38. Śnieżyca

615 20 0
                                    

Nie wiem, ile czasu minęło, odkąd połączyłem nasze usta w całość i delikatnie nimi poruszałem. T/I oddawał każdy nawet najdrobniejszy buziak, a ja modliłem się tylko aby to nie był sen.

Kiedy oderwaliśmy się od siebie starłem kciukiem ślady po łzach i pocałowałem jeszcze jej policzki. Moje małe kochanie miało całe włosy w białych płatkach. Zaśmiałem się pod nosem, bo wyglądał uroczo z resztą ja napawano też miałem śnieg w włosach. Złapałem jej dłoń splatając nasze palcei  pociągnąłem ją  w stronę mojego samochodu.

- Dlaczego byłaś tutaj sama. Czemu nikomu nie powiedziałaś, gdzie idziesz i dlaczego wyglądasz tak? Nie wiesz, że jest zima, chcesz się przeziębisz!
[T/I] - Nie krzycz na mnie. Nic ci do tego.
- Nie rozumiesz, że zależy mi na tobie. Dalej wsiadaj pojedziemy do domu.
[T/I] - Nie pojedziemy.
- Czemu??
[T/I] - Bo masz przebite opony geniuszu.
- Co?
[T/I] - Zobacz.
- Co za ludzie, cholera musze zadzwonić po lawetę.
[T/I] - Suga to pada coraz mocniej.
- Prawda.

Wyjąłem telefon i zadzwoniłem po drogowców, ale kiedy miąłem już podawać adres do przyjazdu telefon się wyłączył. Śnieg padał coraz mocniej i już po 5 min byliśmy oblepieni w białym puchu. Spojrzałem z lekkim zażenowaniem na T/I której policzki i nos przybrały czerwony kolor niczym truskawki latem.
- T/I masz telefon prawda? Bo mój się rozładował.
[T/I] - Mam, ale też się rozładował, jak wydzwanialiście do mnie jak nienormalni.
- To co robimy? Jesteśmy w czarnej dupie.
[T/I] - Idziemy na pieszo.
- Mhmm. Trochę to daleko i wali śnieg.
[T/I] - Co ty nie powiesz. Też nie wiedziałam, że aż tak się rozpada.

Szliśmy ramie w ramie po pustych ulicach Seulu. Wszyscy pochowali się do domu, a śnieg padał coraz mocniej.
[T/I] - To nie ma sensu nie dojdziemy do dormu w tą pogodę.
- To co masz zamiar zrobić?
[T/I] - Chodź za mną. Niedaleko mam mieszkanie, które też jest moją szkoła muzyczną teraz już niestety nie aktywną, ale może wrócę do pracy z dziećmi. Mam tam trochę sprzętu i koce może nie są to jakieś luksusy ale  powinno być dobrze.

Kiwnąłem tylko głową i dałem prowadzić się dziewczynie. Szliśmy pomiędzy wielkimi blokami po białych chodnikach, na których nie było widać nawet śladu, że ktokolwiek tędy przechodził. Nagle T/I zatrzymała się przy wejściu do jednej z klatek. Szybko wpisała kod do drzwi i weszliśmy do ciepłej klatki schodowej. Nie było tam za ładnie, obdrapane i porysowane ściany były widoczne już z daleka. Już dawno nie byłem wtakim miejscu.
Spojrzałem na dziewczynę, która otrzepywała z siebie śnieg a potem zacząłem sam to robić. Po kilu minutach ruszyliśmy na schody mieszkanie dziewczyny znajdowało się na 4 piętrze więc nie braliśmy windy, która z reszta pewnie nie działała. Potulnie szedłem za nią i w duszy modliłem się, aby nikt mnie nie rozpoznał. W końcu stanęliśmy przed drzwiami do mieszkania. T/I wpisała kod i weszliśmy do ładnego mieszkania. Było w odcieniu beżu i brązu, po przekroczeniu progu zaświeciło się światełko w holu, gdzie ściągnęliśmy buty i kurtki. W mieszkaniu było zimno, ale na pewno było przyjemniej niż na zewnątrz. Dziewczyna poszła rozkręcić kaloryferyi uruchomić korki i wodę a ja postanowiłem rozejrzeć się po mieszkaniu. Było ładne, czyste pomijając kurz, który osadził się na meblach po nieużytkowaniu go. Mieszkanie miało małą kuchnię, łazienkę, salon i dwa pokoje. Jak przesuszałem jeden był salą lekcyjną a drugi pokojem dziewczyny. Salon był dość spory z kanapą i przepięknym czarnym fortepianem, na półkach stała duża ilość książek i albumów a na ścianach były powieszone zdjęcia T/I i jej taty, oraz jej z uczniami. Podszedłem bliżej,aby przyjrzeć się im dokładniej. Dziewczyna uśmiechała się tam delikatnie.
[T/I] - To zdjęcie z Francji miałam wtedy 15lat, a tutaj Berlin. – powiedziała z uśmiechem
- Zawsze byłaś taka śliczna jak teraz. - szepnąłem sam do siebie
[T/I] - Dziękuję, ale jak widać na załączonym obrazku nie. Chcesz herbatę?
- Jasne jaką masz?
[T/I] - Została tylko brzoskwiniowa.
- To tutaj mieszkałaś przed zostanie idolką.
[T/I] - Tak najpierw z ojcem później sama. Kiedy zginął było ciężko, ale poradziłam sobie, po szkole dawałam lekcje gry na gitarze czy fortepianie, aby muc się z czegoś utrzymać . Potem jakoś tak zostało i zaczęłam uczyć na poważnie. Ludzie z początku patrzyli na mnie jak na idiotkę, ale dzieci bardzo lubiły ze mną pracować. Próbowałam jeszcze prowadzić zajęcia na początku kariery, ale było to trudne wiec na razie zawiesiłam zajęcia.
- Rozumiem. – przytuliłem ją w talii- Zagrasz mi coś?
[T/I] - Jak chcesz.

Dziewczyna usiadła na przy fortepianie i zaczęła delikatnie sunąć palcami po klawiszach czarnego instrumentu, z którego zaczęła wypływać przepiękna melodia którą doskonale znałem palce. Usiadłem koło mniej również zacząłem grać na niższych tonach niż ona. Melodia była przepiękna i delikatna a dziewczyna uśmiechnięta i szczęśliwa. Kiedy skończyła grać przysunąłem się bliżej niej i pocałowałem ja bardzo namiętnie i z pasją, a ona oddawała każdy mój pocałunek. Serce waliło głośno jak dzwon. Pragnąłem jej. Teraz w tej chwili. Chciałem to z nią zrobić wiec zabrałem się do działania.

Kocham ją i sprawie aby ta noc była nie zapomniana dla nie i dla mnie.

-----------------------------------
Hejka jutro rano rozdział 18+

Całuski Autorka😘

ZakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz