— Kochasz go? — zapytałem.
— Nie.
— Kolejny układ?
— Czy to coś złego?
Przypomniałem mu, że ten właśnie oto wampir ma dziecko w podpiwniczonych pomieszczeniach. Leerim powiedział, że zdaje sobie z tego z sprawę, jak i ponownie powiedział, że Laurent jest po naszej stronie, a gdy wywiąże się ze swoich powierzonych zadań da mu azyl w królestwie demonów.
— Wampir na naszym terytorium?
— On nie ma gdzie wracać Yoongi. Nie przyjmą go wśród swoich. Ty też postawiłeś życie Jiae ponad swoje.
Spytałem wprost, czy akurat z nim musi się pieprzyć. Zaśmiał się i nie ukazując wstydu powiedział, że sam wlazł mu na kolana, a on nie mógł się oprzeć, więc wyszło jak wyszło.
Przewróciłem oczami na tą odpowiedź i pożałowałem w ogóle tego pytania.
— Yoongi posłuchaj...
Robiło się nieciekawie, bo gdy zwracał się do mnie tym tonem wiedziałem, że czeka mnie kolejny trudny temat. Rim wstał i usiadł na przodzie biurka, jak to kiedyś za życia ojca miał w zwyczaju.
— Hoseok ponownie ze mną rozmawiał i poprosił o zgodę na...
— Rim... — szepnąłem przez zęby jego imię, będąc zawiedziony tym, że znowu o nim wspomina.
— Odmówiłem mu.
— Co mu odmówiłeś?
— Twoją rękę.
Błądziłem chwilę wzrokiem po meblach, aż w końcu odwróciłem się do niego plecami i natychmiast usiadłem na sofie obok.
— Dlaczego to robi... — powiedziałem twardo, jakby miał wszystko wiedzieć.
— Mówiłem tobie, że ciebie kocha.
— Miłością nazywa przemoc?
— Chcesz z nim porozmawiać? — spytał zbyt delikatnie.
Odmówiłem natychmiast, bo nie potrzebowałem tego.
— Nie obchodzi mnie to. Nie chcę o nim rozmawiać.
Zmieniając natychmiast temat powiedziałem, że nie czuje się bezpiecznie. Wspomniałem również o tym, że w królestwie aniołów miałem swoją straż i wnoszę o to samo tutaj, na co przystał.
— Oczywiście. Nie sądzisz również, że to czas na to, abyś nie dzielił już komnaty wspólnie z Jiae?
***Kolejnego dnia cała służba latała jak mrówki na rozkaz księcia koronnego. Do tej pory w królestwie demonów dzieliłem jedną z mniejszych komnat, co było tylko i wyłącznie złością mojego nie żyjącego już ojca. Nie miało to teraz znaczenia, bo właśnie tam przeżywałem swoje jedyne i najcenniejsze wspomnienia. Wyprowadzka z tej komnaty miała być etapem w którym miałem ruszyć na przód, aby zamknąć pewien rozdział.
W tym czasie zająłem się Jiae. Spędziliśmy większość dnia w ogrodzie, nieopodal grobowca moich rodziców. Chociaż stałem na wprost kamiennej płyty, to wciąż nie dochodziła do mnie informacja, że on nie żyje. Jakby miał wrócić zaraz z kontroli granicznej. Jak zawsze, jakby wszystko po prostu tylko się przedłużało.
Wczesnym wieczorem, gdy Jiae ujrzał swoją osobistą nową komnatę znajdującą się już na tym samym piętrze co Leerima usłyszałem jego radosny śmiech. Obawiałem się tego, że może coś mu nie nie spodoba, że przecież wiecznie był przy mnie. Co prawda kilka nocy spał sam w królestwie aniołów, jednak nie wiedziałem, czy gdzieś to nie umknęło z jego pamięci. To było tak dawno, a on wydawał się być wtedy tak mały.
Pucek wylądował na środku łóżka. Jiae przeglądał wszystko i próbował układać swoje rzeczy po swojemu, a ja korzystając z okazji ulotniłem się i udałem do siebie. To co dostrzegłem przeszło moje wszelkie wyobrażenia, gdy tylko przeszedłem przez próg musiałem zamknąć za sobą drzwi, żeby straż nie dostrzegła mojego stanu. Tak, od dziś ją już posiadałem i musiałem nauczyć się na nowo z tym żyć.
Runąłem na podłogę i zakrylem usta dłonią, na widok przedmiotów które sam pakowałem i wyrzucałem do kontenera w królestwie aniołów. Z jednej strony czułem szczęście, ale i głęboki żal. Nie wiedziałem kogo to była zasługa, ale Rim musiał o tym wiedzieć. Bolało mnie również to, ze komnata nie była w żaden sposób dostosowana pod dziecko. W żaden sposób nie wskazywała na to, że Jioh miałby tutaj kiedykolwiek ze mną być. Brakowało mi tlenu, a powietrze stało się okropnie ciężkie. Przepłakałem i przeżywałem całą noc. To był ten dzień, kiedy do mnie wszystko dotarło. Od dzisiaj mogłem dopiero przechodzić żałobę, bo mój ojciec nie wróci.
