- Cześć, Ruda.
Ginny odwzajemniła jego uśmiech kiedy wbiegła po schodach i zobaczyła go opartego o balustradę. Wyglądał na rozluźnionego, ale przeczuwała, że coś jest na rzeczy. Nigdy nie prosił Moody'ego o dodatkowe spotkanie. Musiało się wydarzyć coś złego.
- Chodzi o Hermionę? Coś jej się stało, prawda?
- Poniekąd to o nią chodzi – odpowiedział jej ze stoickim spokojem. – Ale żyje. Jeszcze. Wchodzisz? – zapytał wskazując na drzwi, za którymi pewnie czekał na niego Moody z Potterem.
- Nie wiedzą, że tu jestem i może lepiej będzie jeśli tak zostanie.
Blaise kiwnął głową. Doskonale ją rozumiał.
- Spotkamy się w innej sytuacji niż te teraz? Chciałabym trochę z Tobą spędzić czasu.
Ponownie kiwnął głową.
- Coś wymyślę.
Złożył na jej ustach krótki pocałunek i skierował się w stronę drzwi. Ginny wiedziała, że nie ma na co czekać. Nie chciała ryzykować. Równie dobrze to Harry mógł pierwszy wyjść ze spotkania. Rozpłakany i załamany, aportujący się na Grimmuald Place 12 i szukając w niej oparcia. Postanowiła właśnie tam na niego poczekać.
- O co chodzi, chłopcze?
- Granger może nie przeżyć kilku następnych dni – odpowiedział na pytanie Moody'ego siadając na krześle przy stole.
- I dlatego poprosiłeś o spotkanie?
- Granger jest dla mnie bardzo ważna. Jej życie zdecyduje o tym czy będę ułaskawiony, prawda? To logiczne, że wolałbym ją żywą – uśmiechnął się nad wyraz uprzejmie w stronę Aurora.
- Mówiłeś, że jest teraz pod dobrą opieką. Miał nie zrobić jej krzywdy, Zabini.
- I jest pod dobrą opieką, Potter. Nie wykorzystał jej w żaden sposób – mam taką nadzieję, dodał w myślach lekko zaniepokojony myślą, że Draco na poważnie mógł wziąć jego wczorajsze słowa. Westchnął i kontynuował. – To nie zmienia faktu, że znów dzisiaj idzie do Czarnego Pana. Ostatnio był dla niej... no powiedzmy, że delikatny. Miała kilka ran, ale jakoś przetrwała. Dzisiaj będzie o wiele trudniej. Dziewczyna powinna dzisiaj przeżyć, ale następnego spotkania z nim już raczej nie.
- Więc co proponujesz?
- Logiczne jest to, że Potter nie może tam iść, bo od razu wyda na nią wyrok śmierci. Za cztery dni pójdzie znów do Czarnego Pana na przesłuchanie. Śmierciożercy z misji wracają kilka dni później, a i słyszałem, że planujecie nalot prawda? – Moody kiwnął głową. – Ja bym tego nie robił. Próbujcie odbić Granger zamiast tego nalotu. Może wam się uda. Kiedy zaatakujecie Hogwart to Czarny Pan wezwie ich wcześniej z misji. Nie będzie osłon aportacyjnych. Będziecie mogli się aportować w każdym miejscu zamku. Wykorzystajcie ten moment. Złapcie Granger i zniknijcie.
- Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł, chłopcze. Nie masz tej pewności, że Granger nie przeżyje. Gryfonka jest silna. Nie złamie jej tak łatwo.
- Ona nie jest silna. Ona jest w silnej depresji, Moody – wysyczał Zabini. – Nie chciała jeść. Trzeba było ją zmuszać. Przestała się nawet buntować. Ona oddycha. Tylko tyle. Tu już nawet nie chodzi o to, że wyda waszą tajemnicę. Tu chodzi o Hermionę Granger. Chciałbyś zobaczyć swoją przyjaciółkę umierającą, Potter?
- Zabini...
- Zastanowimy się nad tym. Jeśli to wszystko to sobie pójdziemy – przerwał Potterowi Moody. Podniósł się z krzesła, a za nim Tonks i w końcu Potter.
CZYTASZ
Nie uciekaj | Dramione | Zakończone
FanfictionWojna z Lordem Voldemort trwa już niemal pięć lat. W magicznym świecie szaleje spustoszenie. Króluje cierpienie, strach, głód, gwałty, morderstwa, napady, rabunki. Szala raz przechyla się w stronę Śmierciożerców, raz na stronę Zakonu Feniksa. Rankin...