53. Piłka

77 10 0
                                    

   Jioh czekał tego dnia aż Jungkook spełni swoją obietnicę odnośnie przyjścia. Z samego rana miał  znakomity humor, jednak gdy z rana zrobiło się popołudnie, a z popołudnia wieczór automatycznie jego euforia zniknęła. Próbował pominąć fakt całego siedzienia w domu, udawania zainteresowaniem jakąś książka, a gdy Hoseok wstał i zaczął kręcić się na dole ponownie poczuł się nieswojo. Możliwe że zapytałby się Yoongiego, czy może coś wie, jednak pewnie sam by powiedział.
   Tamta dwójka rozmawiała chwilę na temat Jiae i tego, że chłopak nie wrócił do domu na noc. Chociaż Yoongi podkreślił fakt, że jest pełnoletni, to dopóki mieszka tutaj, to chciałby wiedzieć gdzie jego syn się szlaja, bo to sprawia, że nie może przestać się denerwować.
   — Wiesz, że u niego jak grochem o ścianę.
   ~ Gdzie jest tata? ~ zapytał poprzez myśli Jioh, patrząc na Yoongiego, który wciąż dyskutował ze swoim mężem.
   — Niech robi co chce, ale gdy będzie już na swoim.
   — Za dobrze tutaj ma i dziwisz się, że nie chce zostawić staruszków. — objął bardziej w żart Hoseok. — Naciesz się jeszcze tym, że tutaj mieszka, bo potem będzie tobie tego brakować.
   Jioh spuścił wzrok na myśl o tym, że Jungkook przecież niedawno chciał jego zaręczyn i wyprowadzki do obcych ludzi, a Jiae jest przecież o sześć lat starszy.
   — Jiae sobie poradzi, ale mam Jioha, a nie wiem czy jeszcze pamiętam jak negocjować i rozmawiać z nastolatkami... — wypowiadając te słowa spojrzał ze stolika przy którym siedział na swoją młodszą pociechę.
   Natomiast nastolatek wcale na niego nie patrzył i chociaż słyszał każde słowo, to wzrok miał skupiony na zegarze. Było wpół do siódmej wieczorem, a jego ojca wciąż nie było.
   — Czeka na...
   Wtedy drzwi z hukiem otworzyły się, Jioh aż podskoczył i uśmiechnął się mając nadzieję że to Jungkook, jednak szybko zdał sobie sprawę, że jego ojciec nie wchodziłby tutaj jak do stodoły. Mina szybko zrzedła mu na widok Jiae, który oświadczył, że po prostu jest.
   Przez chwilę trwała istna wymiana zdań i kłótnia pomiędzy Hoseokiem, a jego synem i chociaż Yoongi nie powiedział żadnego słowa, to zaczął właśnie Hoseok tylko dlatego, bo wspomniał o tym wcześniej jego mąż.
   — Mógłbyś zrobić coś bardziej pożytecznego i pokazać chociażby dzieciakowi zamek. — dorzucił na koniec dowódca. — Jioh cały dzień tutaj siedzi, a wątpię żeby chciał zwiedzać zamek ze starszyzną naszego wieku.
   — Jioh ze mną nie gada.
   — Jioh ma teraz cięższe dni, więc powinieneś zrozumieć. Ty też miałeś piętnaście lat.
   — Jak miałem piętnaście lat to...
   — Jiae, błagam cię chcesz się teraz licytować, serio na prawdę teraz?
   Natomiast anioł spuścił tylko wzrok, bo kłótnia musiała stoczyć się również i w jego kierunku, czego nie chciał. Poza tym zdał sobie sprawę, że głupio zachował się wobec Jiae, ale wciąż nie miał odwagi żeby przeprosić go za swoje zachowanie. Szybko jednak wstrzymał oddech, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
   Jak się okazało był to Jungkook, Jiae na tą wieść znalazł się automatycznie przy drzwiach, które otworzył Hoseok niezbyt zadowolony.
   — No nie, białas tu nie wchodzi. — oznajmił jasno prychając pod nosem.
   — Jungkook przyszedł do Jioha, a nie do ciebie. — odbił Yoongi.
   — Może przy okazji do ciebie? — westchnął kpiąco wywracając oczami.
   Książę demonów odpowiedział szybko, żeby nie był zaczepny, bo Kook i tak wejdzie do Jioha. Ostatecznie nawet Jiae stwierdził, że Hoseok przesadza, przez co ten wyszedł na ogród mówiąc wprost, że nie będzie go oglądać. To by było na tyle i sam król aniołów mógł znaleźć się dzięki temu w domu jednak bez swoich przyzwoitek.
