11. Sekret

90 9 3
                                    

비밀

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

비밀

- Co ty tutaj robisz?

Całkowicie zamrożona June wciąż tam stała, bojąc się odwrócić, chociaż już wiedziała, czyj oddech czuje na szyi.

– Aish, czy mój kot zjadł twój język?

Szybko zmięła zdjęcie, wkładając je do tylnej kieszeni dżinsów, odwracając się powoli, mając nadzieję, że Jimin nic nie widział. – N-nie. Przepraszam. Przestraszyłeś mnie.

Ale on zignorował jej słowa, gdy zrobił kilka kroków do przodu, pozostawiając tylko kilka cali powietrza między nimi. Jego przeszywające spojrzenie było teraz skupione na niej, zastanawiając się, dlaczego węszyła w jego pokoju. – Nie odpowiedziałaś na moje pierwsze pytanie.

June cofnęła się o krok, nagle onieśmielona jego obecnością. Ale gdy tylko to zrobiła, on podążył za jej ruchami, zachowując odległość między nimi tak małą, jak to tylko możliwe. – Drzwi były otwarte. Myślałam, że jesteś w środku.

- Mogłaś poczekać na mnie na zewnątrz, nie lubię ludzi naruszających moją prywatność – potrząsnął głową, a ton jego głosu był pełen rozczarowania. – Gdybym cię nie znał, zadzwoniłbym po gliny.

Zakpił, ale June potraktowała jego słowa poważnie.

- Słuchaj, przepraszam, dobrze? – błagała, przełykając głośno ślinę i mając nadzieję, że jej drżący głos nie ujawni, że coś mu ukradła.

- J-ja byłam, potrzebowałam... - wyjąkała, jej mózg miał trudności z sformułowaniem zrozumiałych zdań. – Musiałam się wysikać.

Naprawdę, June? Naprawdę?

Chłopak zmrużył na nią oczy, starając się z całych sił nie roześmiać. Jimin nigdy nie onieśmielał, nie był złym chłopcem, chociaż lubił się tak zachowywać. – Powinnaś zobaczyć swoją twarz. Wyglądasz słodko, kiedy się boisz.

Podrapał się w tył głowy i uśmiechnął się do niej szeroko. – A teraz powiedz mi prawdziwy powód, dla którego węszyłaś, i nie kłam, bo będę wiedział, że to robisz.

Uśmiechnął się do dziewczyny, ale w jego uśmiechu było coś innego. Jakby wiedział, że June coś knuje. Ale nie przeszkadzało mu to. Prawdopodobnie zauważył, jak bardzo była zdenerwowana, jak niewyraźna wydawała się jej mowa.

Książka, którą June niechcący upuściła na podłogę, przykuła jego całą uwagę.

Jimin nie był głupi, na pewno wiedział, gdzie trzyma swoje rzeczy, więc przechodząc obok June, pochylił się i podniósł książkę, którą upuściła na ziemię, nawet nie sprawdzając jej wnętrza, aby upewnić się, czy wszystko jest nienaruszone. Wydawało się, że wiedział, że wzięła zdjęcie, ale jego głos był cichy.

Zamknął książkę i ostrożnie odłożył ją z powrotem na biurko, skrzyżował ramiona i spojrzał jej prosto w oczy. – Mów.

Ale June nie mogła się zmusić do sformułowania prostego zdania. Jej myśli powędrowały do obrazka, który ukryła w kieszeni dżinsów. Przyszła tutaj, aby znaleźć odpowiedzi, ale wciąż tworzyły jej się nowe pytania.

- Jeśli nie zaczniesz mówić, będę musiał cię zmusić.

June po prostu wbijała się w dziurę zakłopotania. Nie ma mowy, żeby powiedziała mu prawdziwy powód, dla którego tu przyszła, pomyśli, że jest przerażającą prześladowczynią i prawdopodobnie nigdy więcej nie będzie chciał z nią rozmawiać. Więc po prostu przygryzła dolną wargę, a jej umysł wymyślał takie wiarygodne kłamstwa.

- Zbliża się sztuka teatralna i chciałabym dostać tę rolę, ale obawiam się, że mój taniec nie jest taki dobry – spojrzała na swoje stopy, ściskając rąbek zapiętej bluzy.

Och, gdyby tylko wiedział, jak dobra była w kłamaniu.

- Co sugerujesz? – chłopak przechylił lekko głowę na bok, skupiając uwagę na języku jej ciała; jej oczy unikały jego, gdy pocierała dłońmi o uda, aby zetrzeć nagły pot. Znowu zachowywała się nerwowo.

- Pomyślałam, że może mógłbyś pokazać mi kilka sztuczek, żeby pomóc mi lepiej tańczyć.

- Chcesz, żebym cię uczył?

- Cóż, nie. To znaczy tak, ale tylko na chwilę.

- Myślałem, że nie potrzebujesz mojej pomocy – uniósł brwi, na co June w odpowiedzi wydała głębokie westchnienie. – I cytuję; „nie potrzebuję korepetytora, mogę to zrobić sama, dziękuję".

- Cóż – jej policzki natychmiast się zarumieniły, gdy spojrzała mu w oczy, zaskoczona tym, jak dokładnie zapamiętał jej słowa. – Teraz potrzebuję.

Z żywą irytacją Jimin potarł skronie. – Aish. Cały ten dramat tylko po to, żeby poprosić mnie o pomoc. Naprawdę jesteś kimś.

Przeczesał palcami włosy tak elegancko, zanim jego usta się rozchyliły, jego niski głos układał nowe słowa, po raz kolejny pojawił się inny dialekt. – W porządku. Jutro o ósmej w studio tańca.

- Och, i June?

- Hmm?

- Wyświadcz mi przysługę i następnym razem nie węsz po moim mieszkaniu.

. . .

JuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz