- Masz jakiś pomysł?
Draco jęknął kiedy Blaise wszedł o świcie do jego komnaty i machnął różdżką odsuwając zasłony z okna. Blondyn odwrócił się plecami do okna zakrywając głowę poduszką.
- Śpię jakbyś nie zauważył...
- Nie rozumiem jak można tak długo spać...
- Zabini, nawet piątej nie ma...
- Już zdążyłem kilka razy obiec jezioro. Ty w sumie też powinieneś się wziąć za siebie. Obżerasz się przy zerowym ruchu. Niedługo będziesz dyszał przy wchodzeniu po schodach.
- Dziękuję za radę, MAMO – wyakcentował ostatnie słowo mając nadzieję, że przyjaciel się zamknie.
- Nie ma za co – mruknął beztrosko siadając przy jego biurku. – Dobra kanapka... Tobie skrzaty robią lepsze jedzenie niż mnie. Powinienem to zgłosić – odezwał się po chwili biorąc kolejny gryz kanapki z jego talerza. Wiedział, że ten fakt oburzy przyjaciela i nie mylił się. Draco gwałtownie usiadł na łóżku spoglądając na niego z oburzeniem.
- Czy ty właśnie jesz MOJE śniadanie?
- No, a nie widać? – zapytał podnosząc ze zdziwienia brwi. – Powinieneś mi podziękować. Im mniej kalorii zjesz tym mniej przytyjesz. Rusz ten tłusty tyłek to zostawię Ci herbatę i jabłko.
- Powinieneś się przejść do jakiegoś burdelu i zająć się kobietą, bo Ci na łeb zaczyna padać...
Draco nie ukrywał nawet swojego irytowania kiedy wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Blaise zaśmiał się kiedy blondyn się nie powstrzymał i przejrzał się w lustrze obserwując dokładnie swój brzuch. Nadal był w miarę płaski, ale już bez widocznych mięśni brzucha. Pieprzony Zabini... Z irytacją narzucił na siebie koszulkę od dresu i spojrzał na przyjaciela. Nadal beztrosko siedział przy jego biurku przed pustym talerzem. Nawet okruszków mu nie zostawił...
- Jeśli już jesteśmy w temacie kobiet... - rzucił mu zielone jabłko uśmiechając się w swój uroczy sposób. – Jaki masz plan odnośnie Granger?
- Żaden.
- Miałeś mi pomóc, Malfoy – syknął.
- I pomogę. Ale jest piąta rano. Dopiero wstałem, a ty psujesz mi dzień z samego rana... Chociaż ranek chciałem mieć przyjemny.
- Gdybyś nie zepsuł wczoraj sprawy to trułbym Ci dupę dopiero w południe..
- Skąd miałem wiedzieć, że Granger jest naszym pieprzonym Świętym Grallem?
- Wiesz jak Dołohow traktuje kobiety. Widziałeś w jakim stanie trafiają do Skrzydła Szpitalnego. Wiesz o tym doskonale, Draco! Nie jeden raz widzieliśmy, a pomimo to z premedytacją potraktowałeś tak Granger.
- W czasach szkolnych była naprawdę nieznośna. Chcesz mi powiedzieć, że ty byś nie skorzystał z okazji i nie zemścił się?
- To jest dla Ciebie zemsta? – zapytał z niedowierzaniem. – Ty ją wysłałeś do kata, Malfoy! Mogłeś ją potraktować Cruciatusem czy coś, ale nie w taki sposób... Malfoy, nigdy bym nie potraktował tak żadnej kobiety. Nawet takiej szlamy jak Granger. Trzeba znać granice i ja je znam. Ty najwyraźniej nie.
- Po prostu się zamknij. Zrobisz mi przysługę.
- Byś mógł ruszyć tyłek i jakoś naprawić swój błąd. Ledwo żyjąca Granger nam nie pomoże w ułaskawieniu.
- Dobra. Daj mi kwadrans. Ogarnę się i coś wymyślę.
***
Hermiona delikatnie otworzyła oczy słysząc znajomy głos Dołohowa oraz drugi też znany, ale nie mogła go utożsamić z konkretną osobą.
CZYTASZ
Nie uciekaj | Dramione | Zakończone
FanfictionWojna z Lordem Voldemort trwa już niemal pięć lat. W magicznym świecie szaleje spustoszenie. Króluje cierpienie, strach, głód, gwałty, morderstwa, napady, rabunki. Szala raz przechyla się w stronę Śmierciożerców, raz na stronę Zakonu Feniksa. Rankin...