Uprzedzam, że znajduje się tu dość dokładny (jak na mnie) opis erotyczny.
Prosto ze spotkania z Lucjuszem udał do do Hogwartu. Miał iść do swojego gabinetu i upić się do nieprzytomności: taka była jego pierwsza myśl, pierwszy pomysł, największe pragnienie. Pięć lat nie picia pójdzie w cholerę...
Jakimś jednak cudem nogi same zaniosły go zupełnie gdzie indziej i, ku własnemu ogromnemu zdumieniu, zdał sobie sprawę, że stoi pod drzwiami komnat Minerwy McGonagall.
Machinalnie podniósł ramię i opuścił je, uderzając jeden raz zwinięta w pięść dłonią w dębowe deski.
Która była godzina? Czy było jasno, cy ciemno? Był tak nieprzytomny, że nie zdołał zarejestrować nawet tego, gdy szedł przez Błonia.
Za drzwiami rozległy się odgłosy krzątania: szelesty, cichy brzęk naczyń, mamrotanie starej nauczycielki.
– Na bogów, Severusie, co się stało? Coś... z panem Potterem? Z Hermioną?
Snape zacisnął szczęki. Zapewne musiał wyglądać jak siedem nieszczęść, bo Minerwa nawet nie protestowała, gdy przecisnął się obok niej w przejściu. Była w podomce narzuconej na staroświecką koszulę nocną, jedną z tych, które podarowała wtedy Granger...
Musiało być późno. Cholernie późno, bo nie miała nawet swoich okularów. Zapewne zapomniała je założyć.
– I tak nie spałam – powiedziała, jakby to w tym momencie miało dla niego jakiekolwiek znaczenie.
– Musiałem przyjść – wymamrotał Snape. – Albo tu, albo cholerna butelka.
Minerwa pokiwała głową, nic nie mówiąc. Tu nie było zbyt wiele do powiedzenia. Jego nałóg był w szkole tajemnicą poliszynela, a Dumbledore przymykał na niego oko tylko i wyłącznie przez wzgląd na dobro Sprawy.
Chciał go mieć pod ręką. Bez względu na wszystko.
– Co się stało?
– Nic – burknął, opadając na krzesło.
Minerwa, owinąwszy się szczelniej szlafrokiem, usiadła w fotelu naprzeciwko niego.
– Więc czemu...
– Bo uświadomiliście mi, do kurwy nędzy, jakim egocentrycznym idiotą byłem, trzymając ja przez ostatnie dni na dystans...
– I nie mówiąc jej...
– Tak.
Minerwa westchnęła.
– Więc nawet jej nie odwiedzałeś?
– Bingo.
Jego głos był szorstki, matowy. Gorzki.
Minerwa zaśmiała się smutno.
– Merlin mi światkiem, chłopcze, myślałam, że przegraliśmy, że ktoś umarł, albo ścigają cie Śmierciożercy...
– W tym ostatnim przypadku z pewnością nie przychodziłbym do ciebie – mruknął. – W brew pozorom jesteś jedna z nielicznych osób, której egzystencje sobie cenię.
– Bardzo miło mi to słyszeć – odpowiedziała, lekko rozbawiona.
Spojrzał na nią ponuro.
– I co teraz zrobisz? – zapytała.
– Z czym, do cholery?
– Z tą całą wiedzą.
Nie odpowiedział.
CZYTASZ
Głębia otchłani (sevmione) ZAKOŃCZONE
FanficPewnej nocy Hagrid niepokoi dyrektora Hogwartu Severusa Snape'a nieoczekiwaną informacją. Mistrz Eliksirów podąża za półolbrzymem do jego chatki, by znaleźć tam swoje przeznaczenie. Świat stworzony przez J.K. Rowling nie należy do mnie.