Rozdział VIII Nowe zasady gry

1.4K 113 43
                                    

 Minerwa przybiegła, gdy on klęczał już nieopodal spowitego w mrok ciała dziewczyny.

Wykrzyknięte przez starszą czarownicę: Bogowie, Severusie, co tu się wydarzyło?! ‒ było pierwszym, co usłyszał po jej przybyciu.

‒ Co tu się DZIEJE ‒ poprawił ją, cedząc przez zęby każde słowo. ‒ O to chciałaś zapytać, prawda?

Nie zwracał teraz nawet uwagi na to, jak bardzo jest opryskliwy. Granger leżała w tumanie nie-wiadomo-czego, a on nie miał bladego pojęcia co powinien zrobić by nie narazić siebie, dziewczyny i być może połowy cholernego zamku.

‒ Severusie?

‒ Tak, Minerwo? ‒ warknął zniecierpliwiony.

‒ Co to jest?

Snape prychnął, wstał.

‒ Czy ja ci wyglądam na wyrocznię?

‒ Pozwól, że przypomnę ci delikatnie, że z nas dwojga to ty parasz się czarną magią.

Snape żachnął się.

‒ To nie oznacza, że znam wszystkie możliwe klątwy.

Minerwa ściągnęła usta.

‒ Co możemy teraz zrobić? Musimy jej jakoś pomóc, ale procedury zakazują podchodzenia do osób dotkniętych atakiem.

Snape patrzył na nią przez chwilę.

‒ Ewakuuj szkołę ‒ polecił zimno po chwili zastanowienia.

‒ Co takiego?

‒ Ewakuuj szkołę ‒ powtórzył wściekły. ‒ Na Merlina, czy wy wszyscy musicie tracić słuch akurat wtedy, gdy jest najbardziej potrzebny?

‒ Co ty chcesz zrobić?

‒ Ewakuuj mówię! ‒ rzucił ostro. ‒ Minerwo, chociaż raz zrób dokładnie to, o co cię proszę.

‒ Ty chyba nie zamierzasz... ‒ w odpowiedzi posłał jej tylko ponure spojrzenie.

‒ Właśnie to zamierzam zrobić, Minerwo ‒ powiedział spokojniej.

‒ Ale to jest wbrew jakimkolwiek zasadom i regułom ‒ starsza czarownica wyglądała na zdesperowaną, by mu ten pomysł wyperswadować.

‒ Dobrze więc ‒ powiedział lodowato, opadając na pobliskie krzesło. ‒ Zróbmy to po twojemu. Usiądźmy i czekajmy aż jej przejdzie.

Minerwa milczała.

‒ Nie? ‒ posłał jej wredny, krzywy uśmieszek. ‒ To daj mi zrobić to, co w mojej mocy.

‒ Jeśli coś wam się stanie, albo spowodujecie zniszczenia... ‒ Jej blada twarz ściągnęła się jeszcze bardziej, gdy kobieta próbowała kontrolować targające nią emocje.

‒ Daj sobie już spokój, Minerwo. Raz już odbudowałaś ten zamek. Dasz radę zrobić to po raz drugi. Zwłaszcza, że teraz masz już wprawę ‒ zadrwił

‒ Severusie, proszę...

‒ Minerwo, opamiętaj się ‒ z powrotem wstał. ‒ Nie wiemy co to jest.

‒ No właśnie!

‒ A jeśli będzie się rozprzestrzeniać? Jeśli, nieopanowane, kogoś skrzywdzi? Muszę się przekonać, co to jest do cholery! Nie będę jak Dumbledore stał z boku i przyglądał się efektom!

Minerwa wydała z siebie dziwny dźwięk, przypominający mieszankę fuknięcia i westchnienia.

‒ Jak mniemam, mogę to uznać za zgodę ‒ stwierdził kwaśno.

Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz