34. W Październiku

58 4 0
                                    

10 월에있을 때

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

10 월에있을 때

To prawda, że kiedy zdejmuje się stanik, zostajesz odcięty od życia.

A po długim i męczącym dniu, June właśnie to miała, odcięcie się od rzeczywistości było dokładnie tym, czego potrzebowała. Schowana pod kołdrą z filiżanką ciepłej herbaty w zasięgu ręki, podjęła już decyzję, że nic, absolutnie nic, nie oddzieli jej ciała od zatopionego materaca pod spodem.

Kilka spojrzeń zostało rzuconych na okno, widok stworzony wyłącznie z wiatru niosącego jesienne liście, które natura namalowała w najcieplejszych kolorach.

Ale było zimno, może nawet za zimno jak na tę porę roku, kiedy październik przyszedł się przywitać.

Palce wciąż były lekko zdrętwiałe, ale była bardziej niż zadowolona, że w końcu znalazła się w swoim mieszkaniu, kiedy przeszła całą drogę z przystanku autobusowego do budynku w niecałe 15 minut temu.

Całkiem imponujące, jak pogoda sprawia, że twoje życie obraca się o całe 360 stopni w ciągu zaledwie kilku dni.

Ale wkrótce wszystko zostało odsunięte na bok, gdy dłoń June owinęła się wokół filiżanki słodzonej miodem herbaty, zadając mu mały cios, po czym chichocząc, słysząc dramę rozgrywającą się na jasnym ekranie.

To był idealny plan – zostać w domu, zwinięta w koc z laptopem na kolanach, gdy wiatr na zewnątrz przyspieszał, a temperatura spadała z każdą kolejną minutą.

Było mnóstwo wspomnień, krzyków i śmiechów, które łączyły się z brzydkim płaczem i długo wyczekiwanymi marzeniami na jawie. Irytujące, ale z drugiej strony – każdy odcinek był właśnie taki.

Ciekawie było patrzeć, jak rozwija się życie nieznajomego, nawet gdy twoje jest tuż przed tobą, całkowicie nieruchome i nietknięte. Jakby życie, które prowadzimy sami, nie było wystarczająco dobre. A potem decydujemy się żyć przez kogoś innego, ponieważ wyjście na zewnątrz, aby poznać nowych ludzi, wydawało się jedną z najbardziej przerażających rzeczy do osiągnięcia.

Więc pod koniec dnia zrzucamy winę na pogodę.

Bo to było łatwiejsze niż sięganie poza kilka centymetrów sześciennych czaszki.

Kiedy głosy w dramie zostały wyciszone przez nagły dzwonek telefonu June, zamknęła laptopa, wyłączając świat i życie wyimaginowanych ludzi, zanim przesunęła palcem po małym ekranie, który teraz spoczywał w jej dłoni.

- Halo?

I promienny uśmiech pojawił się na jej ustach, kiedy głos z drugiej linii w końcu się odezwał.

- Wyświadcz mi przysługę.

To był nikt inny jak Namjoon.

I w przeciwieństwie do swojego zwykłego ja, brzmiał poważnie.

- Masz jakieś plany na ten tydzień?

- Oprócz radzenia sobie z lękiem i opuszczania okazjonalnych zajęć, nie, wcale.

Wtedy Namjoon odpowiedział. – W porządku, znowu będziesz opuszczała, bo chcę, żebyś była moim skrzydłowym. Hoseok się wymigał w ostatniej chwili.

- Namjoon, – kręcąc głową, mija mała sekunda, która wystarczy, by zebrać myśli – dlaczego mam wrażenie, że ma to coś wspólnego z nielegalną sprawą?

- June, obiecuję, moja matka dobrze mnie wychowała. W żadnym wypadku nie jestem dzieckiem grzechu.

Wybaczające westchnienie wyrwało się z jej ust. – Przecież nie mam wyboru, prawda?

- Nie, nawet za milion lat.

