Jednak nie poniedziałek, a niedziela. Niespodzianka :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CaitlinNiall uśmiechnął się lekko, po czym kontynuował.
- Kiedy dziadek odszedł, rodzice chcieli oddać ten fortepian, ale zaproponowałem, że mogą przenieść go tutaj, skoro i tak nikt tu nie mieszkał. Lubiłem słuchać jak gra i mam do niego sentyment - oznajmił. - Chociaż mieszkanie z moim bratem, idiotą w tym domu, to czasami katorga, to to jest lepsze, niż płacenie za wynajmowanie jakiegoś mieszkania - powiedział, chcąc zmienić temat.
- A gdzie są wasi rodzice? I dlaczego w ogóle myśleliście o wynajmowaniu mieszkania, skoro macie dom? - zaciekawiłam się.
- W Manchester. W przeciwieństwie do nas lubią to miasto, a co do dalszej części, to wolę o tym nie rozmawiać.
- Rozumiem...a mogę spytać, dlaczego się przeprowadziliście? - gdy zadałam to pytanie, ugryzłam się w język.
Zrobiłam się zdecydowanie zbyt ciekawska.
- Z kilku powodów - wyczułam, że chce zakończyć ten temat.
Ale z jednym nie potrafiłam odpuścić.
- Okej...więc odpowiesz mi chociaż, czy któryś z was na nim gra? - spytałam z uśmiechem.
Naprawdę chciałam wyciągnąć od niego tę informację.
Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić jego grającego na fortepianie. Paula już bardziej.
- Pozwolę ci żyć w niewiedzy - odparł z rozbawieniem.
Spojrzałam na niego, po czym wzrok przeniosłam na szybę ze swojej strony.
Teraz to pytanie będzie mnie męczyło. Przez to lekko się zirytowałam.
- A co? Kręcą cię faceci, którzy grają na fortepianie?
Sama zaczęłaś ten temat, Lawson.
Następnym razem gryź się szybciej w język.- Nie kręcą. Po prostu to mi się podoba - przyznałam.
- Czyli jednak kręcą - uśmiechnął się szeroko.
Do końca drogi do mojego domu starałam się ignorować jego teksty.
W końcu, gdy zobaczyłam znajomy budynek, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nareszcie.
- Do widzenia...i dzięki - pożegnałam się z nim, wychodząc z samochodu.
- O, widzę postępy, Lawson. Ostatnim razem zamiast dziękuję, zobaczyłem jedynie twój środkowy palec. Jestem pod wrażeniem - zażartował, po czym cicho się zaśmiał, gdy spojrzałam na niego złowrogo. - A, nie zapomnij o jutrzejszej kartkówce - dodał, po czym odjechał.
Westchnęłam i zaczęłam kierować się do drzwi, czując jak włosy pomału mi mokną.
Zobaczyłam naprzeciwko garażu szarego volkswagena moich rodziców i uśmiechnęłam się, zapominając o tym, co mnie jutro czeka.
Odkąd odebrałam prawko, jeździłam nim zaledwie cztery razy. I zawsze wieczorem, bo wtedy, jadąc przez miasto odczuwałam przyjemny klimat. Poza tym samochód był potrzebny w dzień rodzicom.
Ale cieszyło mnie to, co ostatnio podsłuchałam podczas ich rozmowy. Chcieli kupić drugi samochód, a to znaczyło, że będę mogła jeździć częściej niż teraz.
Gdy tylko weszłam do kuchni, zauważyłam, jak oboje jedzą obiad przy stole i dołączyłam do nich. Po zjedzeniu posiłku, spytałam się ich, czy auto będzie im dzisiaj wieczorem potrzebne.
CZYTASZ
Nie powinniśmy | N.H
FanfictionWpadli na siebie na imprezie. Od pierwszej sekundy połączyła ich wzajemna niechęć, która tylko się nasiliła, gdy spotkali się trzy dni później w szkole. On - jako nauczyciel. Ona - jako uczennica. Dwie osoby i jedna myśl - aby jak najbardziej uprzy...