- Julka to nie tak jak myślisz. - Chłopak próbował podejść bliżej mnie jednak ja odsuwałam się coraz dalej.
- Nie podchodź do mnie. - Powiedziałam praktycznie dławiąc się własnymi łzami.
- Jak mogłeś mi to zrobić...?
Tak o mnie niby dbałeś, martwiłeś się, troszczyłeś...
- Julka ty nic nie rozumiesz! - Chłopak przerwał moją wypowiedź i spojrzał mi prosto w oczy. Znów próbował się zbliżyć, ale z każdym jego krokiem w przód ja robiłam krok w tył.
- Boisz się mnie? - Zapytał, a w jego oczach stanęły łzy.
Nie odpowiedziałam.
- Julka...? - Zwrócił się ponownie w moją stronę, a z moich oczu wypłynęły kolejne krople. Policzki zaczęły mnie szczypać od tych łez, które zdążyły już zastygnąć.
Moje suche wargi drżały, a twarz zrobiła się jeszcze bledsza niż wcześniej.
Wciąż milczałam.
- ...To koniec Kacper. - Z trudem wypowiedziałam te słowa po dłuższej chwili ciszy. To tak cholernie bolało, nigdy nie pomyślałam, że kiedykolwiek będę musiała to powiedzieć. Słowa, które bolą bardziej niż dźgnięcie nożem. Opadłam na łóżko i popatrzyłam na bruneta. Jego twarz była blada, patrzył w ziemię, po chwili podniósł wzrok, a z jego oczu wydobywały się strumienie łez.
Spojrzał na mnie, jego spojrzenie przepełniało tyle emocji, patrzyliśmy się na siebie płacząc oraz milcząc przez dłuższy czas. Każde z nas bało się przerwać ciszę, która nastała.
- Wyjdź Kacper. - Powiedziałam niepewnym głosem, powoli przełykając ślinę.
- Ale...
- Po prostu stąd wyjdź. - Cała się trzęsąc wypowiadałam każde kolejne słowo, tak naprawdę nie chciałam żeby wychodził, chciałam żeby przy mnie był, żeby mnie przytulił, pocałował, ale nie mogłam pozwolić mu zostać. To był największy ból, większy od jakiegokolwiek innego.
- Nie mam siły z tobą rozmawiać. - Spuściłam swój przepełniony smutkiem wzrok na podłogę, Kacper się już nie odezwał. Stał tak jeszcze przez dłuższą chwilę, z trudem powstrzymywałam się aby na niego nie spojrzeć. Po chwili opuścił pomieszczenie trzaskając drzwiami.
Podniosłam się, chodź ledwo stałam na nogach, podeszłam do drzwi i powoli dotknęłam zimnej klamki. Przepełniało mnie ogromne cierpienie, bolała mnie każda część mojego drżącego ciała.
Zsunęłam się po ścianie na podłogę i schowałam twarz w dłonie. Miałam ochotę rozwalić wszystko co aktualnie znajdowało się obok mnie, zdjęłam z biurka ramkę ze zdjęciem, tym zdjęciem, na które ostatnio tak często patrzyłam, na którym byłam naprawdę szczęśliwa, razem z Kacprem. Chwyciłam je moją trzęsącą się dłonią, zimnym wzrokiem przyjrzałam się mu. On, ja, razem szczęśliwi, to było moje ulubione zdjęcie.
Z całej siły rzuciłam nim na drugi koniec pokoju. Ramka była zniszczona.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej, z trudem łapałam każdy kolejny oddech.
Powoli przesunęłam się w stronę roztrzaskanego przedmiotu, szkło rozrzucone było praktycznie po całej powierzchni podłogi.
Chwyciłam jeden z kawałków, mocno zacisnęłam go w dłoni, a gdy ją otworzyłam ujrzałam krew. Odłamek wypadł mi z ręki. Łapiąc głęboki oddech znów po niego sięgnęłam. Tym razem przesunęłam go do nadgarstka, wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale nie potrafiłam się opanować, byłam zbyt słaba i znów uległam samej sobie.
Oparłam się o ramę łóżka, przetarłam ręką twarz jeszcze bardziej rozmazując spływający makijaż. Moje łzy spadały na krwawiącą rękę. Nie byłam w stanie podnieść się z podłogi, ani w żaden sposób się uspokoić.
Znów skupiłam swój wzrok na mojej dłoni oraz paznokciach, nigdy wcześniej ich nie obgryzałam, zawsze bardzo dbałam, aby były zadbane, ale teraz nie potrafiłam się powstrzymać i zaczęłam je obgryzać. Opuszki szybko zaczęły mnie mocno piec. Moje włosy były całe rozczochrane, a oczy spuchnięte od wciąż wydobywających się z nich słonych łez.
Moje życie poraz kolejny straciło sens, marzyłam o tym, aby zasnąć i się już nie obudzić.
CZYTASZ
Ja bez ciebie nie istnieję II Julia Kostera X Kacper Błoński
FanfictionTo przerażające jak jedna osoba może sterować twoim życiem, zabrać ci wszystko na czym ci zależy, odebrać szczęście, zmienić twoją rzeczywistość o 180 stopni... Szansa na spełnienie marzeń, czy mroczna rzeczywistości w murach pięknej willi? - ,,Tea...