부산 소년
A Taehyung nie chciał się zamknąć.
Jak zdarta płyta, narzekałby na wszystko, co zrobiła lub powiedziała. Nic nigdy nie spełniło jego oczekiwań.
Tego ranka Taehyung pomyślał, że postawa June wyglądała na krzywą, jak jej chód wydawał się zabawny, jak jej brwi i oczy były całkowicie asymetryczne względem siebie, a teraz, nawet podczas spaceru między alejkami w sklepie spożywczym, wciąż to robił, wciąż narzekał, jakby stało się coś złego, gdyby przestał.
Ale to było coś, do czego June powoli się przyzwyczaiła. Trochę tak, jakby nie widziała Jimina przez jakieś trzy tygodnie.
Taehyung mógłby przysiąc, że to był on ostatnio w pralni, ale June nie myślała tak samo. Miała nadzieję, że to nieprawda.
– Naprawdę zamierzasz to zjeść? – zapytał.
Chociaż nic nie odpowiedziała.
Dla June Taehyung był bezpieczną przystanią, miejscem, w którym znała każdy zakątek, czymś, co nie wymagało przerażających zmian. Z pewnością wszystko wyglądało i czuło się tak samo, tak jak ona kochała i pragnęła.
- Musisz zwracać większą uwagę na to, co jesz. Nie chcę, żebyś była pulchna przed wielkim spektaklem teatralnym June-ah.
I odłożyła na półkę torebkę z orzeszkami ziemnymi.
Po chwili było coś niepokojącego w sposobie, w jaki mówił i w sposobie, w jaki Taehyung zachowywał się wokół niej. Nie zauważyła tego, gdy jej umysł był wtedy młody, to działo się tylko teraz, kiedy zaczęła się starzeć, jakby niewinność powoli znikała i myślała o tym więcej niż zwykle.
Myślała też o Jiminie, co było prawdopodobnie najbardziej frustrującą rzeczą na tej planecie, ponieważ była prawie pewna, że Jimin nie myślał o niej tak często.
Im bardziej jej myśli skakały wokół, tym bardziej czuła się nieswojo. Bez względu na to, jak usilnie próbowała odczytać informacje o wartościach odżywczych wydrukowanych na pojedynczym pudełku płatków owsianych, wydawało się, że imię Jimina jakoś wkrada się między wiersze.
I nienawidziła go za to, nienawidziła w tej chwili wszystkiego. Zimowej pogody, cichego sklepu spożywczego, cholernej owsianki, ciągłych kłótni Taehyunga i siebie samej za bezmyślne zakochanie się w chłopcu z tajemnicami z Busan.
Może gdyby próbowała wystarczająco mocno, by mniej myśleć o jego istnieniu, Jimin nagle zniknąłby na zawsze. Wraz z małymi rozmowami, przypadkowym mijaniem się wzajemnych ścieżek i tej głupiej, głupiej nocy, kiedy patrzyła, jak tańczy po raz pierwszy.
Właśnie wtedy zadzwonił dzwonek przymocowany do drzwi wejściowych.
Słychać było kroki i ktoś wszedł do środka.
A kiedy Taehyung znów go zobaczył, czując się zagrożony, zamilkł.
Ale June nie mogła nic na to poradzić, nie miała zamiaru się gapić. Ostatni raz widziała Jimina kilka tygodni temu, a teraz właśnie tam stał.
Nie była pewna, jak to możliwe, że ktoś stanie się jeszcze piękniejszy w tak krótkim czasie. Nawet kiedy jego włosy były wciąż tak samo ciemnobrązowe, jakie zapamiętała, wciąż odsunięte od twarzy i kosmyki opadające dokładnie na jego czoło.
Nic się nie zmieniło, nadal wyglądał tak samo.
Ale z miękkimi, różowymi ustami, które były wygięte na obu końcach, powodując, że jego policzki lekko się zacisnęły, a oczy wykrzywiły się w małe półksiężyce, jakoś Jimin był w stanie zapierać dech w piersiach June tym jednym uśmiechem.
Jednak jej serce opadło pod nogi, gdy zdała sobie sprawę, że to nie ona była już przyczyną jego błyszczących oczu i tego samego szerokiego uśmiechu.
Jimin nie był sam.
Towarzyszyła mu Boyoung, widać było wyraźną odległość między ich ciałami. Jej kiedyś skręcona kostka wydawała się być w porządku, ale tym razem nie chichotali ani nie trzymali się mocno za ręce. Tym razem po prostu rozmawiali, jak przyjaciele i nic więcej.
A nawet gdyby byli razem, jakoś nadal byliby w swoim własnym świecie – kiedy Bo odsunęła kosmyk włosów z jej twarzy, Jimin rozciągnął szyję, żałując, że wybrał owinięcie się długim czarnym szalikiem.
Niezależnie od tego, nadal wyglądali, jakby się dogadywali.
Przestraszona, że pozwoli mu ją zobaczyć, June zanurzyła swoje ciało za półkami. Jej dłoń przycisnęła się do brzucha, próbując jakoś strawić nowo obudzone motyle, które były tak samo irytujące jak myśl o ich przyjaźni kończącej się nutą, która nie była ani dobra, ani zła.
Ale z drugiej strony zawsze tak było dla nich obojga. Linia prosta, nie czarna ani biała, ale coś pomiędzy. Coś obojętnego.
Nie było co jeśli, żadnych dalszych możliwości, bo tak by się wszystko skończyło.
Wypełniła więc płuca wielką gromadą ciężkiego powietrza i chwyciła pudełko płatków owsianych, z kamienną twarzą podeszła do kasy, wpatrując się w tył całkowicie czarnego, mocno ułożonego i okrytego, wygodnego zimowego stroju należącego do Jimina.
Właśnie wtedy, gdy próbowała wyjąć portfel z tylnej kieszeni dżinsów, jej palce prześlizgnęły się przez nie, nie mogąc zrównoważyć pudełka płatków owsianych, które zostało niechlujnie wciśnięte między jej ramię a tułów.
Uderzyło w ziemię.
I wydało z siebie łomot na tyle głośny, że Jimin się odwrócił.
Zbyt duży szalik zakrywał połowę jego twarzy, zanim jego ręka ściągnęła wełniane ubranie, w które był otulony. Jego miękki wyraz twarzy był żywy w chwili, gdy pochylił się i podniósł pudełko, zanim June miała okazję zrobić to samo.
Z wyciągniętą ręką Jimin podzielił się miękkim uśmiechem, który niósł ciężki szalik w skręconych pętlach, z którego część zakrywała mu twarz, podczas gdy druga elegancko opadała na boki.
- Dziękuję – powiedziała.
Realistycznie rzecz biorąc, stała całkowicie nieruchomo i marząc, by jego oczy odwróciły wzrok – do piętnastu sekund, zanim Boyoung uśmiechnęła się lekko – nie sprawi, że czas przyspieszy. W rzeczywistości prawdopodobnie sprawiło to, że June była dziesięć razy bardziej świadoma tego, jak wolno mijały sekundy.
A Jimin skinął głową, nie kłopocząc się ani słowem, zanim odwrócił się plecami.
Wszystko sprowadzało się do tej samej prostej linii, która nie była ani czarna, ani biała, ale coś pomiędzy. Coś obojętnego.
Bo zawsze tak było dla nich dwojga.
CZYTASZ
June
FanfictionOglądała go tańczącego każdej nocy, znając każdy jego ruch. Jedyna rzecz, o której nie wiedziała, to taka, że on o tym wiedział. Opowieść o miłości do samego siebie i samozniszczeniu. Original Author: @stereoids Cover: @feel_the_death