35. Wady (III)

80 15 2
                                    

   Z dnia na dzień jego samopoczucie coraz bardziej się pogarszało. Wraz z kolejnym dniem udał się na śniadanie, a z racji że był to weekend to tradycją było iż jedli ją razem wspólnie. Tak też tego dnia próbując przekonać siebie do pozytywnego myślenia zszedł na dół, a jego oczy dostrzegły rodzinę w towarzystwie gości ze strony Królowej. Nienagannie przywitał się, gdyż tego wymagała etyka i wzrokiem szukał pustego miejsca obok swojego brata, jednak go nie odnalazł ani żadnego innego. Zorientował się, że jego osoba nie była tutaj oczekiwana i poczuł się jak dureń. Nawet nie miał odwagi spojrzeć w stronę ojca pokazując mu tym, jak bardzo go to dotknęło, a gdy w końcu to zrobił, to on nawet na niego nie patrzył. Wychodząc nawet się nie pożegnał, bo nikt nie zwrócił i tak na to żadnej uwagi.
   Nie miał niczego w planach, więc nie za bardzo wiedział co ma ze sobą zrobić. Kręcił się więc bez celu po korytarzach dopóki nie zgłodniał. Potem udał się do siebie żeby dokończyć puzzle ale i na to nie miał po chwili ochoty. Poświęcił trochę uwagi obrączce znajdujacej się na jego szyi, ale ją też szybko schował pod bluzkę. Kciukiem wyczuł iż coś jest napisane od wewnętrznej strony, jednak Jioh miał słaby wzrok i nie dał rady niczego odczytać.
   Po większości spędzenego dnia na nic nie robieniu udał się ponownie na dół, a na widok wciąż trwającego spotkania nie poczuł się lepiej. Wcześniej traktował rodzinę Hineii jak swoją, jednak zawsze było coś nie tak, zawsze był gdzieś na boku, kiedy to Naobin górował i otrzymywał same pochwały. Gdyby wtedy wiedział, że wcale nie są jego dziadkami nie zabiegałby wtedy tak o ich względy. Nic dziwnego, że czuł się oszukany. Nie wspominając już o wcześniejszej rozmowie z ojcem, a zorientował się że rozmawia z nim tylko wtedy gdy jest jakiś problem.
   — Podejdź Jioh!
   Był to nikt inny jak Królowa. Całe spotkanie trwało aktualnie w strefie gościnnej na wygodnych sofach, więc nie musiał się martwic że tutaj zabraknie dla niego miejsca, ale... Wahał się i wcale nie chciał tam podejść. Nie mógł odmówić.
   — Coś ci się stało w nogę? Znowu utykasz...
   Nie zdążył nawet usiąść, kiedy padło pytanie którego najmniej się spodziewał. Zagryzł zęby zły, bo nie chciał aby ojciec dowiedział się, że znowu ma problem.
   — To jeszcze od szpitala, a lekarz powiedział, że może jeszcze boleć około dwóch tygodni. — odpowiedział spokojnie kłamiąc.
   — Czemu byłeś w szpitalu? — zapytał Naobin pchając sobie ciastko do ust.
   Jioh odpowiedział, że tak jakoś wyszło.
   — Słyszałam, że szukacie jego drugiej połowy. — zaczęła babcia. — Bardzo słuszne podejście jest już przecież dorosły i...
   — Jeongguk nie podziela mojego zdania uważa, że to za szybko. — odezwała się.
   Jioh obiecał już sobie, że gdziekolwiek ich wszystkich razem zobaczy, to ominie szerokim łukiem. Jednak potrzeba przebywania z kimkolwiek była silniejsza i dzięki temu miał swoją pokutę. Widział natomiast jak jego ojciec wzdycha niezadowolony i odpowiada spokojnie, że Jioh jest jeszcze dzieckiem. Wspomniał również o tym, że on sam miał wyjść za mąż w wieku dwudziestu lat i również nie czuł się z tym wtedy dobrze.
   — Na to nie jest się nigdy gotowym. — podsumowała jakby z doświadczeniem. — Na ślub jest jeszcze czas, ale zaręczyny dlaczego by nie?
   —  Powinniście szybciej o tym pomyśleć wiedząc, że jest chorowity. — wtrącił dziadek.
   — To Jioh będzie miał chłopaka?

   ***

   — Nie będę tutaj wtedy mieszkać...? — zapytał Jioh orientacyjnie, gdy znalazł się sam na sam z ojcem.
   — Nie.
   Jioh domyślał się, że Hinea zrobi wszystko aby znalazł się jak najdalej stąd, żeby ograniczyć kontakt. Do jego głowy nawet nie dochodziła myśl, że mógłby mieszkać gdzieś indziej z obcymi ludźmi taszcząc tam i ukrywając swoje problemy.
   — Nie wiem czy dam radę...
   Jioh te słowa wypowiedział szczerze i z przejęciem skubiąc skórki wokół paznokci. Jungkook był w końcu jego rodzicem i oczekiwał jakiś zapewnień, bądź wsparcia w tym kierunku. To był dla niego bardzo ważny temat, ktorego bał się jak demonów.
   — Na pewno dasz.
   I nic więcej, a że takiej odpowiedzi się nie spodziewał popłakał się z rozczarowania. Oczekiwał, że zostanie wyzwany, jednak to co się stało przeszło jego wszelkie oczekiwania.
   — Jioh, o co chodzi?
   Kiedy on przecierał swoje oczy, żeby pozbyć się łez jego ojciec podszedł do niego i przykucnął na jednym kolanie. Jioh zareagował natychmiast prosząc, aby wstał, żeby nie klęczał przy nim, że nie wypada, bo jest Królem.
   — Nie wypada? To ja nosiłem cię na rękach, gdy byłeś mały.
   Młodszy spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Nie pamiętał kiedy ostatnio jego ojciec był tak blisko niego, że aż dostrzegł włosa innego koloru niż te jego.
   — Siwy.
   — Co?
   Jioh uśmiechnął się szeroko mówiąc, że chodzi mu o włosa. Jungkook wtedy na nim przez chwilę zawiesił zwrok, bo chociaż Jioh był w jakimś stopniu inny, to uśmiech odziedziczył po drugim ojcu. Tylko on mógł o tym wiedzieć, bo tylko on znał każdy najmniejszy szczegół.
   — Wtedy na tym korytarzu... — zaczął poważniej spuszczając już wzrok. — Nie wiedziałem czego ode mnie chce i dlatego się zbliża. Kto to był, że może chodzić po zamku?
   — Nie powinieneś zaprzątać sobie tym głowy, to znajomy Youbina. Gdy paplał tak bez przerwy o demonie, to chodziło właśnie o niego.
   Jioh pokiwał głową w geście zrozumienia. Owszem Youbin dużo gadał, jednak odkąd nie przebywał w zamku, to kontakt jakoś się urwał. Tak samo ze wszystkimi najbliższymi znajomymi kiedy zdecydowali się zabrać mu tytuł, a to świadczyło tylko o tym ile dla nich znaczył.
   — Nie chcę żebyś się do niego zbliżał w obojętnie jakiej sytuacji Jioh, rozumiesz?
   Przełknął ślinę na myśl, że będzie musiał skłamać. Jednak i tutaj potwierdził głową.
   — Nie chcę brać ślubu. — wydusił z siebie zagryzajac zęby. — Nie jestem księciem, wiec dlaczego...
   — Nie będziesz brał jeszcze żadnego ślubu. Jednak to nie oznacza tego, że nie możesz się zaręczyć.
   Król Jungkook wypowiedział te słowa uśmiechając się, po czym zbliżył dłoń do jego głowy, aby poczochrać jego włosy. Dla młodszego było to strasznie dziwne i niespotykane, nie pamiętał żeby jego ojciec robił takie rzeczy, a i nawet do głowy nie przyszedł mu fakt, że mógłby wyczuć jego dwa niewidoczne niemal rogi.

Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz