Bonus - kolacja przyjaciół

1.7K 90 16
                                    

Hejka, 

nie wiem czy jest tu jeszcze ktoś. Mam nadzieję, że tak. Tak jak napisałam w poprzedniej notce. Dodaję bonusowy rozdział. Taki mało wnoszący do fabuły, ale trochę dodaje przejrzystości. Lekki, przyjemny rozdzialik na temat tego jak pewien ślizgon zwariował na punkcie swojej rodziny. 

Miłego czytania i dnia! 

Mam nadzieję, że wam się spodoba. 

_______

- Tata!

Blaise omal nie przepłacił tym dzwonkiem życia, kiedy nadpobudliwy chłopczyk minął go błyskawicznie, prawie powalając na podłogę. Ciemnoskóry był pewny, że gdyby stał dwa kroki na prawo to zderzyłby się z chłopcem. Chciał krzyknąć za nim, żeby uważał na schodach, ale machnął ręką. Może jeśli się wywróci to zacznie go bardziej szanować...

- Hej, Scorp...

Usłyszał odgłos otwieranych drzwi, a następnie głos żony przyjaciela. Zbiegł szybko po schodach i z uśmiechem przywitał się z nim, który trzymał syna na rękach, ale i tak blondynek wygiął się tak, żeby przytulić się do matki. Tylko chwilowo... Blaise wiedział, że to tylko kwestia czasu nim Hermiona zniknie w kuchni razem z Ginny, a Scorpius zacznie swój koncert. I tak właśnie się stało...

- Tato! Wujek Blaise nie pozwolił mi latać na miotełce Alexandra! – zaczął smutnym tonem przytulając się do ojca wiedząc, że go to jeszcze bardziej zmiękczy.

- Blaise? – Draco pogonił go do odpowiedzi.

Serio, Malfoy? Serio? Westchnął w myślach. Musiał przyznać, że przyjaciel na punkcie swoich dzieci oszalał.

- Alexander jest starszy o rok od Scorpiusa. To dla jego bezpieczeństwa. Jeszcze mógłby spaść z miotły i zrobić sobie krzywdę, Draco. A tego byś nie chciał, prawda? – chciał tym zdaniem załagodzić przyjaciela, ale wątpił, żeby to się udało. Za swoich dzieci i żonę mógłby dać się zabić, więc raczej był na przegranej pozycji.

- Ale Alexander już od roku lata na miotełce – zauważył bystrze chłopczyk.

Musisz mieć bystrość matki, a wredne zachowanie po ojcu? Nie mogłeś być po prostu gryfoński? Pytał sam siebie w myślach obserwując chrześniaka. Nieświadomie zacisnął dłonie w pięści.

- Właśnie, Blaise – zauważył Draco uśmiechając się do syna. Mój mały bystry chłopczyk, pomyślał z uznaniem. – Więc czemu nie pozwoliłeś Scorpiusowi?

- Bo nie zamierzam robić kolejnego remontu w MOIM domu, Draco – zaakcentował te słowa mając nadzieję, że przyjaciel w końcu zacznie logicznie myśleć.

- Oj, Blaise. Nadal chcesz nam wypominać ten mały wybuch w kuchni? Każdemu może się zdarzyć. Miej serce, przyjacielu – wyszczerzył się w stronę przyjaciela.

- Nam to się jeszcze jakoś nigdy nie zdarzyło, a przebywamy tam więcej niż ty. Nic dziwnego, że Hermiona nie wpuszcza was do kuchni. Już to zrozumieliśmy, Draco...

- Oj tam. Wszyscy przesadzacie – westchnął puszczając syna, który od razu pobiegł w jakimś tylko jemu znanym kierunku. Blaise westchnął. Oby do jakiegoś pustego pomieszczenia lub takiego bez cennych przedmiotów, zaczął błagać w myślach. Wiedział, że na marne. Scorpius miał w sobie magnes, który przyciągał go wręcz do bogato zdobionych pomieszczeń.

- No dobra, Blaise. Gdzie mój chrześniak? – zapytał z entuzjazmem rozglądając się po holu.

- W pokoju. Czyta książkę – oświadczył spokojnie wskazując na schody.

Nie uciekaj | Dramione | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz