— I co teraz? — szepnął Jioh pociągając nosem.
— Jest wszystko dobrze, nie musisz się niczym martwić. — zapewniał go Jungkook, ale on pokiwał przecząco głową.
— A Jiae?
— Jiae tęskni za tobą. — wtrącił się Yoongi, któremu głos drżał. — Nie ważne jaki byś był, to on zawsze będzie po twojej stronie.
Demon ostrożnie podszedł do tej dwójki, ale niezbyt blisko. Chciał widzieć ich twarze, a nie plecy. Co do Jiae nie miał wątpliwości, bo wiedział jak bardzo brakuje mu brata.
— Tato, czy on...
— Jiae jest twoim bratem. — dokończył za niego Jungkook.
To spowodowało, że Jioh jeszcze bardziej skulił się w objęciach Kooka, a dłońmi ściskał jego ramiona. Ponownie wpadł w szloch mówiąc niezrozumiale, że nie chce tego, że Jiae nie może być jego bratem, bo za bardzo go lubi.
— Nikt nie mówi tobie, że masz przestać go lubić. — odpowiedział prosto na jego słowa Kook przenosząc dłoń na ciemną czuprynę syna.
Yoongi zrozumiał wszystko szybciej niż Jungkook. Natychmiast znalazł się obok nich nie zważając na to, że Jiohowi może to przeszkadzać. Teraz rozumiał, czego Jioh nie chciał. Nie chciał, aby Jiae był jego bratem.
— Jioh to nie jest twoja wina. — szepnął Yoongi kładąc ostrożnie dłoń na jego plecach. — Nie mogłeś tego wiedzieć i nikt nie zabroni tobie go kochać.
Jioh wzdrygnął się pod jego dotykiem, Yoongi zabrał szybko rękę, więc Jungkook chwycił ukochanego, żeby dodać mu wsparcia. Obaj usłyszeli jego sprzeciw, że tak być nie może, a on go tak bardzo kocha.
Kook orientując się o co chodzi spojrzał na Yoongiego, który nie mógł również przestać płakać.
— Jiae ciebie też kocha.
Jioh zirytowany uwolnił się z objęć ojca. Szybko wstał, żeby oddalić się od nich chociaż o dwa kroki. Nic nie bolało go tak bardzo jak myśl, że nie może kochać już Jiae w taki sposób jak dotychczas. Nie wiedział nawet jak ma się pozbyć tego uczucia, skoro nigdy tego nie czuł, a w dodatku słowa jakie do niego wypowiadał... Jak spojrzy mu w oczy?
— Jioh?
On nie chciał słuchać nikogo. Chciał być sam, a jednocześnie chciał o wszystkim poskarżyć się Jiae, ale to traciło już swój sens, bo nie mógł.
— Chcę już do domu... — szepnął odwracając się do nich
Jioh wtedy spojrzał na przerażoną i jednocześnie zatroskaną minę Yoongiego. Jego twarz tak podobna do tej jego, ale ledwo dopuszczał do siebie tą myśl, bo przecież... Doszedł do niego kolejny istotny fakt, a z żalu i uczuć jakimi darzył Jiae nawet nie pomyślał o...
O kimś, o którym rozmyślał wieczorami i tworzył myślami swój szczęśliwy świat jako dziecko.
O kimś, kto nigdy dla niego nie istniał, a mimo to noce stawały się mniej straszne myśląc o tym, jakby to było gdyby był.
O kimś, do kogo mówił bezosobowo pytając się, czy da radę, czy ładne, albo czy tak może być.
Odkąd dowiedział się, że Hinea nie jest jego matką bez przerwy czegoś szukał, spieszył się i sam oddalił nie chcąc przeszkadzać ojcu i jego ~ rodzinie.
Uśmiechnął się przez chwilę bardziej histerycznie. Zamrugał kilka razy oczyma, bo to niczego nie zmieniało. Właściwie zmieniało, bo stracił kogoś, kogo wyobrażał sobie inaczej, a przede wszystkim pokładał nadzieję, że mógłby być kochany i oczekiwany.
~ Oboje mają swoje rodziny, tylko on nigdzie przy tym nie pasował.
— Możemy iść do domu? — spytał poraz kolejny powstrzymując łzy, jak i nie patrząc na nich. — Ja... Będę cicho... To znaczy, nie powiem nikomu, że taki jestem i...
Jioh jak zawsze z nerwów zaczął bawić się pierścionkiem, którego jeszcze nie zdjął. Najchętniej to by się schował teraz za jakąś szafką, aby nikt nie musiał go oglądać.
— Jaki? — zapytał ostrożnie Jungkook.
— Pomylony... — szepnął po dłuższej chwili. — Obiecuję, że nikomu nie powiem, tylko...
— Jaki?! — spytał Yoongi płacząc. — Nigdy więcej nie wypowiadaj tego słowa w swoim kierunku!
— Jioh skąd wziąłeś to słowo?
— Mam przecież rogi i pióra czarne, że... — szepnął zrozpaczony, co szybko zostało przerwane.
— I myślisz, że ja o tym nie wiedziałem?
Jioh spojrzał na niego podejrzliwie przecierając oczy.
Jungkook podszedł do syna i dotknął dłonią policzek, po czym mówił dalej, że chciałby aby kogoś poznał. Jioh domyślając się o co chodzi pokiwał przecząco głową jak małe dziecko patrząc na jego koszulę, bo przecież cały czas unikał teraz wzroku demona.
