‒ Potrzebna mi jest twoja krew, Granger ‒ bezceremonialnie pomachał jej przed nosem buteleczką.
Hermiona uniosła głowę, spojrzała na niego.
Wyglądała gorzej niż poprzedniego dnia. Tak mu się przynajmniej zdawało. W bladym świetle pochmurnego dnia, jej twarz przybrała szarawy odcień.
Prawie się uśmiechnęła.
‒ Co jest takiego zabawnego w mojej prośbie, Granger? ‒ uniósł brwi.
Wzruszyła ramionami.
‒ Kiedyś po szkole chodził plotka, że jest pan wampirem ‒ powiedziała, nie patrząc jednak w jego stronę. ‒ Po co ta krew profe...? ‒ urwała. ‒ Nigdy się nie przestawię! ‒ żachnęła się
Snape prychnął.
‒ Spokojnie, Granger. To potrwa ‒ powiedział, krzywiąc się ironicznie.
‒ Nie, naprawdę. Całe wczorajsze popołudnie siedziałam i powtarzałam pańskie nazwisko bez tytułu naukowego. I jak widać efekty są marne ‒ zasępiła się.
Mówiła pogodnie, musiała jednak wkładać w to sporo wysiłku, bo gdy milkła, jej twarz przybierała wyraz zmęczenia i kapitulacji.
Snape patrzył na nią dziwnie. Nie wiedział, co o tym myśleć. Granger zachowywała się w jego otoczeniu na tyle swobodnie, na ile pozwalała jej na to sytuacja. Przez ostatnie cztery lata współpracy oboje nauczyli się porozumiewać w zadowalający sposób i nie było już między nimi tej szczególnej, napiętej atmosfery, którą Snape zawsze tworzył w klasie.
Jednak teraz... Nie wiedział właściwie, czego się spodziewał. Że sytuacja ją przytłoczy? I która bardziej? Utrata ręki, czy myśl o małżeństwie z Dupkiem z Lochów? Chyba podświadomie spodziewał się, że zwłaszcza to drugie sprawi, że ich kontakty staną się trudne, pełne zażenowania.
Z jakiegoś powodu jednak nie były.
‒ Nie rozumiem cię, dziewczyno ‒ powiedział w końcu, myśląc na głos.
‒ Proszę?
‒ Mówiłem, że cię nie rozumiem, Granger.
Wzruszyła ramionami.
‒ Nie pan pierwszy i nie ostatni. Nawet Harry i Ron nie zawsze mnie rozumieją.
Zabrzmiało to ponuro, ale szczerze.
Spojrzała na niego, bo Snape milczał uporczywie, myśląc nad następnym krokiem.
Czynnik ludzki, cholerny czynnik ludzki...
‒ Czego pan nie rozumie? ‒ zapytała wreszcie.
‒ Po prostu twoja reakcja, Granger... wydaje mi się dziwna.
Uniosła brwi.
‒ Bo staram się jakoś trzymać? Bo podchodzę do tego na zasadzie chłodnej logiki?
Skinął głową.
Wzruszyła ramionami nieco gwałtownym ruchem, który wyglądał, jakby chciała zrzucić z nich jakiś ciężar.
‒ Uratował mi pan życie. Dosłownie ‒ powiedziała cicho. ‒ Przez to, że mi pan pomógł, wpędził się pan w tarapaty, co zagrażało Harry'emu i całemu Zakonowi. Przez ostatnie dni myślałam, czy istnieje inna, równie skuteczna opcja, co małżeństwo z panem, ale niczego nie wymyśliłam.
Długo milczał.
‒ Ja również Granger.
Westchnęła.
CZYTASZ
Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONE
FanficPewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów podąża za półolbrzymem do jego chatki, by znaleźć tam swoje przeznaczenie. Świat stworzony przez J.K. Rowling nie należy do mnie.