Egzaminy 6-klasisty przebiegły sprawnie i dość szybko.Inia była z siebie bardzo zadowolona i szczęśliwa,że wszystko się udało bez niepotrzebnych komplikacji.Dziewczynka bardzo sie stresowała,ale ostatecznie napisała chyba całkiem dobrze.Po wyjściu ze szkoły kilka dni po egzaminach odetchnęła i wtedy dostrzegła,jak jest ciepło,ptaki śpiewają i przyroda zachęca do radości.Dotąd była tak skupiona na nauce,że nawet ignorowała to.Teraz,gdy już pasek miała zapewniony,mogła odpocząć.Wróciła do domu,przebrała sie i wyszła na podwórko.Przyszła do niej Roksi pogadać.-Hej Inia-przytuliły się.-No hej,co tam?Chodź,usiadziemy na huśtawce-gospodyni wskazała dłonią wnętrze ogrodu.Usiadły i zaczęły rozmawiać.Wypiłykilka szklanek soku,coli i wody,bo było bardzo ciepło.Po pożegnaniu przyjaciółki Inga wróciła do domu,postanawiajac poczytac książkę.Była juz niemal połowa maja.Inia uśmiechneła się,myśląc o tym,jak jej klasa na ostatnia chwile zalicza wszystko.-Szaleńcy-pokręciła głową w zamyśleniu i wróciła do książki.Po południu z rodzicami zjadła obiad i poszła znowu do ogrodu.Do głowy Ingi wrócił obraz najlepszej nauczycielki-pani Julii.Zamknęła książke,nie spodziewając się,że niedługo obok niej usiądzie osoba,o której myślała w tamtej chwili.Wieczorem po kąpieli położyła się spać,starając sie nie przejmować faktem,że musi iść do szkoły.Miała juz przecież ochronę,w postaci cudownej kobiety.Inia zasypiała z uśmiechem,a w nocy śniła jej się pani Julia...
Rano dziewczynka szybko ubrała się i bez marudzenia pobiegła do szkoły.Tam znów klasa szybko popsuła jej dobry humor.Inia szybko ukryła się w innym korytarzu,by ich nie słuchać.Później była to już jej stała taktyka,by unikać klasy.Poprawiła włosy,starając się wyglądać,jakby jej zupełnie nie obchodziła krytyka.Poszła na lekcje przyrody,mijając po drodze przeszkody w postaci wrogów.Chciała,by te lekcje jak najszybciej sie skończyły.Była typem introwertyczki,więc nie lubiła tłumów i zbytniej uwagi,która-ku jej niezadowoleniu skupiła się głównie na niej z powodu docinków klasy.Na lekcji wychowawczej padł temat wycieczki.Inia westchnęła.Doskonale wiedziała,że w głębi serca nie chce jechać.Jeszcze nie trzeba było sie ostatecznie deklarować,co umożliwiało jej konsultacje z rodzicami.Po zakończonych zajęciach wróciła do domu.Zrzuciła plecak,kurtke,oraz buty i weszła do salonu.-Cześć,tato-przywitała ojca.-O,cześć Inguś.Jak w szkole>?-spytał mężczyzna,odrywając wzrok od telewizora.-Normalnie.Mówiliśmy o wycieczce.Chyba planują Sandomierz.-Inga opadła na kanapę z westchnieniem ulgi.-A chcesz jechać?-tata spojrzał na córkę.-Nie bardzo.Ale jeszcze przemyślę to,idę do siebie-rzuciła nastolatka,wychodząc z salonu i udając się do swojego pokoju.Zjadła obiad i zaczęła czytać książkę.-Córcia,poszłabys może do sklepu,co?Ładna pogoda,przejdziesz się-ojciec zajrzał do niej.-No spoko,mogę skoczyć-dziewczyna wstała z łóżka.Zabrała pieniądze i ruszyła do pobliskiego sklepu.Po powrocie posprzątała kuchnię i zjadła loda.Wieczorem po umyciu się kończyła czytać książkę.Położyła się spać,z przyjemna myślą,że nastepnego dnia jest sobota.Gdzieś z tyłu głowy krążył jakis cień smutku,że nie zobaczy dwa dni pani Julii.Wtedy jeszcze nie wiedziała,że to dopiero początki ich znajomości.Nie miała pojęcia,czym kobieta ją zaskoczy i to w najbliższym czasie...
CZYTASZ
Wybawicielka
PrzygodoweInga to zwykła uczennica.Mieszka w małej miejscowości.Nie ma zbyt wielu znajomych,ani przyjaciół.Ma za sobą trudna przeszłość,przez którą rówieśnicy nie okazują jej litości.Obecnie rozpoczyna 6 klasę.Mieszka z rodzicami.Chciałaby w końcu usłyszeć ż...