08. Rany

127 8 1
                                    

상처

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

상처

PO CZEKANIU NA SPOTKANIE, o północy June mogła wreszcie tańczyć tej nocy tylko ze sobą. Studio było puste, ale wkrótce wypełniło się uporczywą nienawiścią do odbicia, które pokazywało jej duże lustro. Wyglądało na to, że tej konkretnej nocy miała dwie lewe stopy, które uniemożliwiły jej prawidłowy taniec, nawet wykonanie jednego ruchu, który wykonałaby tak łatwo.

Dlaczego robiło się tak trudno?

Stopy w prawo i ramię w górę, próbowała poruszyć duszę, ale coś w niej niestrudzenie bolało. Czy to z powodu ciemnych włosów, które miała druga dziewczyna, a ona nie? A może wiśniowe usta i zarumienione policzki, które miała dziewczyna, a June nie? Co to było? Jaki był powód nagłego niepokoju w jej ciele?

Czy to zazdrość?

Nie.

To niemożliwe.

Czy to możliwe?

Ale to żałosne. Dlaczego miałaby być zazdrosna? Nie miała prawa być zazdrosna, ponieważ Jimin w ogóle nie był jej. Dlaczego myślała teraz o Jiminie, na miłość boską? Dlaczego wszystko rozpadało się tak szybko w tle jej umysłu, skoro nie było absolutnie żadnego powodu?

Dlaczego.

Powinna była posłuchać Taehyunga, ponieważ wiedział lepiej. Mówił jej, że Jimin nie przyniesie nic poza zranieniem i złymi uczuciami, i miał rację.

Taehyung zawsze miał rację.

W końcu Taehyung znał June lepiej niż ktokolwiek inny. Do diabła, może nawet bardziej niż jej rodzice.

Powinna go posłuchać.

Gdyby tylko posłuchała, nic z tego by się nie wydarzyło.

Studio było rzeczywiście puste, ale głosy w głowie June krzyczały tak głośno, że nie słyszała własnego oddechu. Jednym drżącym ruchem prawie udało jej się osiągnąć pożądaną technikę, ale tamtej nocy cały wszechświat zwrócił się przeciwko niej. I tak po raz kolejny zawiodła, ciężko dysząc i patrząc na osobę w lustrze, która się w nią wpatrywała.

Żałosne, żałosne, żałosne, powtarzała z ciężkim sercem i oczami pełnymi łez.

Chciała tylko, żeby sprawy w końcu potoczyły się we właściwy sposób, ale powoli traciła kontrolę nad sobą i tak zwanym życiem, o którym zapomniała, jak znów o niego zadbać.

Kiedy ciężar stał się zbyt ciężki, a łzy zamazywały jej pole widzenia, szklane drzwi zaskrzypiały głośno, odstraszając głosy w głowie June.

Odwróciła się w prawo, a jej oczy ponownie spotkały się ze znajomą twarzą.

- Och, przepraszam. Myślałam, że nikt tu nie przychodzi o północy – druga dziewczyna przemówiła, zakładając kosmyk swoich ciemnych włosów za ucho. To była ta sama dziewczyna. Ta, która wczoraj trzymała się za ręce z Jiminem.

- Studio jest całe twoje. I tak skończyłam – June przemówiła z wielkim ściśniętym gardłem. Chciała brzmieć tak ładnie, jak tylko mogła, ale szorstki ton jej głosu działał dokładnie odwrotnie.

- Jestem Boyoung – ciemnowłosa dziewczyna wyciągnęła rękę. – Mów mi Bo.

Myśli June mówiły jej, żeby nie podawała dziewczynie ręki, więc po prostu odpowiedziała skinieniem głowy. – June – jej płaski głos przemówił, po czym zabrała swoje rzeczy i wybiegła z budynku z największym bólem serca atakującym jej własną istotę.

Chciała tylko, żeby tej nocy jej oczy spotkały się z kimś innym.

. . .

JuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz