9. Mogę cię odwieźć.

5.2K 193 123
                                    

Caitlin

- Znowu się na mnie gapisz tak jak ostatnim razem - oznajmiłam z lekkim uśmiechem, rozwiązując pierwsze zadanie.

Przez to, że zauważyłam, jak zerka na moją twarz, czułam satysfakcję.

Czyżbym mu się podobała?
Nie wiem, dlaczego zaczęłam się nad tym zastanawiać. Nie wiem, dlaczego chciałam znać odpowiedzieć na to pytanie.

Sama uważałam się za po prostu ładną, podobałam się sobie. Zoe za to często powtarzała mi, że jestem piękna i dziwi się, że chłopaki nie potrafią docenić takiej dziewczyny jak ja. Raz nawet zażartowała, że gdyby interesowała się dziewczynami, to na pewno by na mnie leciała.

- Bo to cię rozprasza - odparł zadowolony, po czym zdałam sobie sprawę, że zaczęłam zapisywać równanie trochę krzywo.

- Czasami tak piszę, gdy się nad czymś zastanawiam - powiedziałam zgodnie z prawdą.

Wcale nie musiał wiedzieć, że w tym przypadku naprawdę mnie trochę rozproszył.

To, że był przystojny wcale mi nie pomagało. Gdy zostawaliśmy całkiem sami, nie czułam się już aż tak pewnie, jakbym chciała.

- A nad czym się zastanawiasz? - spytał z zaciekawieniem.

- Masz przystojnego brata. Też jest takim kretynem jak ty? - zapytałam, po czym spojrzałam na niego i zaśmiałam się cicho.

Pewnie nie tego się spodziewał i wywnioskowałam to z jego chwilowej miny.

- A co? Wiesz, że nie możesz lecieć na swojego nauczyciela, więc masz zamiar startować do jego brata? - spytał z rozbawieniem.

Miałam już coś odpowiedzieć, ale postanowiłam pozwolić mu żyć w niewiedzy. Wzruszyłam więc ramionami, po czym dokończyłam równanie.

- Sprawdź - podałam mu swój zeszyt.

- Nie odpowiedziałaś - uśmiechnął się, po czym utkwił wzrok w zeszycie.

- A co, ciekawi cię to? - zaczęłam się zadziwiająco dobrze bawić, ciągnąć dalej tę rozmowę.

- Na pewno ciekawi mnie to, dlaczego udajesz przed Harris, że na mnie lecisz, bardziej niż naprawdę - uśmiechnął się cwaniacko, nie przerywając sprawdzać zadania.

- Zacznijmy od tego, że w ogóle na ciebie nie lecę - parsknęłam śmiechem, przenosząc wzrok z niego na kuchnię znajdującą się niedaleko. - Poza tym...lubię ją denerwować - uśmiechnęłam się lekko na koniec.

- Jasne, że nie. Załóżmy, że ci wierzę - zażartował, po czym usłyszałam, jak odkłada zeszyt na stół. - Szkoda, że matematyka nie wpada ci do głowy, chociaż trochę tak, jak wpadły ci procenty na ostatniej imprezie. Zrobiłaś trzy błędy, spójrz - odparł, przysuwając krzesło bliżej mojego, przez co obydwa meble się ze sobą zetknęły.

I nie tylko one. Nasze kolana również  zaczęły się lekko dotykać, co mnie trochę speszyło, ale szybko to ukryłam, nachylając się nad zeszytem.

- Zabawne...a propo picia, mogłabym się czegoś napić? - spytałam, przenosząc na niego wzrok.

I to był błąd, bo jego twarz również nachylała się teraz w stronę zeszytu, a gdy na mnie spojrzał, dzieliło nas zaledwie kilkanaście centymetrów.

Oparłam się powoli o oparcie krzesła, aby to nie było podejrzane i, aby się od niego oddalić. Uśmiechnął się lekko, po czym zerknął przelotnie na moje usta, a następnie wstał.

Odetchnęłam głęboko, aby jakoś uspokoić serce, które na moment przyspieszyło swoje bicie.

- Jasne...herbata, kawa? - zapytał, idąc do kuchni.

Nie powinniśmy | N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz