Zobaczył je w oddali, gdy wracał ze spaceru po Zakazanym Lesie. Szły w jego stronę, po otwartym terenie Błoni, nie było więc gdzie się ukryć.
Zacisnął szczęki i ruszył przed siebie w nadziei, że chociaż tym razem Minerwa powściągnie swoje zdolności oratorskie i zostawi go w spokoju. Samotny, kojący spacer miał się zakończyć wypiciem kawy: w spokoju i zaciszu gabinetu, za jedyne towarzystwo mając książki i pusta klatkę po feniksie Dumbledore'a.
W miarę, jak zbliżali się do siebie, kontury obu kobiet nabierały ostrości, powoli wyłaniały się szczegóły. Granger szła wczepiona w ramię starszej kobiety, miała lekko różowe policzki. Zapewne z wysiłku, bo pogoda była tego dnia nadzwyczaj łaskawa: ani zimno, ani gorąco. Idealnie.
Był ostatni tydzień czerwca. Rok szkolny się kończył i nadchodziły cholerne wakacje.
‒ Minerwo, panno Granger ‒ Skinął im głową, symultanicznie przyspieszając kroku.
‒ Dokąd tak ci spieszno, Severusie? ‒ usłyszał za sobą głos McGonagall. Przymknął oczy, Zaklął, ale zatrzymał się.
‒ Czy mogę zasugerować, że to nie twój interes, Minerwo? ‒ zapytał ironicznie pogodnym tonem.
Zerknął na Granger, która przyglądała się im obojgu z mieszanym wyrazem twarzy.
‒ Nie próbuję być wścibska, Severusie. To zwykła koleżeńska ciekawość.
Severus był jednak daleki od uwierzenia w jej blagi.
‒ Pozwól więc, że oddalę się do swoich zajęć ‒ powiedział, znów próbując odejść w swoją stronę.
‒ Ale skoro już tu jesteś, mógłbyś mnie wybawić od kłopotu ‒ rzuciła za nim.
‒ Jakiego kłopotu? ‒ zapytał niechętnie, znów przystając w półkroku.
‒ Już po tym, gdy wyszłyśmy na spacer, przypomniałam sobie, że obiecałam pomóc w czymś Hagridowi ‒ powiedziała, nie patrząc mu w oczy. ‒ Po prosu dwie przysługi nałożyły mi się w czasie.
‒ I co to ma wspólnego ze mną? Mam mu w czymś pomóc? ‒ Chociaż zupełnie jej nie wierzył, z czystej ciekawości postanowił grać w jej grę, by sprawdzić, gdzie go zaprowadzi.
Minerwa wzruszyła ramionami.
‒ Nie, absolutnie, to nie jest twój zakres... zainteresowań... Mógłbyś za to przejąć ode mnie pannę Granger ‒ zauważył, że dziewczyna skrzywiła się na te słowa. Czy chodziło tyko o ich dobór, czy też jego osobę?
Obojętnie.
‒ Panno Granger? ‒ zapytał drwiąco. ‒ Czy chce pani zostać... przejęta?
Skapitulował.
Cholerna Minerwa.
Granger zachichotała cicho, najwyraźniej uznając jego słowa za żart. Uniósł brew.
Może rzeczywiście był to jeden z jego żartów, tylko przez lata przywykł do tego, że nikt nie postrzega ich jako zabawne?
‒ W zasadzie nie mam nic przeciwko ‒ powiedziała.
‒ Cudownie ‒ wygiął usta w cierpkim grymasie. ‒ Panno Granger... ‒ podszedł o krok i wyciągnął w jej stronę prawe ramię. Gdy dziewczyna już oparła się na jego ręce, zwrócił się do nauczycielki: ‒ Życzę powodzenia Minerwo. Mam nadzieję, że Hagrid będzie zadowolony. Jeśli go spotkam, nie omieszkam spytać jak jak ci poszło ‒ zakończył z przekąsem.
Pierwszych kilkadziesiąt jardów zajęło mu dostosowanie kroku do Granger. Zwykle chodził szybko, stawiając stopy daleko, ale teraz musiał drobić jak panienka w wąskiej spódnicy i wcale mu to nie odpowiadało. W dodatku Granger raz po raz wpijała mu palce w przedramię, szła uwieszona, jak pół-bezwładna lalka, co świadczyło tylko i wyłącznie o jej słabości. Ale uparła się na te spacery, twierdząc, że musi jak najszybciej porozmawiać z przyjaciółmi, bo nie chce, by o ich ślubie dowiedzieli się od osób trzecich.
CZYTASZ
Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONE
ФанфикPewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów podąża za półolbrzymem do jego chatki, by znaleźć tam swoje przeznaczenie. Świat stworzony przez J.K. Rowling nie należy do mnie.