Jioh niemal powiedział, że też jest księciem, chcąc w ten sposób pokazać, że nie jest byle kim. Jednak nie odezwał się, bo od dawna nim nie był. Nie pomyślał o tym, że może dlatego jego komnata znajdowała się najdalej od wszystkim. Diademu nawet nie zaczął dobrze nosić, a już go nie miał.
— Twoim ojcem jest Jeongguk.
— Tak...
Młodszemu z roku na rok coraz trudniej wypowiadało się te słowa, bo czuł się tak, jakby Król jego ojcem nie chciał być.
~ Jeszcze tak...
— To jesteś koronny?
Zaprzeczył.***
— Dlaczego mam to nosić? — spytał układając opaskę na włosach tak, żeby wyglądała ona estetycznie. Niebieski materiał w jakieś czarne wzory, a nawet nie wiedział jak prezentuje się teraz na jego włosach. Dużej bluzy nie skomentował, bo domyślał się, że tamten mniejszej nie posiadał, a spodnie musiał założyć swoje.
Jioh szedł wraz z demonem w nieznanym mu kierunku.
— Bo to oznacza, że należysz teraz do mnie i...
— Odbiło ci?! — wrzasnął zirytowany.
— Owieczko...
— Nie jestem owcą!
— Jesteś owcą na nie swoim terytorium. Wszyscy tutaj to wilki, a ty jesteś jak jedzenie.
— Zabierz mnie do domu.
— Skoro i tak masz mieć szlaban życia, to nie chcesz chociaż pozwiedzać okolicy?
— Anioł nie może przemieszczać się tutaj i...
— Po to właśnie dałem ci opaskę. Wszyscy tutaj wiedzą, że należy do mnie i ja ją noszę. W ten sposób będą wiedzieć, że jesteś moim gościem i nikt ciebie nie dotknie, rozumiesz?
Jioh wstrzymał oddech, a jego policzki zarumieniły się. Dzięki opasce miał być tutaj bezpieczny i nikt nie zrobi mu krzywdy? Oczywiście, że nie wiedział dlaczego tamten to robi, ale chciał go poznać mając na wgląd to, że ojciec również z nim rozmawiał w dodatku na równi.
— Ile masz lat? — spytał.
— Dwadzieścia jeden.
— I nie masz żony?
— Co to za pytanie? Mogę mieć męża.
Jioh sprostował swoją wypowiedź, bo tamten miał rację.
— Nie.
— I nie chcą ciebie wydać za...
— Nie? — usłyszał dość ironicznie, jakby jego pytanie było conajmniej dziwne. — Ja sam wybiorę sobie miłość mojego życia.
Jioh zmarszczył brwi na wspomnienie macochy, jak to chciała szukać już dla niego odpowiedniego kandydata na wyjście za mąż. Nie miał zamiaru się do tego przyznawać, jak i do tego, że wcale księciem nie był.
— Oh, no tak. Pokażesz mi fontannę?
Zatrzymali się przy kuchni. Jiae załatwił ciepłe jedzenie, które mogli zjeść po drodze dzięki czemu nie tracili zbyt wiele czasu.
— Mieszkasz w zamku?
— Nie, na obrzeżach. Chociaż wciąż mam tutaj komnatę, jak chce się zatrzymać na dłużej i takie tam. Mam dobry kontakt z wujem.
Wyszli na zewnątrz, a Jiae rozpoznał kamienny chodnik. Potrząsając głową szedł za Jiae myśląc o tym, że przecież teraz mu nic nie grozi.
— Chciałem wczoraj zobaczyć fontannę, ale...
Jiae wspomniał o tym, że gdy on znalazł się wtedy w jego komnacie to zaczął prosić o pomoc, bo ktos chce zrobić mu krzywde. Podkreślił wtedy to, że uwolnił go z kajdanek, a potem położył do łóżka, gdy nie dało się wyciągnąć z niego żadnych informacji. Jioh spytał wtedy, jaka była godzina, a starszy podkreślił, że coś koło wpół do pierwszej.
— O tej porze mam zawsze pecha. Wpół do mogłoby nigdy nie istnieć i...
I nie lubił, gdy ucinał się wpół zdania nie wiedząc co ma powiedzieć. Po jego głowie wciąż chodził fakt, że ma jego opaskę na czole i nic nie mogą mu zrobić.
Podeszli bliżej nie wypowiadając już żadnego słowa. Jioh siadł na kamiennej posadzce, a dłoń zamoczył w chłodnej wodzie znajdującej się w fontannie. To wywołało na jego twarzy chwilowy uśmiech dosłownie chwilowy, bo musiał wracać do domu, aby otrzymać najgorszy opieprz świata.
Jiae używając magii stworzył sztuczkę, dzięki czemu trochę wody uniosło się w górę tworząc delikatny chłodny deszczyk. Był kojący o tej upalnej porze roku.
Zazwyczaj sztuczek używało się w kierunku dzieci, aby rozweselić je, bądź zabawić. Używało się również jako patent na podryw, ale Jioh w żaden sposób tego tak nie odebrał. Natomiast ta krótka czynność, jaką zrobił demon spowodowało smutek w jego sercu, bo chociaż Naobin był tylko o rok młodszy, to ojciec z chęcią pokazywał mu różne sposoby, za to jemu nigdy, a przynajmniej nie pamiętał. Byłoby to szczególne, więc gdyby to się stało, to na pewno by wiedział i mógłby pokazać też coś temu demonowi. Zazwyczaj wszystko widział wtedy ukradkiem przez okno, albo gdy po prostu przechodził. Nie chciał zdradzać wtedy swojej obecności, bo wiedział, że wtedy Jeongguk nie pokazałby nic Naobinowi.
— Twoja mama tego ciebie nauczyła? — spytał niezbyt przemyślanie, aby pozbyć się ciszy i smutku w sercu.
— Nie mam matki. Mam dwoje ojców.
— Ja mam tylko tatę.
— A Królowa?
Jioh zaśmiał się zdenerwowany. Powiedział o tym, że królowa nie jest jego matką i skłamał mówiąc o tym, że pomimo tego mają ze sobą dobry kontakt. Wstydził się siebie za to i nie chciał mówić temu demonowi całej prawdy. Chciał, aby też postrzegał go jako wartościową i równą siebie osobę, bo gdyby dowiedział się, że wcale księciem nie jest, to wątpię aby chciał z nim rozmawiać i pokazywać mu królestwo.
— To nie znasz...
Jioh potwierdził.
Trwała chwilowa cisza, a stworzony deszczyk przestał padać już dawno temu. Jiae odchrząknął mówiąc, że pokaże mu Królestwo z góry, aby miał widok na wszystko. Jioh wstał zgadzając się, ale nie pomyślał o tym, że demon wzbije się w powietrze przez co mina momentalnie mu zrzedła. Zmarszczył brwi czując się ograniczony i głupi był myśląc, że ma na myśli pójście po schodach i jakąś wieżyczkę.
Jioh nie potrafił latać.
Stał więc czekając na ziemi, aż tamten zorientuje się, ale wcale nie chciał się do niczego przyznawać. Ścisnął dłonie w pięści, a do głowy nie chciała przyjść mu żadna logiczna wymówka.
— O co chodzi? — spytał lądując perfekcyjnie tuż obok niego.
— Myślałem, że pójdziemy schodami. — rzekł sucho.
Jiae zaśmiał się, że to by trwało zbyt długo. Jioh w odwecie skłamał, że nadwyrężył sobie skrzydło na treningu i nie będzie teraz latał.
— Znam się na skrzydłach. Mój ojciec jest dowódcą wojsk powietrznych, więc może to kwestia odpowiedniego naciągnięcia, aby...
Jiae chciał do niego podejść, aby zobaczyć skrzydło, jednak został szybko odepchnięty.
— Nie dotykaj mnie!
Nastała między nimi chwilowa cisza. Obaj nie odezwali się dopóki obok demona nie wylądowała jakaś młoda dziewczyna, która na widok Jioha zasłoniła usta dłonią.
— Książę Jiae... i anioł?
Dziewczyna miała czarne kręcone włosy oraz opaloną karnację. Optycznie mógł stwierdzić, że jest zbliżona wiekiem do Jiae, bądź nawet mogła być starsza.
— To jest... Agust.
— Agust? — spytała.
Jiae potwierdził, a Jioh zaczął domyślać się, że to przez to aby jego tożsamość nie wyszła na jaw. Wspomniał o tym, że jest tutaj gościem i go oprowadza. Ona wydawała się wcale tego nie usłyszeć, bo zaczęła paplać o tym, że mieli iść polatać nad las.
— Wiesz co...
— Nawet mi nie odmawiaj! — wrzasnęła — Czekam na to cały tydzień.
— Jestem trochę zajęty.
— I tak już miałem zamiar wracać. — skłamał Jioh.
***
![](https://img.wattpad.com/cover/270743337-288-k689686.jpg)
CZYTASZ
Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKook
Fanfic~ Nie zapomnij o Nas jest kontynuacją ~ Zaakceptuj Nas Yoongi z powodu ataku na Królestwo Demonów wraca na swoje rodzinne terytorium. Sytuacja staje się krytyczna, gdy tron zostaje przejęty, a on sam zmuszony jest do ukrywania swojego Królewskiego t...