Min Sunho nie żył, a ja musiałem zrobić wszystko, aby mój brat przejął tron.***
Minął tydzień, a Jungkook nie pojawił się do tej pory. Nikt inny z Królestwa Aniołów nie dawał o sobie znać, tak samo Namjoon. To wzbudziło we mnie mnóstwo niepokoju, bo inaczej wyobrażałem sobie to wszystko. Postanowiłem być jednak cierpliwy i wytrwale czekałem na jakiś znak. Chciałem chociaż tego, aby ktoś zapewnił mnie, że u Jioha wszystko w porządku. Nie wiedziałem jednak dlaczego Leerim zwkleka ze wszystkim. Dlaczego miałem wrażenie, że nie robi nic jeżeli chodzi o jego chęć zdobycia tronu? Chciałem w końcu, aby rozłożył swoje karty, bo nie chciałem wierzyć w to, że nie ma planu. Natomiast w nocy prosił o to, abym nie przemieszczał się po zamku.
Późnym wieczorem straż zapukała do moich drzwi. Z racji, że nie wstawiłem się na kolacji domyśliłem się, że pewnie służba przyniosła jakieś jedzenie. Strażnik wpuścił dziewczynę, która postawiła tacę na stoliku kawowym. Nie zwróciłem na nią szczególnej uwagi, jak i na osobę która tej nocy pełniła warte.
Przypominałem sobie ponownie niezbyt miłe wspomnienie, które dotyczyło przydupasa Hoseoka. Był to Kyle. Ten sam Kyle, który nazwał mnie kurwą i ten sam Kyle, który miał zamiar zamknąć moją gębę. Oczywiście, że nie należał do moich głównych przyzwoitek, ale jeden z nich zniknął na jakiś czas i to właśnie tamten ma pełnić zastępstwo. Hoseok również zniknął. Tłumaczyłem sobie, że to tylko kilka dni, które szybko miną więc nie miałem zamiaru robić żadnego problemu.
Ponownie zostałem sam w pomieszczeniu, a żeby nie wzbudzać podejrzeń na temat mojego braku apetytu spuściłem większość w toalecie. Musiałem być sam, żeby zaakceptować to co mnie czeka. Ten stan trwał dwa tygodnie.***
Bardzo cię kocham Jungkook, ale tutaj kończy się nasza historia. Może gdzieś w równoległym wszechświecie jesteśmy razem, całą czwórką, ale nie tutaj. Nie mogę więcej wyobrażać sobie tego, co mogłoby między nami być. Nie mogę tonąć w tym wszystkim, bo nie wytrzymam.
To mnie zabija.
Ponownie opadam na dno myśląc o tym. Brakuje mi powietrza. Czuję jak się duszę chociaż wprowadzam do płuc tyle powietrza ile się da. Nigdy nie powinno do tego dojść, nigdy nie powinniśmy się spotkać, bo jak królestwo demonów mogłoby zjednoczyć się z aniołami?To niemożliwe
Już nie płaczę.
Czuję jak się wykańczam, to jest nie do zniesienia. Czuję jak żyje z dnia na dzień, łudząc się że wszystko jakoś się ułoży. Nie potrafię tak dłużej, nie potrafię czekać do wieczora, aby w spokoju o tobie pomyśleć. Nie mogę więcej rozmawiać z tobą, tak jak to robię teraz.
Nie pojawiłeś się przen cały czas. To doprowadza do moich najgorszych lęków. Nie śpię po nocach, bo myślę o tym czy przyjdziesz teraz, czy za pół roku. Myślę o Leerimie i Namjoonie i ich bolesnym związku, który już może nawet nie trwa. Nie chcę o to pytać, bo tego też bym nie zniósł. Nie zniósłbym tego, bo sobie nie radzę.
Myślę o Jioh'u i tak krótkim czasie z nim spędzonym. Myślę o tym, jak chciałem żeby odszedł, gdy był najbardziej bezbronny. Powinienem przestać mówić, że jest pół demonem i pół aniołem Kookie. Ma białe piórka, nie ma ogona, ani rogów. Chociaż bardzo chciałbym go mieć przy sobie, to Jioh nie może należeć do mojego świata. Jest aniołem w większej połowie, a może nawet całkowicie? Jego domem musi być Królestwo Aniołów i wiem, że zrobisz wszystko aby niczego mu nie brakowało. Tam będzie bezpieczny i wśród swoich. Nie mogę być samolubny, gdy miejsce zamieszkania decyduje o jego losie, akceptacji i marzeniach. Nie mogę doprowadzić do tego, aby czuł się zagrożony.
To jest moja kara. Muszę dać mu wolność, którą wtedy chciałem dać mu w inny sposób. Nie mam do niego większych praw, niż ty Kookie. Pozwól, że pozwolę zdecydować tobie o jego losie, a ty zrobisz to co najlepsze dla niego.
Czuję ogromną kulę w gardle, ale nie płaczę. Proszę pomóż mi w tym wszystkim i pozwól odejść, ale tak właściwie nie, bo to ja muszę odejść. Muszę przestać rozmawiać z tobą, bo gubię się co jest prawdą, a co fikcją.
Nigdy nie usłyszałeś ode mnie słów, jak bardzo cię kocham, bo nigdy ich nie wypowiedziałem.Czekam na baty.
CZYTASZ
Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKook
Fanfic~ Nie zapomnij o Nas jest kontynuacją ~ Zaakceptuj Nas Yoongi z powodu ataku na Królestwo Demonów wraca na swoje rodzinne terytorium. Sytuacja staje się krytyczna, gdy tron zostaje przejęty, a on sam zmuszony jest do ukrywania swojego Królewskiego t...