   Jioh dostrzegł jak jego ojciec obejmuje Yoongiego na powitanie, a z Jiae przybija piątkę, a potem dłonią rozwala mu fryzurę. Gdy podszedł natomiast do niego uzyskał szybkiego buziaka w czoło, na co zamrugał kilka razy oczyma. Jiae szybko się ulotnił na górę, podczas gdy oni we dwójkę usiedli na kanapie, bo Yoongi zdeklarował się, że zrobi coś ciepłego do picia. Anioł automatycznie stał się szczęśliwszy, jednak w jego sercu powstał szybko niepokój, bo chociaż bardzo chciał, aby Jungkook przyszedł tak jak obiecał, to nie wiedział o czym miał z nim rozmawiać. Skarcił siebie w myślach, bo mógł przecież przez ten cały czas bezczynności wymyśleć jakieś tematy.
   — Miałeś czas...? — zapytał Jioh nerwowo i niepewnie się uśmiechając, jednak nie patrzył w jego oczy.
   — Chwilę temu byłem po Naobin'a.
   Anioł przytaknął ruchem głowy, bo niemal zapomniał, że jego brat był przecież tutaj w lochach.
   — A ty co robiłeś ciekawego?
   — Nic...
   — Czekał na ciebie. — wtrącił się Yoongi słysząc słabo klejąca się rozmowę, co trochę go niepokoiło.
   — Czekałeś cały dzień?
   Jioh słysząc zdziwienie w jego głosie spiął się przytakując. Potem Jungkook zamienił parę zdań z Yoongim, który za wszelką cenę starał się dopasować temat pod Jioha.
   — Jioh uczy się latać. — wygadał Yoongi, przez co młodszy wstrzymał oddech. — Wcześniej mu chyba niezbyt szło, ale...
   — Latać?
   — To nic takiego i słabo mi idzie... — odparł nerwowo spoglądając zły na Yoongiego. — Jeden raz to nie jest nauka.
   Anioł nie był przyzwyczajony do pochwaleń, a do tego że zawsze był przedstawiany jako ten gorszy i słabszy.
   — Możesz pokazać jak chcesz. — zachęcał go Yoongi siadając tuż obok niego. — Nie masz się co bać, a w razie czego będziemy obok i...
   — Nie chcę niczego pokazywać!
   — Dlaczego?
   — Bo jeszcze nie umiem, a to tylko głupi lot!
   — Nie jest głupi skoro to twoje pierwsze loty i...
   — Nie mam trzech lat, żeby się nad tym rozczulać! Tata ma ważniejsze sprawy.
   — Ważniejsze niż chwalenie twoich postępów?
   — Jest Królem — odpowiedział w obronie ojca.
   — Bycie władcą nie zwalnia go z bycia ojcem — prychnął Yoongi mierząc Kooka laserowym spojrzeniem — Gratulacje Jungkook, nawet to potrafisz zepsuć, a Jioh ciebie jeszcze broni. Właśnie to najlepiej ci odpowiada?
   Yoongi nie czekając na odpowiedź Kooka wstał kierując się do swojego stolika obiadowego tuż przy aneksie kuchennym. Nie miał ochoty prowadzić już z nim żadnej dyskusji, skoro rozmowa z własnym synem nawet mu nie wychodziła.
   Trwała niezręczna chwila ciszy. Jungkook wiedział, że najlepiej milczeć gdy Yoongi jest wkurzony do granic możliwości. Jioh chciał coś powiedzieć, kiedy szeptem Jungkook mu podpowiedział aby był cicho.
   — Co cicho?! — wrzasnął. — Cicho to ja ci dam, jak ci przywale kijem w łeb! Mam wrażenie, że przez jeden dzień rozmawiałem z Jiohem więcej, niż ty przez cały miesiąc!
   — Suga, to nie o to chodzi...
   — A o co?!
   Jioh się wyłączył. Przede wszystkim źle się czuł, gdy jego rodzice zaczęli się kłócić i to w dodatku przez niego. Przygryzł dolną wargę, i wtrącając się zapytał, czy może już dzisiaj być w domu. Nie specjalnie dobrze czuł się w tym miejscu.
   — Zapytaj Yoongiego — odbił pałeczkę Kook.
   Demon zakrył przez chwilę oczy dłońmi, a potem ciężko wypowiedział, że skoro właśnie tego pragnie, to może wrócić, ale on nie da rady chronić go w Królestwie Aniołów.

Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz