Na początek zła wiadomość. pojawił się wątek potrzebujący nieco rozwinięcia i... Rozdziałów będzie 60. haha.
Jej ostatnie słowa zapadły mu tak głęboko w pamięć, że Snape wątpił, by jakikolwiek upływ czasu zdołał je zmyć.
Spoglądał teraz ponuro na siedzącą naprzeciwko niego Minerwę.
– Dlaczego ostatnio przychodzisz do mnie dopiero, gdy sprawy skomplikują się tak bardzo, że trudno jest je wyprostować? – zapytała spokojnie.
Zmilczał, chociaż przychodziły mu do głowy dziesiątki złośliwych odpowiedzi.
– Co jej jest?
Nadal nic nie odpowiedział. Tym razem ze zwykłej niewiedzy, czy raczej złości i wstydu z powodu powyższej.
– Jak mogłeś nic nie zauważyć! – Pełen przygany głos czarownicy nie poprawiał sytuacji. – Jest twoją żoną. Powinieneś o nią dbać. A ty chowasz się w pracowni...
– Robiłem to właśnie po to, żeby o nią zadbać, do cholery – nie wytrzymał wreszcie i wycedził, nadal starając się kontrolować skalę głosu.
Wzrok Minerwy, pełen przygany, jej wyraz twarzy cierpki i ściągnięty, mówił sam za siebie. Nie uwierzyła.
– Posłuchaj – cedził dalej, przyciszonym głosem, zupełnie jakby ktoś mógł ich tu podsłuchać w jego własnym gabinecie, pochylił się w jej stronę przez blat biurka. – Jest parę spraw, o których nie wiesz. Nie wie o nich również Granger i wolałbym, aby tak pozostało.
Minerwa zamrugała.
– O czym nie wiemy, Severusie? Czy to coś, co zagraża bezpieczeństwu...
– Nie – mruknął. – Nie, twój bezcenny Hogwart nie jest zagrożony. To sprawa natury znacznie bardziej delikatnej i o znacznie... mniejszym spektrum działania.
Minerwa wciąż przyglądała się mu spod zmrużonych powiek, wyraźnie oceniając czy mówi prawdę.
– Gdybym chciał cie oszukać i tak byś niczego nie wypatrzyła, Minerwo – nie powstrzymał się tym razem od uszczypliwości, na co kobieta obruszyła się.
– Czego więc ode mnie chcesz? Po co przychodzisz, skoro masz dla mnie tylko przytyki i miganie się od szczerości? – zapytała zła i zraniona.
– Jeszcze nie wiem, co dokładnie jej jest – wyjaśnił niechętnie.
– I co w związku z tym?
– Potrzebuje kogoś zaufanego, kto zajrzy do niej czasem, gdy będę zajęty w pracowni – wyjaśnił.
Minerwa ściągnęła usta jeszcze bardziej.
– A nie przyszło ci czasem do głowy, że to może być po prostu zupełnie naturalny objaw pewnego błogosławionego... – spojrzenie, które jej posłał, skutecznie uciszyło starszą czarownicę.
– czy z waszych plotek nie wynikało jednoznacznie, że w tej sferze naszego życia nie dzieje się absolutnie nic wartego uwagi?
– Och... cóż... miałam nadzieję...
– Na co? – warknął. – uważasz mnie za odpowiedniego kandydata dla dwudziestoparoletniej Gryfonki?
Minerwa patrzyła na niego w dość szczególny sposób, w sposób, którego nienawidził: z jej oczu wylewała się teraz litość. Całymi potokami.
– Severusie, och mój drogi chłopcze...
– Skończ, zanim zaczniesz i zabrniesz za daleko – rzucił ostro. Nie chciał tego słuchać. Nie chciał słyszeć tych wszystkich dyrdymałów, które padłyby z jej ust.
CZYTASZ
Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONE
FanfictionPewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów podąża za półolbrzymem do jego chatki, by znaleźć tam swoje przeznaczenie. Świat stworzony przez J.K. Rowling nie należy do mnie.