1. Strach

209 19 8
                                    

   Nie pamiętam tego w jaki sposób Hoseok przeprowadził nas bezpiecznie poza mury. Droga od portalu była dość skomplikowana co oznaczało, że nie było możliwości, aby nie przejść obok jakiejkolwiek straży. Wiem tylko, że zdjął swoją pelerynę i zarzucił ją na moje plecy, a dzięki kapturowi mogłem ukryć twarz. W moim domu, a właściwie byłym już, panował istny chaos. Nic dziwnego, że nikt nie zauważył niczego podejrzanego, jeżeli byliśmy w towarzystwie Hoseoka, bo on wciąż aktualnie pozostawał dowódcą. Raczej nikt nie spodziewał się, że poszukiwany wróci do swojego gniazda, bo powinno być to ostatnim, co powinienem zrobić. Usłyszeliśmy głośne bicie dzwonu, trzy razy oznaczało śmierć Króla. Trafiło mnie to tak głęboko, że przystanąłem spoglądając na wielki budynek, gdy byliśmy już poza murami.

   — Nie zatrzymuj się, albo pożałujesz. — syknął w moją stronę Hoseok, gdy ja nie mogłem oderwać wzroku od miejsca, gdzie jeszcze chwilę temu była moja rodzina. — Yoongi do cholery! Przez takie twoje zachowanie możemy...   

   Żeby nie wypowiedział ostatniego słowa, którego nie powinien usłyszeć Jiae, ruszyłem do przodu, aby jak najszybciej znaleźć się w jakimś bezpiecznym miejscu, ale...

   Wokół panowała jeszcze cisza. Mieszkańcy słysząc dzwon dopiero teraz zaczęli wychodzić ze swoich domostw co oznaczało, że nie mamy dużo czasu i...  Co ja miałem właściwie ze sobą zrobić? Domyśliłem się tego, że Hoseok zaprowadza nas do siebie, jednak nie byłem wcale przekonany, że mnie do niego wpuści. Będąc zdenerwowany tą sprawą wcale nie zauważyłem kiedy stanęliśmy przed jego furtką. Zawahałem się.

   — Dlaczego zdecydowałeś za mnie? — spytałem cicho, że nie byłem nawet pewny tego, czy to usłyszał.

   — To Jiae zdecydował.

   Podniosłem wzrok na syna. Czy gdyby nie jego histeria i bunt, Hoseok zabrałby go od tak, przez co miałby w domu trzy światy? To było dość logiczne wytłumaczenie. Z głowy nie mógł mi wyjść Jungkook, który biegł w moją stronę, jakby chciał mi coś powiedzieć, jednak Hobi skutecznie mu to uniemożliwił.

   — Rozumiem... czy... mogę zostać u ciebie na jakiś czas... żebym pomyślał, co dalej i... może to wszystko się jakoś rozwiąże...?

   Hoseok wciąż trzymał Jiae na rękach, a on nieco uspokoił się, gdy zauważył, że jestem z nim. Obaj byli za furtką, jednak ja stałem przed czekając na jego decyzję odnośnie wpuszczenia mnie do jego domu. 

   — Tatusiu... nie idziesz?

   Trwała chwila ciszy. Może spytałem za cicho, albo nie chciał odpowiadać przy Jiae. Z oddali już zauważyłem pierwsze osoby wyłaniające się z domów, aby usłyszeć informacje odnośnie śmierci władcy. Łudziłem się jeszcze chwilę na odpowiedź, która nie nastąpiła. To było oczywiste, że miałem się wynosić.

   — Ja pójdę na spacer i wrócę dobrze? — powiedziałem nerwowo w stronę Jiae. — Pójdę po jakieś pieczywo i...

   To było kłamstwo. Nie miałem przy sobie żadnych monet. Jeżeli Hoseok mnie nie wpuści do domu, to kwestia chwil, jak mnie dopadną.

   — Pójdę z tobą. — oświadczył mały, po czym wyciągnął swoją rączkę w moim kierunku.

   — Jesteś w piżamie. — wtrącił się.

   Jiae odpowiedział, że nie jest mu zimno i nie pójdzie nigdzie beze mnie. Hoseok zagryzł zęby i warknął, że mam wchodzić do środka. Chociaż nie był z tego postanowienia zadowolony, przyjąłem to, bo była to moja jedyna deska ratunku.

   Będąc już w pomieszczeniu, on zasłonił wszystkie kotary w oknie. Ja sam nie pytając o pozwolenie udałem się do łazienki, aby się rozpłakać. Nie mogłem sobie pozwolić na to przy dziecku. Jiae szybko wyczuje mój strach, co chciałem uniknąć...

Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz