„Więc odpycham go z powrotem, ponieważ nigdy nie chcę go wypuścić".
~ Eden
Znów był późny wieczór. O tej porze nikogo nie było widać, ale mimo to po raz kolejny dźwięk czyichś kroków wypełnił wilgotne powietrze w starym studio tańca. W ciemnym kącie obok małego plecaka stała butelka wody, należąca do dziewczyny, która przed chwilą weszła do pokoju. Po tym, jak odłożyła swoje rzeczy na bok, szybko stanęła przed szklanymi ścianami, patrząc na swoje drugie ja w lustrze, myśląc o sposobach poprawy siebie, sposobach udowodnienia, że może zrobić to lepiej.
Ona może i zrobi to lepiej.
Tak jak on to zrobił wczoraj.
Więc wyobraziła go sobie z tyłu głowy, jej blade ręce poruszały się tak jak jego wczoraj, jej małe stopy podążały miękkimi krokami, jakie on zrobił wczoraj, gdy jej serce powoli zaczęło przyspieszać. Dlaczego sprawił, że wydawało się to takie łatwe?
- Robisz to źle – niski głos odbił się echem w prawie pustym pokoju.
W lustrze ponownie odbijał się obraz, tym razem była to dziewczyna i chłopak. Ale dziewczyna z początku nie zauważyła chłopaka. Była tak skupiona na swoim tańcu, że jedyną rzeczą, którą słyszała, była krew krążąca w jej żyłach.
- Powiedziałem, robisz to źle – głos stał się głośniejszy, jego melodie odbijały się od ścian.
Dziewczyna nagle się zatrzymała, jej oczy rozszerzyły się w poszukiwaniu nagłego rozproszenia. – Co? – June wypuściła powietrze, jej drobne ciało wciąż próbowało nabrać powietrza do płuc.
- Aish – przewracając ciemnobrązowymi oczami, Jimin stanął przed nią, jego stopy wykonały kilka ruchów, jakby chciał pokazać błędy popełnione przez June. – Jesteś zbyt stanowcza, musisz się trochę rozluźnić.
I tak zaczął.
Po raz kolejny jego ciało śpiewało pieśń aniołów, jego ruchy opowiadały historię zagubionej melodii, gdy June skrzyżowała ramiona, próbując ukryć podziw w oczach. Kim on jest, żeby jej mówić, co robi źle? W końcu miała lekcje baletu, gdy była młodsza. Jednak June okłamałaby samą siebie, gdyby nie przyznała, że Jimin tańczył lepiej od niej. Wiedziała o tym bardzo dobrze, chociaż nie chciała, żeby wiedział, jak bardzo go podziwia.
- W porządku – powiedziała, powstrzymując Jimina przed nauczeniem jej dalszych ruchów. – To jest miłe i w ogóle, ale nie potrzebuję korepetytora. Mogę to zrobić sama, dziękuję – uniosła nos do góry, unikając jego spojrzenia z pełną dumą, gdy jej serce znów zaczęło bić szybciej, dziwne uczucie w jej żołądku się obudziło.
- Och, więc dlatego co noc chowasz się za tymi drzwiami, obserwując, jak tańczę – powiedział, chytry uśmieszek pojawił się na jego twarzy, gdy powoli odszedł, pozostawiając June z czystym zakłopotaniem, które pojawiło się na jej teraz całkowicie czerwonych policzkach.
. . .
CZYTASZ
June
FanfictionOglądała go tańczącego każdej nocy, znając każdy jego ruch. Jedyna rzecz, o której nie wiedziała, to taka, że on o tym wiedział. Opowieść o miłości do samego siebie i samozniszczeniu. Original Author: @stereoids Cover: @feel_the_death