오명
NIE MINĘŁO DUŻO CZASU, zanim Jimin i June weszli po schodach do jego mieszkania. Stare drewniane schody skrzypiały za każdym razem, gdy ich stopy się zetknęły, zapach pleśni wspinał się po ścianach. To nie było wyszukane, w rzeczywistości budynek był tak stary jak wzgórza otaczające to miasto, które zaskoczyło June. Myślała, że ten chłopak będzie mieszkał w rezydencji, miał samochód i wiele więcej, ale ciągle jej udowadniał, że się myliła. Jimin był zupełną przeciwnością, nie potrzebował wiele, by być zadowolonym.
Kiedy we dwoje weszli do środka, June stale przyglądała się maleństwu, w którym mieszkał Jimin. W kuchni, obok lodówki stała mała kuchenka, a na środku stary drewniany stół, na którym pozostawiono kilka otwartych książek i paczkę papierosów obok popielniczki.
- Jesteś palaczem? – zapytała, stojąc na środku pokoju i zastanawiając się, czy usiąść, czy nie.
- Tylko kiedy muszę być – odpowiedział.
June skrzywiła się do siebie, myśląc o znaczeniu kryjącym się za słowami Jimina. Dlaczego był taki tajemniczy, a mimo to czuła, że zna każdą część jego istoty.
Dziwne uczucie.
- Usiądź – wskazał, powoli idąc do kuchni i włączając kuchenkę, jakby chciał zrobić kawę, co było dziwne, ponieważ była prawie trzecia nad ranem. Jednak było coś w ciepłym kubku napoju, który trzymasz tak blisko, w nadziei, że rozgrzejesz chłód w twoim ciele. To było uspokajające, a nawet terapeutyczne. I wydawało się, że Jimin dokładnie wiedział, jak bardzo June tego potrzebowała.
- Jadłaś już? – zapytał, gdy usiadła przy stole, wciąż nie mogąc spojrzeć mu prosto w oczy. – Mam trochę ramenu, jeśli chcesz.
- Nie, dziękuję – odmówiła, machając ręką i kładąc obie ręce na kolanach. – Wszystko w porządku – miękki uśmiech wpełzł na jej twarz, aby oszukać Jimina. Ale dlaczego czuła potrzebę oszukiwania otaczających ją osób? Było dla niej jasne, że daleko jej do bycia w porządku, więc dlaczego tak łatwo było wypowiadać słowa kłamstwa?
- Jeśli nie jest w porządku, to okej – przemówił, wręczając jej kubek wypełniony ciepłą kawą.
Choć tylko na niego patrzyła, na jej twarzy malowało się prawdziwe zakłopotanie.
- Co? – zapytał dziewczynę, chichocząc pod nosem. – Aish, chcesz to, czy nie?
Ale June szybko pokiwała głową, wyciągając obie ręce po filiżankę kawy. – Dziękuję – wymamrotała, jej oczy skierowały się teraz na ciepłą oazę spokoju w jej dłoniach.
Bez względu na to, jak bardzo starała się na niego nie patrzeć, podnosiła nieco głowę, poruszając oczami w poszukiwaniu pary lekko przymkniętych brązowych oczu.
Jimin wkrótce usiadł obok niej przy stole, stawiając przed sobą kubek z ramenem. – Jesteś pewna, że nie chcesz trochę? To może pomóc, jeśli czujesz się przygnębiona.
Ale June potrząsnęła głową, słysząc jego słowa, które uznał za nie i zaczął jeść. Było już za późno na jedzenie, poza tym nie czuła głodu. Teraz jedynymi dźwiękami, które wypełniały pokój, było głośne siorbanie Jimina i deszcz, który wciąż tak mocno padał na zewnątrz budynku.
Po zjedzeniu kolejnego kęsa makaronu, Jimin spojrzał pod jego stół, a oczy rozszerzyły mu się ze szczęścia. – Ach Yejin, nie mówiłem do ciebie – powiedział chłopak z pełnymi ustami, odnosząc się do kłębka futra, który teraz zwijał się przy jego nogach.
- To twój kot? – zapytała, gdy Jimin skinął głową.
- Znalazłem go na ulicy kilka miesięcy temu. Biedak był bezdomny – powiedział, głaszcząc zwierzaka. – Na początku myślałem o nazwaniu go Luna, ale potem Yejin wydawał się o wiele bardziej odpowiedni.
June zmrużyła brwi, nie rozumiejąc historii chłopaka.
Kiedy przestał żuć jedzenie, Jimin zachichotał. – Potem dowiedziałem się, że to on, a nie ona.
- Więc dlaczego nie dałeś mu męskiego imienia? – zapytała dziewczyna, jej oczy podążały za małym zwierzakiem, który teraz szedł na palcach między jej nogami.
- Nie wiem – Jimin wzruszył ramionami. – Jest inny. A ja lubię inność.
Mając to na uwadze, June nie czuła się już niespokojna. Czuła się trochę bezpieczna. Bezpiecznie, siedząc obok chłopaka, którego poznała kilka chwil temu. Jak żenujące musi być to, że twoje pierwsze spotkanie z kimś kończy się prawie twoim własnym pogrzebem. Ale wyglądało na to, że Jiminowi to w ogóle nie przeszkadza.
W rzeczywistości zachowywał się tak, jakby wszystko było w porządku, jakby nic złego się nie stało i wszystko było zupełnie normalne. Nie krzyczał, nie nazywał jej szaloną, nie osądzał. W tych murach nie było piętna, które June tak bardzo doceniła.
. . .
_____
z kor. Ye-Jin - znaczy szlachetny, rzadki, wartościowy
CZYTASZ
June
FanfictionOglądała go tańczącego każdej nocy, znając każdy jego ruch. Jedyna rzecz, o której nie wiedziała, to taka, że on o tym wiedział. Opowieść o miłości do samego siebie i samozniszczeniu. Original Author: @stereoids Cover: @feel_the_death