Draco odetchnął z ulgą kiedy wyszedł z komnaty i skierował się do dobrze mu znanego miejsca w Hogwarcie. Pokoju Życzeń. Prawie podbiegł pod odpowiednią ścianę i pomyślał życzenie. Mimowolnie delikatny uśmiech wkradł się na jego twarz. Tak... Tak bardzo za tym tęsknił.
Obserwował jak powoli drzwi materializują się na ścianie, aż w końcu pojawiła się klamka. Wszedł do małego salonu w barwach Slytherinu. Był on skromny, jak to na wyobraźnię faceta. W kominku palił się ogień, a przed nim stał duży czarny fotel. Już pragnął zanurzyć się w tym miękkim materiale. Był tak blisko... aż w końcu to zrobił. Wyciągnął rękę w stronę stoliczka kawowego i wziął jedno zielone jabłko. O tak... Chwila...
Otworzył nagle oczy biorąc głęboki wdech. Tak, to był sen. Jedyną rzeczą, której Pokój Wspólny nie mógł spełnić było jedzenie. Ubolewał nad tym, ale co zrobić... Poczuł dziwne ukłucie na gardle. Zmarszczył brwi zastanawiając się. Poruszył dłonią i momentalnie ucisk się nasilił. Powoli odwrócił wzrok w lewą stronę i uśmiechnął się złośliwie.
- Cześć, Granger. Co za miłe powitanie – mówił z trudem czując jak nacisk się nasila. Hermiona siedziała na łóżku i przykłada koniec magicznego patyka do jego szyi. Przeklął na siebie. Nie pomyślał nad tym, żeby schować różdżkę, ale nawet przez chwilę nie pomyślał, że byłaby zdolna użyć do tego różdżki. I to jego własnej.
- Czemu razem ze mną spałeś? – zapytała w końcu. Czuła się dziwnie nie wiedząc co się stało. Pamiętała jak siedziała skulona przy łóżku płacząc nad zdjęciem Archiego, a potem obudziła się tu, koło Malfoya w łóżku. Czy on...?
- Raczej co ty robisz w moim łóżku, Granger – uśmiechnął się. – Uspokój się i oddaj mi różdżkę. W Twoich rękach jest to jedynie bezużyteczny kawałek drewna, Granger. Choćbyś chciała to nie dasz radę wyczarować najprostszej rzeczy, a co dopiero kogoś skrzywdzić.
- Zawsze mogę ją złamać, Malfoy.
Draco lekko zbladł na jej słowa, ale brunetka najwyraźniej nie miała zamiaru tego robić. Odłożyła różdżkę na łóżko i oddaliła się w drugi koniec łóżka. Byle najdalej od niego.
- Czy ty... Czy ty zrobiłeś mi krzywdę, Draco? – zaczęła delikatnie. Nie chciała go denerwować z samego rana, ale musiała spytać. Nie ukrywała swojego przerażenia na samą myśl, że on mógł jej zrobić krzywdę. Przez cały pobyt w Hogwarcie nie użył wobec niej siły. Dlatego ciężko jej było uwierzyć, że mógł coś zrobić, gdy spała. Ale kto wie?... Wczoraj dość mocno go zdenerwowała. Może chciał się w taki sposób na niej zemścić? Skorzystać z niej dopóki jeszcze żyje? Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć.
- Na Salazara, Granger. Nie. Nie jestem jakimś desperatą, żeby pieprzyć kobiety bez jej zgody. Zasnęłaś na podłodze to Cię tu przyniosłem. Sądziłem, że nie chciałaś przebywać w pokoju, w którym omal Montague Cię nie zgwałcił. A może chcesz? Zaprowadzić Cię, Granger?
- Nie... Przepraszam za to pytanie. Dziękuję.
- W końcu powiedziałaś coś z sensem – westchnął podnosząc się z łóżka. Hermiona przyjęła z ulgą, że miał na sobie dół od dresu. Może nie był miłośnikiem spania nago i dziękowała mu za to. Odwróciła szybko wzrok kiedy uświadomiła sobie, że zapatrzyła się na jego półnagie ciało. Nigdy go nie widziała bez koszulki i musiała przyznać, że miała czego żałować. Już przestała się dziwić tym wszystkim dziewczynom, które na korytarzach do niego wzdychały. Gdyby wiedziała, że tak jego ciało wygląda bez koszulki to Godryk jej świadkiem... byłaby jedną z tamtych dziewczyn.
- Granger? – powtórzył spoglądając na rozmarzoną dziewczynę. Patrzyła na pościel i myślała o czymś... lekko zarumieniona? Czy Granger właśnie się zarumieniła? Przy jej ziarnistej cerze wyglądało to trochę komicznie.
CZYTASZ
Nie uciekaj | Dramione | Zakończone
FanficWojna z Lordem Voldemort trwa już niemal pięć lat. W magicznym świecie szaleje spustoszenie. Króluje cierpienie, strach, głód, gwałty, morderstwa, napady, rabunki. Szala raz przechyla się w stronę Śmierciożerców, raz na stronę Zakonu Feniksa. Rankin...