— Powiedziałem już tobie, że twój drugi ojciec jest miłością mojego życia. To Yoongi nosił ciebie dziewięć miesięcy pod sercem zanim przyszedłeś na świat.
— Osiem. — wtrącił szybko. — Jioh jest wcześniakiem.
— Nigdy o tym nie mówiłeś.
— Bo nie pytałeś.
— To gdzie ty byłeś? — szepnął Jioh pociągając nosem.
— Nigdy mnie nie było, gdy byłem potrzebny...
Trwała dłuższa chwila ciszy, którą drżącym głosem przerwał demon.
— Jiae był wtedy przekonany, że będzie miał siostrę. To Jiae mając sześć lat zdecydował jak będziesz mieć na imię.
Jioh odwrócił w jego kierunku głowę będąc zdziwiony jego słowami. Zawsze chciał usłyszeć czegoś więcej o sobie, a teraz ktoś po prostu mówił, bez proszenia i błagania o to. Wciąż stał jednak blisko Kooka, jakby się czegoś bojąc, ale sam nie wiedział czego.
Yoongi zamrugał kilka razy oczami chcąc odnaleźć w pamięci jeszcze kilka innych istotnych wspomnień, ale nic nie mogło przejść mu przez gardło.
— Yoongi ciebie bardzo kocha Jioh. Chciał dla ciebie jak najlepiej, a że bliżej tobie do anioła, to...
— Chcę do domu! Nie chcę teraz o tym rozmawiać! — szepnął dysząc.
— Przykro mi Jioh, ale nie pozwolę żebyś wrócił na terytorium aniołów.
Jungkook przystał na słowa Yoongiego, chociaż przez chwilę toczył z nim słowną walkę. Przegrał jednak ją natychmiast, gdy Yoongi wyznał że przyczyną stanu Jioha w szpitalu była woda święcona w organiźmie, która samoistnie nie mogła się tam dostać. Wprost powiedział, że Jioh nie będzie przebywał w miejscu, w którym jest zagrożone jego życie i zdrowie. Oczywiście wiązało się to ze sprzeciwem Jioha, ale Yoongi obiecał mu natychmiast, że wróci gdy wszystko minie. Dlatego Jioha nawet nie zdziwił fakt, gdy poprzez teleport wrócili do domku z niebieskim dachem. Zatrzymali się tuż przy oczku wodnym, bo Jungkook przystanął pytając o coś bez zastanowienia.
— Yoongi... Twoja obrączka, to ty dałeś ją...
Yoongi odwrócił się w jego kierunku i dokończył zdanie mówiąc, że podarował ją Jiohowi w prezencie na urodziny.
— Urodziny...? — zapytał najmłodszy ledwo rozumiejąc.
— Dałem tobie moją obrączkę ślubną od Jungkooka. Nie mogę jej nosić dlatego...
— Ślubną?! — zapytał zszokowany.
Jungkook wyjaśnił, że krótki czas byli małżeństwem.
— Jakby głębiej się zastanowić to mój ślub z Hoseokiem, tak samo jak twój z Hineą jest nie ważny. Nigdy nie było przecież rozowdu, ale kogo to tam obchodzi... — prychnął Yoongi machając ręką.
Wtedy również dziwił się, gdy anioł podszedł do syna chwytając jego dłoń. Położył coś na niej, czego Yoongi dostrzec nie mógł i zwyczajnie przeprosił. Zapewnił, że zleci złotnikowi, aby zrobił ładny nowy naszyjnik, który on zniszczył. Jioh przytaknął tylko zachowując kamienny wyraz twarzy.
— Białas tu nie wejdzie! — usłyszeli tylko donośny informujący głos Hoseoka dochodzący z ganku.
Jioh wzdrygnął się i spojrzał na ojca proszącym wzrokiem, jakby błagając aby jeszcze nie odchodził. Yoongi również cierpiał bo wiedział, że Jioh nie chce tutaj być po tym wszystkim, bo przecież wcale się nie znają.
— Dlaczego nie możesz wejść?
— Przyjdę jutro. — szepnął do ucha syna gładząc dłonią jego czuprynę.
— Nie przyjdziesz.
— Skąd wiesz?
— Bo nigdy nie przychodzisz.
— Przyjdę, obiecuję.
— To Naobin powiedział, że jestem pomylony. Kłóciliśmy się, a kiedy powiedziałem, żeby wyszedł z mojego pokoju, bo wystarczająco mnie już zranił, to powiedział że nie jestem prawdziwym aniołem, tylko mieszańcem. — wyznał na jednym wdechu. — Biliśmy się, wtedy weszła Królowa i wylała coś na moją szyję. Piekło, a jak już przestało to ucieklem tutaj. Gdy wróciłem ona rozkazała zamknąć mnie w podziemiach zamku.
— Naobin spędzi tyle samo czasu w lochach ile spędziłeś ty. To już postanowione.
CZYTASZ
Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKook
Fanfiction~ Nie zapomnij o Nas jest kontynuacją ~ Zaakceptuj Nas Yoongi z powodu ataku na Królestwo Demonów wraca na swoje rodzinne terytorium. Sytuacja staje się krytyczna, gdy tron zostaje przejęty, a on sam zmuszony jest do ukrywania swojego Królewskiego t...