Przesuwając się na starej, ale wygodnej kanapie, jej ciało było przyklejone do koca. – Więc powiedz mi, co się dzieje. Co tym razem wymyśliłeś?

- Imprezę.

- Nie chcę cię zawieść, ale planowanie imprez to nie moja bajka. Jedyne, co wiem, jak zaplanować, to liczba odcinków, które będę oglądać każdego wieczoru – żadne kłamstwa nie wypełzły z jej ust. June nienawidziła imprez. Były głośne, pełne ludzi, których nie znała. Faktyczna obecność na imprezie polegałaby na tym, że zmuszałaby się do pójścia całe 3 dni wcześniej, jak u licha byłaby zdolna do zaplanowania jednej?

Ale kiedy nie dała odpowiedzi, którą chciały usłyszeć jego uszy, Namjoon szybko się uspokaja.

- Ach, daj spokój, nie widzisz, że jestem zdesperowany?

Ale jedyne, co Namjoon mógł usłyszeć, to ciszę, więc postanowił być przekonujący i wytrwały.

Dużo bardziej wytrwały.

- Wiem, co zrobiłaś w magazynie z Ji...

Panika.

Ogarnęła ją absolutna panika.

A Namjoon nie miał szansy dokończyć swojego złowrogo brzmiącego zdania, gdy June podskoczyła na obie stopy, a koc, którym się owinęła, teraz robił towarzystwo na podłodze. - Co?! J-ja nie wiem, o czym mówisz. N-nic nie zrobiliśmy, po prostu bandażowałam jego ranę.

- Jesteś tego pewna? Ponieważ wydaje mi się, że słyszałem, jak coś zostało strącone z...

- Namjoon, przysięgam na Boga...

June była gotowa teleportować się w miejsce, w którym mieszkał Namjoon, ale to, co stało się potem, nieco uspokoiło jej bicie serca. To było głośniejsze niż panika, która wzburzyła jej żyły, głos Namjoona, to znaczy, kiedy zaczął się śmiać, wydając dźwięki, jakich June nigdy wcześniej nie słyszała.

Właściwie to było całkiem urocze. Mogła sobie żywo wyobrazić dołeczki pojawiające się na obu policzkach Namjoona.

- Ach, June, oddałbym wszystko, żeby teraz zobaczyć twoją twarz. Tylko żartowałem, nie martw się.

Ulga spadła na nią jak koc.

- Ale teraz poważnie, pomóż mi.

- W porządku – powiedziała, kiwając głową i ponownie opierając się całymi plecami o kanapę. – Powiedz mi, co muszę zrobić.

Niemal w ekstazie Namjoon wziął głęboki wdech, bardzo potrzebny do szybkości słów, które miały spływać z jego języka.

- Musisz sobie wyobrazić imprezę. Ogromna, masywna impreza z balonami i przekąskami. Muzyka rozbrzmiewa w tle, wszyscy się bawimy i cieszymy wspólnie spędzonym czasem, tak jak robiliśmy to na przyjęciu powitalnym w kampusie. Nie masz wielu rzeczy do zrobienia, bo zaprosiłem już kilku znajomych, którzy zgodzili się wziąć udział zarówno w tym pomyśle, jak i naszej sztuce teatralnej. Będziesz jednak odpowiedzialna za balony, a 13 października upewnię się, że wszystko jest gotowe.

- C-co? Czekaj, zwolnij, mówisz zbyt szybko. W prawdziwym życiu nie ma napisów.

Następnie wybucha cichy chichot z drugiej linii.

Potem poprosiła o wyjaśnienie. – Dlaczego urządzamy imprezę? Po co?

- Nie wiesz?

Mimo że nie mogła zobaczyć jego twarzy, June wiedziała, że jego oczy musiały się rozszerzyć, a brwi zmarszczyć ze zdziwienia.

Początkowo potrząsnęła głową w odpowiedzi na jego pytanie, ale potem szybko rozchyliła usta, by udzielić właściwej odpowiedzi. – Nie, nie wiem. Co będzie 13 października?

- To urodziny Jimina.

JuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz