Graham szedł spokojnym krokiem w kierunku komnat młodego Malfoya. Zapukał do jego sypialni. Cisza. Zapukał drugi raz i znów odpowiedziała mu cisza. Nacisnął na klamkę, a drzwi nie ustąpiły. Uśmiechnął się do siebie. Jednak to co Flint mówił było prawdą. Malfoya nie było w szkole.
Spojrzał na lewo w kierunku drugich drzwi. Miał nadzieję, że przyjaciel w tej kwestii również się nie pomylił i drzwi do komnaty gryfonki były otwarte. Złapał za klamkę i nacisnął. Drzwi ustąpiły. Musi Flintowi kupić butelkę Ognistej.
- Kim jesteś? – usłyszał przerażony głos gryfonki z drugiego końca pomieszczenia. Brunetka stała przy oknie i obserwowała go niepewnie. Pomimo wychudzenia dziewczyna nadal wyglądała pięknie. Kiedy ostatni raz ją widział w szkole, była na swoim piątym roku. Już w tamtej chwili jej wygląd go zauroczył. Niewinna. Delikatna. Bystra.
- Lepiej, żebyś tego nie wiedziała. Nie chciałbym, żebyś przypadkiem wygadała się Malfoyowi – odpowiedział zamykając za sobą drzwi. Hermiona przez chwilę stała sparaliżowana, aż w końcu ruszyła biegiem w stronę stoliczka nocnego. Zdążyła zacisnąć dłoń na jakimś małym przedmiocie kiedy Graham ją złapał.
- Draco... Draco... Pomóż mi – zaczęła cicho szeptać kiedy mężczyzna popchnął ją na łóżko. Nie miała nawet siły płakać domyślając się co niedługo się wydarzy. Mocno ściskała monetę w dłoni i szeptała jego imię.
- Tak dobrze się znacie, że mówisz do niego po imieniu? – wyszeptał nachylając się nad przerażoną dziewczynę. Wzdrygnęła się kiedy poczuła koniec jego różdżki na swojej szyi sunącej w dół. Hermiona nie chciała na to patrzeć. Odwróciła głowę w kierunku drzwi patrząc na nie błagalnie. Błagała w myślach, żeby teraz się otworzyły.... Żeby Draco teraz wszedł.
- Co tu trzymasz? – zapytał nagle zauważając jej mocno zaciśniętą dłoń. Hermiona krzyknęła kiedy omal nie złamał jej palców gdy siłą próbował otworzyć jej dłoń. Ku zdziwieniu dziewczyny, Graham jedynie się zaśmiał na widok jasnej monety i jej nie zabrał. – Sztuczka Malfoya. Daje nadzieje, że ktoś pomoże. Wiesz, że on nawet tych monet nie nosi przy sobie? – zaśmiał się cicho odgarniając kosmyk jej włosów z twarzy. – On nie przyjdzie, wiesz?
- Przyjdzie...
Graham uśmiechnął się złośliwie na jej głupią nadzieję i przeniósł różdżkę na ramiączko jej sukienki. Hermiona postanowiła walczyć, aż do momentu kiedy Draco nie przyjdzie. Zacisnęła ponownie dłoń na monecie uważając, żeby jej nie zgubić. Drugą ręką zamachnęła się i walnęła go w policzek. Mężczyzna złapał się za niego bardziej ze zdziwienia niż z bólu. Nie spodziewał się, że dziewczyna go zaatakuje. Nie spodziewał się nawet buntu słownego. Widział jak Czarny Pan traktuje ją na przesłuchaniach, jak mocno jest potem wyniszczona tym wszystkim. Zaskoczyła go swoim zachowaniem.
- Idziemy – warknął podnosząc się z łóżka i ciągnąć dziewczynę za sobą. Pomimo jej cichych protestów, wyprowadził ją na korytarz. Obejrzała się za siebie i spojrzała w kierunku drzwi prowadzących do komnaty Draco. Wyjdź, proszę. Wyjdź... Kilka łez spłynęło jej po policzku. Nie otworzyły się, a drzwi zniknęły za rogiem.
- Wrócimy wspomnieniami do lat szkolnych, Granger. Będziesz mi później za to dziękować.
Hermiona próbowała się jeszcze raz wyrwać, ale on jedynie wzmocnił uścisk. Modliła się, żeby nikogo nie spotkali po drodze. Hogwart był wrogo do niej nastawiony. Wszyscy byli zwolennikami Grahama. Nie jej. Przeczuwała co chce jej zrobić. Była jedyną kobietą w tym zamku. Dołohow często jej to powtarzał. Może gdyby Malfoy traktował ją tak samo jak on to nie reagowałaby teraz histerycznie. Przyjęłaby to z zimną obojętnością.
CZYTASZ
Nie uciekaj | Dramione | Zakończone
FanfictionWojna z Lordem Voldemort trwa już niemal pięć lat. W magicznym świecie szaleje spustoszenie. Króluje cierpienie, strach, głód, gwałty, morderstwa, napady, rabunki. Szala raz przechyla się w stronę Śmierciożerców, raz na stronę Zakonu Feniksa. Rankin...