Wielkie dzięki dla DarkLordsBeta za medyczny (i nie tylko) backup. doradorka Here it comes!
Snape długo i mozolnie zastanawiał się nad odpowiednim miejscem, w którym mógłby bezpiecznie umieścić Granger. Skrzydło Szpitalne ‒ najlogiczniejsze miejsce ‒ było jednak przy okazji najbardziej ryzykownym. Szkoła nadal oficjalnie pozostawała pod władzą Czarnego Pana, o powrocie Mistrza Eliksirów w szeregi Zakonu nie wiedział prawie nikt z jego żyjących członków. Znów pomoc Minerwy okazałaby się niezastąpiona, jednak Snape nie miał żadnej gwarancji, że transport dziewczyny przez Błonia, nawet z zachowaniem wszystkich środków ostrożności, powiódłby się w stu procentach. Wszystko przez rodzeństwo Carrow. Tych dwoje było w Hogwarcie na równi po to, by pomóc Snape'owi w utrzymaniu porządku, jak i po to by go śledzić i kontrolować.
Pozostali więc przy chacie Hagrida, którą zabezpieczyli dodatkowymi zaklęciami. Początkowo Snape miał wychodzić ze swoich komnat i w jakimś ustronnym miejscu, rzucać na siebie Zaklęcie Niewidzialności, by niezauważony przemykać po korytarzach. Umówiwszy się z pół-olbrzymem na wizyty o konkretnych porach, wślizgiwał się do chaty, gdy Hagrid wyprowadzał na spacer Kła. Jednak po kilku takich eskapadach, Snape zdał sobie sprawę, że jest to zbyt czasochłonne i uciążliwe, gdy trzeba było doglądać Granger kilka razy dziennie. Zrezygnował więc z tej maskarady i jawnie chodził do domku gajowego. Na wypadek, gdyby ktoś wścibski zadawał pytania, przykrywka miał być rzekomy reumatyzm gajowego.
To była słaba blaga, cała sytuacja tylko prosiła się o to, by posypać się, jak domek z kart. Jednak, jak na razie, mijał dzień za dniem i nic nie zwiastowało katastrofy. Nawet Snape zaczynał więc powoli wierzyć, że być może wszystko znajdzie swój szczęśliwy finał. Kikut się goił, Granger zdrowiała, a dziwna materia, chociaż czerniła kolejne odcinki krwiobiegu dziewczyny, nie powodowała na razie żadnych innych zmian. Magiczny skaning nie wykrył znajomych klątw. Pozostawało zaprzestać podawania Eliksiru Nasennego i czekać, aż dziewczyna się obudzi.
Czy się obudzi ‒ poprawił się w myślach.
Nadszedł ostatni etap, którego obawiał się chyba najbardziej ze wszystkich: jeśli Granger odzyska świadomość, niemal od razu pozna prawdę.
Czuł dla niej pewnego rodzaju litość. Czuł się odpowiedzialny za to, jak bardzo ją okaleczył. A z drugiej strony wiedział przecież, że nie miał wyboru. Że było to kwestią życia lub śmierci, a on nawet nie miał jak zapytać jej o zdanie.
Jednak był świadom, co dla tak krnąbrnej, wszystkowiedzącej osoby oznacza odebranie chociaż części władzy nad własnym ciałem, części sprawności, a ponad wszystko: sporej partii mocy.
Wiedział, bo sam kiedyś był takim człowiekiem.
Granger była zdolna. Była inteligentna.
I została kaleką.
Czuł wściekłość i klęskę. Miał ochotę wygarnąć tej niedołężnej umysłowo pannie, co sądzi o jej nieodpowiedzialnych, egocentrycznych poczynaniach.
Ale to musiało zejść na dalszy plan, poczekać na moment, gdy Granger chociaż otworzy oczy.
Pozbierał buteleczki.
‒ Powiadomisz mnie, gdy się obudzi ‒ rzucił zimno.
Hagrid skinął głową.
‒ Panie psorze?
Snape przystanął w progu, nie spojrzał jednak w stronę pół-olbrzyma.
‒ Co teraz z nią będzie? Z Hermioną?
CZYTASZ
Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONE
FanficPewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów podąża za półolbrzymem do jego chatki, by znaleźć tam swoje przeznaczenie. Świat stworzony przez J.K. Rowling nie należy do mnie.