8. Serio, Lawson?

5.4K 183 33
                                    

Caitlin

- Koszykówka mnie wykończyła - oznajmiła Zoe, gdy zeszłyśmy z boiska.

- Nie koszykówka, a oglądanie serialu do trzeciej w nocy - zaśmiałam się, a następnie ziewnęłam.

To był bardzo zły pomysł, ale nie żałowałam, że się w niego wciągnęłam.

Chociaż spanie cztery godziny, to było zdecydowanie za mało, aby dobrze funkcjonować w szkole.

- Odeśpię to na matmie, o ile Horan nas nie weźmie do tablicy - uśmiechnęła się.

- Nawet jeśli, to zrobi się zadanie i znowu będzie można sobie uciąć drzemkę. Powiemy chłopakom z przodu, aby nas kryli - odparłam zadowolona.

- Bardzo dobry pomysł - oznajmiła, po czym potknęła się, ale szybko odnalazła równowagę, na co parsknęłam śmiechem. - Ale jak wrócimy, to oglądamy dalej, prawda? - zapytała.

- Jasne, że tak - odpowiedziałam z uśmiechem.

Czasami robiłyśmy tak, że włączałyśmy film lub serial w tym samym momencie i rozmawiałyśmy podczas tego przez telefon, komentując co jakiś czas to, co tam się działo.

Weszłyśmy do szatni i przebrałyśmy się. Po dwóch minutach czarne leginsy i czerwona bluza znalazły się z powrotem na mnie.

Od soboty pogoda na dworze się nie zmieniała i podobno nie było na to, co liczyć, aż do środy.

- Idzie nasz kochany nauczyciel - oznajmiłam z sarkazmem w stronę Zoe, gdy stałyśmy już przy klasie, a dzwonek kilka sekund temu rozbrzmiał po całej szkole.

Zdziwiłam się lekko, widząc Nialla w jasnoniebieskiej cienkiej bluzie, ale ukryłam to.

- Chyba zrozumiał, że nie musi już robić wrażenia na naszym dyrektorze i innych - szepnęła do mnie Zoe.

A więc nie tylko mnie to zdziwiło.

- Dzień dobry - odezwał się każdy po kolei z wyjątkiem mnie.

Dla mnie ten dzień przestał być taki, gdy go zobaczyłam, więc po co miałam kłamać?

- Dzień dobry - oznajmił z uśmiechem Niall, nie obdarowując mnie nawet spojrzeniem, co nie powiem, lekko mnie zaskoczyło.

Czyżby sobie odpuścił?

Czy to miał być jednak mój szczęśliwy dzień?

Zajęłyśmy z Zoe swoje stałe miejsca, po czym wypakowałyśmy swoje zeszyty, książki i piórniki. Stuknęłam palcem blondyna siedzącego przede mną, a gdy się odwrócił, uśmiechnęłam się lekko.

- Jakby co, to mamy zamiar się zdrzemnąć, więc gdyby nas wywoływał do tablicy, to powiedzcie nam, okej? - spytałam.

- W sumie...my też mieliśmy zamiar to zrobić - zaśmiał się. - Ale okej, na następnej lekcji zmiana.

- Pasuje - odezwała się zadowolona Zoe.

Gdy się odwrócił, spojrzałam na Horana, który właśnie siadał przy swoim biurku. Przez moment na mnie patrzył, a na jego twarzy ukazał się lekki uśmiech.

A jednak, raczej nic się nie zmieniło. Przynajmniej fajnie było tak pomyśleć przez te kilkanaście sekund.

Zaczął sprawdzać obecność, a gdy ktoś słyszał swoje nazwisko, odzywał się lub podnosił rękę. Ja skorzystałam z tej drugiej opcji, tak samo Zoe.

- Ktoś chciałby pokazać swoją pracę domową? - odezwał się nagle Horan.

Odkąd podniosłam rękę i ją z powrotem upuściłam, aby zaznaczyć swoją obecność, moje ręce znajdowały się na stole i robiły mi za poduszkę, a głowa leżała na nich zwrócona w stronę Zoe. Ona wyglądała tam samo. Jej twarz również była zwrócona w moją stronę.

Nie powinniśmy | N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz