*Rozdział 37*

130 3 2
                                    

*Miesiąc potem*

Dni upływały dosyć monotonnie na nauce i wiecznych kłótniach z klasą.Nadszedł 8 marzec-czyli Dzień Kobiet.Tradycyjnie Inga miała dla pani Julii specjalny upominek z tejże okazji.Juz od wieczora poprzedzającego ten dzień,nie mogła zasnąć z ekscytacji.Ukryła prezent bardzo ostrożnie,by się nie zniszczył.Po kąpieli i ogólnej kosmetyce ciała zmęczona nauką wsunęła się pod kołdrę i z błogą rozkoszą wtuliła w pachnącą perfumami podobnymi do tych pani Julii poduszkę.Starała się zasnąć,ale przypomniały jej sie dzisiejsze wyzwiska klasy i z oczu popłynęło kilka łez.Po chwili szarpane emocjami serce wylało potok łez z oczu,a Ingą trzęsło.Wciśnięta w poduszke wyła bezgłośnie,z tęsknoty za panią i z bezsilności wobec cierpienia,jakiego doświadczała.Nie umiała się im skutecznie przeciwstawić,miała pomoc pani,ale ona przecież nie mogła być w tej szkole dzień w dzień.Ciało wyczerpane w końcu zastygło w bezruchu,a ona leżała z otwartymi oczami,z zasychającymi łzami na policzkach.Następnego dnia,czyli właśnie w ten szczególną datę wstała pospiesznie i żwawo.Po porannej toalecie ruszyła do szkoły.Już od wejścia jej dobry humor zepsuł kolega.-Ej,twoje zęby sa jak gwiazdy.Żółte,świecące i daleko od siebie!-zarechotał z własnego żartu,a potem uciekł.-Pieprzony dupek-mrukneła Inga,starając się zachować spokój.Po drodze na drugą lekcję mineła znów panią Julię.Kobieta miała na oczach okulary.Inga,zaskoczona zatrzymała się i z niedowierzaniem przyjrzała ulubionej pani.Kobieta ścięła również włosy trochę,teraz miała je lekko za obojczyki.-Nadal piękna-stwierdziła Inga w myślach i z udręczonym wyrazem twarzy udała się pod sale od chemii.Tam wyjęła książkę i powtarzała do sprawdzianu.Gdy zadzwonił dzwonek,weszli do sali.Pani od chemii była dosyc zwykła,opowiadała o temacie i puszczała doświadczenia na tablicy.Tym razem po prostu rozdała sprawdziany i usiadła z powrotem przy biurku.Po kolejnych dwóch godzinach nadszedł czas dyżuru pani Julii.Wcześniej jednak,zanim przyszła,zdarzyć się miało coś,co miało doprowadzić Inge do łez.Gdy weszła na korytarz,chłopcy z klasy przeciwnej zaśmiali się,patrząc na nią.Zerkneła na plan dyzurów,upewniając się,że na pewno pani Julia będzie.-laska,ty nie obchodzisz Dnia Kobiet,bo nie jestes kobietą.Nie jesteś nawet czlowiekiem!-usłyszała.Odwróciła sie powoli.-Zamknij się!-wrzasnęła z wściekłością,a potem opadła na ławkę,zakryła oczy rękami i rozpłakała z bezsilnej rozpaczy,bólu i złości.Wychowawczyni akurat była w pobliżu,zauważła jej stan,wiec opierniczyła porządnie Karola,bo to własnie on to wykrzyczał i nagle weszła pani Julia.-Co tu sie stało?-spytała,Nikt jej jednak nie odpowiedział,a zapłakana nadal Inga posłała jej słaby uśmiech i ruszyła do łazienki wytrzeć oczy.Pani zaniepokojona,groźnie rozejrzała sie po korytarzu i patrzyła za Ingą,która powoli sie oddalała.Łzy u dziewczyny powodowały jakiś ból w jej sercu.Traktowała dziewczynkę jak bardzo bliska osobę,o czym miała jej juz wkrótce powiedzieć...Gdy Inia wróciła,pochwaliła sie Pani bransoletkami które dostały na dzień kobiet i słodyczami.Pominęła fakt,iż swój prezent znalazła za śmietnikiem w sali rok wcześniej,tym razem było po prostu oficjalne wręczenie prezentów.Po wpuszczeniu do sali i modlitwie kobieta przypomniała sobie o czymś.-Inga,mam prośbę.Czy mogłabyś isc do sali 22 i przynieść moją gitarę?-zapytała prosząco pani Julia.-jasne,nie ma problemu.-Inga wstała i wtedy zerwał sie Karol.-Ja pójdę,ona sobie nie poradzi-rzucił.-Usiądź z powrotem.Co ty sie tak o nią teraz martwisz?Poradzi sobie na pewno-pani Julia zmroziła chłopaka spojrzeniem.Inga radośnie ruszyła do wskazanej sali,wzięła ostrożnie gitarę i zaniosła do swojej sali.Pani Julia z usmiechem podziękowała i wrócili do omawiania lekcji.Inga z zachwytem wpatrywała sie w kobietę.Po lekcji podała jej prezent,a kobieta przytuliła ją lekko.-Dziękuję kochanie-pani była wzruszona.

WybawicielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz