‒ Też sądzę, że to był pomysł Rudolfusa, mój drogi przyjacielu ‒ głową Lucjusza w zielonych płomieniach poruszyła się nieznacznie. ‒ Zawsze był nieco... oryginalny w swych metodach, ale po stracie nieodżałowanej Belli - ostatnie słowa wypowiedział nieco ciszej. ‒ Jaka była, taka była, ale nadal to siostra Cyzi ‒ mruknął na swoje usprawiedliwienie.
Snape skrzywił się. Tak. Ponoć Narcyza nadal kochała siostrę, gdy ta popadła w zupełne szaleństwo. Prawdziwa miłość ponad podziałami.
‒ Czarny Pan wie? ‒ zapytał.
‒ Raczej wątpię. Ale też nie bardzo by go to obeszło. Z tego, co mi wiadomo, Grangerówna to teraz twoja brocha i bez względu na wszystko masz tę dziewczynę ujarzmić. Nie ma więc po co tego zgłaszać.
‒ Domyśliłem się sam, ale dziękuję ci bardzo za przypomnienie ‒ mruknął.
Lucjusz zaśmiał się cicho.
‒ Jaka jest?
‒ Kto?
‒ Nie udawaj, twoja szlama.
Snape skrzywił się po raz kolejny.
‒ Swoje teorie rasowe zostaw poza tą konwersacją, jeśli łaska. Granger, to Granger.
‒ A bez ręki? Jak to wpływa na... pożycie? Nie odstręcza cię ten kikut? ‒ usta Lucjusza ułożyły się w grymas pełen dystyngowanej odrazy.
Snape z całych sił starał się ignorować te złośliwostki.
‒ Skoro już o nim mowa... Mam do ciebie małą prośbę.
‒ Proś o co chcesz. Nie dałem ci jeszcze prezentu ślubnego.
Snape prychnął.
‒ Daruj sobie, dobrze? Po prostu mnie wysłuchaj.
‒ Cały zamieniam się w słuch.
Snape przymknął oczy, by przyjaciel nie wiedział, jak nimi wywraca.
‒ Magiczna proteza. Byłbyś w stanie ja dla mnie załatwić?
‒ Dla Granger?
‒ Tak dla niej ‒ odpowiedział cicho.
Lucjusz uniósł brwi, zacmokał.
‒ Oczywiście, że mogę. Ale to droga zabawka.
‒ Mam pieniądze, Lucjuszu.
Czarodziej w kominku zaśmiał się.
‒ Nie wezmę ich od ciebie. Dla mnie to grosze, ale obiektywnie... musi ci na niej zależeć.
Snape nie odzywał się przez moment.
‒ Straciła rękę przeze mnie ‒ wycedził.
‒ Ach... Więc Severus ma do siebie pretensje. Dobrze. Jakoś temu zaradzimy. Jutro dostaniesz ode mnie wiadomość, co udało mi się w tej sprawie wskórać. Opinia publiczna oszaleje na twoim punkcie.
‒ Opinia publiczna niech nas zostawi wreszcie w spokoju ‒ burknął.
‒ Mówisz o Ricie? ‒ zapytał żywo Malfoy. ‒ Aż tak bardzo daje się wam we znaki?
Snape parsknął.
‒ Gdyby mogła, chodziłaby ze mną do toalety, patrzyła jak sikam i oceniała jakość strumienia moczu.
Lucjusz roześmiał się głośno i szczerze.
‒ Dajesz sobie sprawę, że to dość wymierne badanie wskazujące na zdolności czarodzieja...

CZYTASZ
Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONE
FanfictionPewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów podąża za półolbrzymem do jego chatki, by znaleźć tam swoje przeznaczenie. Świat stworzony przez J.K. Rowling nie należy do mnie.