisz, że Ciebie nie zabije wiedząc, że o tym wiedziałeś i nie zamierzałeś mu powiedzieć?

- Ty mnie szantażujesz, Granger? – zapytał z niedowierzaniem.

Wzruszyła ramionami.

- Daję Ci wybór. Kiedy będę martwa niczego nie zobaczy, prawda? Będziesz bezpieczny.

Zacisnął dłonie w pięści. Ta szlama chciała go zaszantażować. Ta sama szlama, która w kilku ostatnich dniach była w silnej depresji wymyśliła plan jak umrzeć. Miała rację. Będąc martwa, on będzie bezpieczny. Najgorsze jednak było to, że nie chciał, żeby była martwa i może nieświadomie dziewczyna podsunęła mu pewien plan.

- Umyj się, Granger, bo śmierdzisz – warknął wychodząc z łazienki. – Dowiem się o tym jeśli zechcesz się utopić – krzyknął na odchodnym. Musiał się spotkać z Zabinim.

W połowie drogi do komnaty Zabiniego zatrzymał się w miejscu. Zmienił zdanie. Nie wtajemniczy go w swój plan na uratowanie Granger. Jutro miał spotkanie z Zakonem. Mógłby się o czymś wygadać... nawet nieświadomie. A na pewno bardzo nieświadomie pod wpływem upojnego seksu z Weasleyówną. Zaśmiał się pod nosem. Naprawdę nie miał pojęcia co go tak ciągnęło do tej rudej wiewióry.

Wrócił ponownie do komnaty Granger i zajrzał od razu do łazienki. Dziewczyna siedziała skulona w wannie i patrzyła przed siebie. Pewnie nawet nie usłyszała, że wszedł, bo wzdrygnęła się kiedy się odezwał.

- Zapomniałaś jak się umyć?

- Boli, gdy dotykam ciała, Malfoy – warknęła wściekła w odpowiedzi.

Zaśmiał się pod nosem. Już nie Draco, ciekawe. Jak to szybko się zmienia humor u kobiet.

- Przynajmniej się opłuknij jakoś. Naprawdę zaczynasz śmierdzieć, Granger.

Dziewczyna prychnęła w odpowiedzi, ale sięgnęła po gąbkę.

- Wyjdziesz?

- Nie jesteś na tyle pociągająca bym z przyjemnością na Ciebie patrzył – odpowiedział zgodnie z prawdą opierając się o framugę drzwi. Nie pociągały go wychudzone dziewczyny. Widoczne żebra. Zapadnięte policzki.

- Nie jesz tych posiłków, prawda? – zapytał kiedy dziewczyna zaczęła powoli się myć.

- To nie Twoja sprawa, Malfoy.

- Owszem, moja. Bo jeśli umrzesz pod moją opieką to ja za to zapłacę.

- I dobrze – odwarknęła. – Zasłużyłeś – dodała po chwili. Z trudem przeszło jej to przez gardło, bo nie myślała o tym na poważnie. Nie był wobec niej brutalny. Dbał o nią na swój sposób. Od czasu jej uwagi na ostre potrawy, dostawała już same łagodne. I nawet czasami budyń na deser. Nie potrafiłaby o nim źle pomyśleć i jeśli miała żyć to chciała u niego. Nie chciała wracać do Dołohowa.

- Co zrobisz z tą informacją?

- Jeszcze nie wiem, Granger – odparł beztrosko.

- To czego tak naprawdę pragniesz, Draco?

Już jestem Draco? Podniósł ze zdziwienia brwi. Nigdy nie zrozumiem kobiet.

- Jak zgadniesz to się dowiesz, Granger. Pośpiesz się trochę. Nie mam całej nocy na zajmowanie się Tobą.

- To się nie zajmuj i tyle. Będziesz miał spokój.

- Chciałbym, ale muszę. Ruchy, Granger – mruknął wycofując się w stronę łóżka.

Kilka minut później dziewczyna w końcu wyszła owinięta w zielony ręcznik. Musiał przyznać, że ładnie było jej w tym kolorze. Usiadła obok niego na łóżku i ogarnęła mokre włosy na drugą stronę. Nie odezwał się tylko zajął się oczyszczaniem jej ran. Na koniec podał jej kilka butelek. Wypiła je mając nadzieję, że to trucizna.

- Następnego dnia wstawaj jak najmniej. Nie zamierzam powtarzać swojej pracy.

Hermiona kiwnęła głową i położyła się na łóżku. Skuliła się w kłębek i przymknęła oczy mając nadzieję, że wyjdzie. Miała rację, chwilę później usłyszała odgłos zamykanych drzwi.

- Chcę umrzeć... - wyszeptała jeszcze nim zasnęła.

_________

W następnym rozdziale pojawi się wyczekiwana Ginny

Miłego!

PS Następny rozdział będzie 2x dłuższy niż pozostałe

(Poprawione, 02/11/2021)

Nie uciekaj | Dramione | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz