Marszczyła brwi, przyglądając się przedmiotowi w swojej lewej ręce.
‒ Mam wrażenie, jakbym trzymała ją po raz pierwszy ‒ powiedziała, chyba bardziej do siebie, niż do niego.
Nie skomentował.
W dłoni trzymała różdżkę: po raz pierwszy od wypadku z horkruksem.
‒ Czujesz coś dziwnego? ‒ zapytał. ‒ Coś, czego nie powinnaś czuć?
Prychnęła.
‒ Cała ta sytuacja jest dziwna. To nie ta ręka...
‒ Skup się, Granger. To ważne.
Westchnęła.
‒ A co takiego powinnam czuć? ‒ zapytała poważnie.
‒ Ne mam pojęcia.
‒ Każesz mi się skupić i rzetelnie odpowiadać na pytania, a sam nie wiesz o co pytasz? ‒ żachnęła się.
‒ Współpracuj. Zanim jej użyjesz, czy raczej spróbujesz użyć...
‒ Dzięki za to jakże uczynne przypomnienie ‒ mruknęła. ‒ Czy to oznacza, że mogłam się stać...
Urwała, przełknęła kilka razy ślinę.
‒ No wykrztuś to z siebie, Granger ‒ powiedział chłodno.
‒ Charłakiem?
‒ Wtórne charłactwo, zwłaszcza całkowite nie jest częstym zjawiskiem ‒ odparł ze spokojem.
‒ I to ma mnie pocieszyć? ‒ zaśmiała się ponuro. ‒ Że będę jedyna w swoim rodzaju? ‒ brzmiała teraz gorzko i sarkastycznie, jak on.
Zmarszczyła brwi. Znieruchomiała.
‒ Granger?
Jego wszystkie mięśnie się napięły, wstał, gotowy na wszystko, co może za chwile nastąpić.
‒ Nie... ja... ‒ mówiła powoli. ‒ Chyba czuję lekkie mrowienie, jak wtedy gdy trzymałam różdżkę w prawej dłoni tylko znacznie, znacznie słabsze.
Wypuścił powietrze, ale pozostał w pogotowiu.
Posłał jej wściekłe spojrzenie.
‒ Uprzedź mnie następnym razem ‒ warknął.
‒ Przed czym? ‒ Nie patrzyła na niego, tylko na swoją dłoń.
‒ Jak będziesz miała zamiar popaść w samozachwyt.
Podniosła głowę.
‒ Nie popadłam w samozachwyt po prostu.. byłam zaskoczona ‒ wyjaśniła, ale on i tak krzywił się do niej kwaśno.
Gdyby nie Eliksir Pieprzowy dzisiaj czułby się koszmarnie. Wyrzucał sobie pomysł z porzuceniem magii w jej towarzystwie do czasu opanowania przez nią na nowo używania różdżki.
‒ Dlaczego teraz? ‒ zapytała.
Bo miał dość patrzenia, jak szlocha, jak się miota, jak w jednej chwili dziecinnieje, poddając się całkowicie swoim emocjom...
‒ Wiemy już przynajmniej kiedy masz ataki ‒ zauważył. ‒ Nie wiemy, co dokładnie się z tobą dzieje, ale na razie nikogo nie krzywdziłaś. Są wakacje. Zamek jest pusty. W najgorszym wypadku wysadzisz nas, Minerwę i starego Filcha ‒ zakończył z pełnym przekąsu grymasem.
‒ Co za ulga.
Parsknął krótkim śmiechem.
Spojrzała na niego: w oczach miała blask, którego już dawno u niej nie widział.
CZYTASZ
Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONE
FanfictionPewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów podąża za półolbrzymem do jego chatki, by znaleźć tam swoje przeznaczenie. Świat stworzony przez J.K. Rowling nie należy do mnie.