*Rozdział 46*

137 6 4
                                    

*Po tygodniu*

Inga wstała i podeszła do szafy,by wybrać ciuchy.Tym razem uznała,że jest w miarę ciepło,więc padło na krótkie spodenki,T-shirt z napisem i cienka bluzę w razie zmiany pogody.Słońce świeciło mocno,co Inga uznała za dobry znak.Wzięła plecak i zeszła na śniadanie.Usiadła przy stole,przeglądając na telefonie social media.Gdy skończyła jeść,odniosła talerz,dopiła herbatę i zerkneła na godzinę.-O matko,już tak późno,spóźnię się!-spanikowana chwyciła plecak i pobiegła po klucze,by biec do szkoły.gdy tam dotarła,rzuciła się na schody,by zdążyć na niemiecki.Był piątek,a dziś mieli dostac plan zajęć na następny tydzień,bo wtedy nie miało być już lekcji,tylko luźne spotkania.Inga patrząc w okno,myślała tylko o swojej ulubionej pani,wracała myślami do ich rozmów,widziała wyobraźnią jej każdy uśmiech,każde spojrzenie..Roztargniona przez większość lekcji nawet niespecjalnie słuchała wyzywania klasy.Niecierpliwie oczekiwała na spotkanie z ukochaną panią,marzyła,by już znów poczuć jej zapach,jej ciepło,usłyszeć troskę w głosie.Gdy nadszedł dzwonek na przerwie po lekcji przed religią,Inia poczuła,jak bije jej szybko serce.Wstała,zgarnęła pospiesznie rzeczy i w drzwiach zderzyła się z kobietą.Ta się odsunęła,witając się z nią.-Prze...przepraszam-wyjąkała czerwona inga,cofając się.Pani Julia popatrzyła na nią z uśmiechem,lecz coś w kształcie smutku przemknęło po jej twarzy,co nie uszło uwadze Ingi.-Do zobaczenia kochanie na lekcji-pani odwróciła sie i poszła do pokoju nauczycielskiego.-Coś mi tutaj nie pasuje-Inga chwilę patrzyła za kobietą,a potem poszła do Roksany.-Ej,jak ci sie układa z panią Piękną?-zażartowała Roksi,przytulając ją.-Coś mi dziś nie pasuje,jakaś inna jest.A tak to cudownie jest -Inga westchnęła,wtulona w Roksi.Ta pogładziła ją po plecach i pocieszyła.-Leć,masz lekcję z nią,idzie tu-mruknęła i puściła Ingę.Ta przestraszona odrobinę,poczuła ulgę.Spojrzała w kierunku kobiety,a ona rozmawiała akurat z panią od polskiego.Inia zabrała plecak z ziemi i poszła pod salę,udając,że nic się nie dzieje.Gdy pani przyszła,wpuściła ich.-Kochani,to nasza ostatnia lekcja więc...Karol,skup się już!-pani zmarszczyła brwi,siadając do biurka.Inga w napięciu czekała,co będzie dalej.-Więc zaczniemy sobie od piosenki,a potem porozmawiamy na spokojnie o temacie lekcji-powiedziała,biorąc swoją gitarę.Inga,szczęśliwa,poczuła,jak motyle w jej brzuchu zaczynają znów latać jak opętane.Wpatrzona w nauczycielkę,nuciła z nią.-O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś,Twoje usta dziś wyrzekły me imię.Swoją barkę pozostawiam na brzegu,Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów..-Indze łzy stanęły w oczach,nie wiedziała w sumie czemu,ale ta pieśń ją bardzo wzruszała,a głos kobiety dodatkowo dodawał klimatu.-Widzę,Inga,że się dziś aktywna zrobiłaś-pani nagle po śpiewaniu na nią spojrzała z leciutkim uśmiechem.-Uwielbiam tą pieśń-powiedziała Inga,uśmiechając się do pani.Ona tymczasem wstała i wzięła do ręki dwa podręczniki.-Moi drodzy,gdybyście mieli korzystać,to który byście wybrali?Pomóżcie mi wybrać-pani spojrzała na wszystkich.W klasie wybuchła wrzawa,jedni twierdzili,że pierwszy,niebieski,drudzy,że ten,z którego korzystała ich germanistka,czyli czerwony.Inga zerkneła na zegarek i ze smutkiem stwierdziła,że do końca lekcji pozostało 6 minut.-Dobrze,cisza!-pani uciszyła klasę,a Inga zdecydowanie wskazała niebieski,jako swoje zdanie w tym temacie.-Podnoszą ręce ci,co stawiają na niebieski!-zarządziła.Połowa podniosła ręce,potem Inga po chwili.-Dobrze,mamy 6,co znaczy,że za czerwonym jest mniejszość.Dziękuję wam,macie chwilę wolnego do dzwonka,.-powiedziała,siadając.Inga jednak wyczuła w jej twarzy napięcie,powagę i smutek.W ręce ściskała list pożegnalny na koniec roku.Poczuła dreszcz przerażenia,nie wiedząc,co nastąpi za chwilę.-A Pani nas będzie uczyć dalej po wakacjach?-zapytał Filip.-Nie,mnie tu już w przyszłym roku nie będzie-powiedziała pani smutno,patrząc dyskretnie na reakcję Ingi.Inia najpierw doznała szoku,znieruchomiała,wpatrzona w tablicę,jak skamieniała.Po chwili,na dźwięk dzwonka,po policzkach zaczeły płynąć łzy.Wszyscy zaczęli wychodzić,a Inga podeszła do biurka i położyła na nim list.-Ktoś kazał to pani przekazać-powiedziała cicho przez ściśnięte gardło i wybiegła z sali.Ostatnie,co w amoku usłyszała,był krzyk nauczycielki.-Inga,Inga,zaczekaj!-pani usiłowała ją chyba zatrzymać.Inga jednak jak oszalała wpadła do łazienki naprzeciwko sali,osunęła się po ścianie,a łzy płynęły jej strumieniem po twarzy.Słyszała,jak wychowawczyni weszła do sali i rozmawiały o odejściu pani Julii.Tak to się ma skończyć?Po prostu rozstaniem? Nie zgadzam sie!-krzyczały jej myśli i serce.Nie umiała się uspokoić,dopiero,gdy panie wyszły,kierując się ku schodom,wyszła,pobiegła do szatni,by ubrac się i zdążyć porozmawiać z kobietą.Wypadła ze szkoły nadal zalana łzami,a widząc,że pani Julia wychodzi z parkingu,rozpaczliwie krzyknęła: -Nie!-i ostatkiem sił dobiegła do kobiety,która odwróciła się na jej pełen bólu okrzyk.-Kochanie,nie płacz.Poradzisz sobie,jest tylu innych nauczycieli-pani Julia delikatnie ręką otarła jej łzy i objęła ją ramieniem.-Ja nie chcę innych,bez pani nie będzie to samo-wychlipiała Inga żałośnie,patrząc w oczy kobiety.-Skarbie,musze iść...Zobaczymy się jeszcze w przyszłym tygodniu-pani delikatnie uwolniła rękę i ruszyła do samochodu.Inga stała i patrzyła za nią,czując,jak serce rozpada jej się na kawałeczki...

WybawicielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz