32. Anpanman

67 4 0
                                    

호빵맨

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

호빵맨

- Nienawidzę tego – głębokie jęczenie przeskoczyło na stare ściany w studio, gdy Namjoon skrzywił się na odbicie stojące przed nim. Chłopak wypunktował błędy i po prawie trzech długich godzinach ćwiczeń nigdzie nie było widać poprawy.

- Moje kończyny wyglądają dziwnie – stwierdził rzeczowo Namjoon, wpatrując się w lustro, a ruchy wskazywały na protest między jego rękami i nogami. – Ach, poddaję się. Wyglądam, jakbym dostał ataku.

W odpowiedzi śmiech Hoseoka rozdarł powietrze, a nieustanne klaskanie Jimina sprawiło, że jego dłonie poczerwieniały.

- Hyung – wydyszał Jimin, jego głos łamał się z radości. – Świetnie sobie radzisz.

- Och, daj spokój, wszyscy wiemy, że nie umiem tańczyć. Jungkook tańczyłby lepiej niż ja, a jest na wózku inwalidzkim.

Z kolanami przyciśniętymi do piersi June obserwowała, jak chłopcy bezlitośnie skaczą. Stwierdzenie, że wszystko wróciło do normy byłoby prawdopodobnie zbyt dalekie od prawdy, ponieważ wydawało się, że zamiatanie problemu pod dywan było o wiele łatwiejsze niż mówienie o nim.

Jeśli chcieli, zarówno Jimin, jak i Hoseok, nigdy nie mówić o tym, co się wydarzyło, jedyne, co June mogła zrobić, to zaakceptować to, bez względu na to, jak bardzo niepokoiło to jej umysł.

W małym studio tanecznym było dość wilgotno, prawie duszno. Nie tyle powietrze to spowodowało, ile raczej gęsta i ciężka obojętność Jimina względem June tego samego dnia.

- Po prostu ćwiczmy więcej, aby upewnić się, że to nie skończy się zranieniem – Bo się roześmiała, rozwiązując długie czarne włosy i szybkimi ruchami zbierając je z twarzy, związując z powrotem w eleganckiego kucyka.

Każda z ich krótkiej przerwy była jedynym momentem, w którym słychać było deszcz na zewnątrz, wielkie, głośne krople uderzające w okna i ostry grzmot, który powodował, że ziemia drżała.

- Och, wow – Boyoung wypuściła powietrze, strzepując niepokój ze swojej skóry. – Nie pamiętam, żeby prognoza mówiła cokolwiek o dzisiejszej burzy.

- Nigdy nie ufaj prognozie, siostro – powiedział Hoseok między łykami wody.

A Jimin spojrzał na June, w jego ciemnych oczach pojawiła się iskra niepokoju, gdy odgarniał zwilżoną potem grzywkę. – Tym razem wzięłaś parasol?

Małe skinienie głową to wszystko, co dała.

Zanim kolejny grzmot uderzył w ziemię, światła zamigotały na chwilę, a każda osoba zamilkła na sekundę.

- Lepiej skończmy ćwiczyć ten ostatni akt, zanim pogoda się pogorszy, bo inaczej utkniemy tu na zawsze – głos Bo odbił się echem po pokoju, gdy szybko wróciła do tańca, lewa stopa wkrótce wyryła się na ziemi, podczas gdy druga ledwo się o nią opierała, a czubki jej palców unosiły się nad podłogą.

June obserwowała sposób, w jaki się poruszała, nieprecyzyjnie, ale bez wysiłku – jak dziecko cieszące się młodością. Coś, czego June nigdy nie była w stanie zrobić.

A gdy jej ciało stało obok Boyoung, w ostatnim akcie między księżniczką a księżycem, zazdrość rosła z każdym nowym ruchem.

Przez głowę June przemknęła myśl, nie tak wielka, ale szybka i przebiegła. Myśl o tym, co by się stało, gdyby Boyoung popełniła jeden błąd, jeden mały ruch wykonany przez niewłaściwy mięsień w jej stopie.

Czy upadłaby i uderzyłaby się w głowę? Albo zraniłaby nogę na tyle, by role się zamieniły. Chociaż jakże chciwa i zazdrosna musi być June, żeby wpadła na tak przerażającą myśl.

Obrót wokół własnej osi sprawił, że nagłe pojawienie się Jimina tuż obok niej wyciszyło wściekły głos w jej głowie.

Właśnie kiedy miała zrobić krok do tyłu, zwiększyć odległość między nimi, wystarczyło wyczerpane ciało Jimina i ruch Boyoung wykonany zbyt wcześnie, by oboje uderzyli o ziemię, upadek tak ciężki, że cały pokój znieruchomiał.

Słychać było krzyk i szorstki jęk.

I zanim którykolwiek z nich zdążył pospieszyć z pomocą, Jimin szybko zareagował. Tak rozważny czyn, po którym nastąpiła długa linia przekleństw, po czym klęknął przed przykucniętym ciałem Boyoung.

Ignorując zadrapania na boku ramienia, jego ręce próbowały pomóc dziewczynie wstać, misja została wkrótce przerwana, gdy kolejny krzyk odbił się echem w pokoju.

- To boli, to boli. O mój Boże – krzywiła się przy każdym słowie, trzymając się prawej stopy, jakby od tego zależało jej życie.

Uważając, by nie zranić jej bardziej, Jimin dotknął jej stopy, która już spuchła w ciemnym odcieniu błękitu, choć jedynym skutkiem tego było kilka kropel łez spływających po policzkach Bo. Nie mogła nic na to poradzić, kiedy tak bardzo bolała ją stopa.

- Jej kostka – Jimin wydyszał nieśmiało, jego wzrok zwrócił się na Hoseoka. – Myślę, że jest skręcona.

Przekonana, że jej myśli mogły się ożywić, że to ona spowodowała wypadek, June nie mogła się zmusić, by uklęknąć i pomóc, jak gdyby jakikolwiek dalszy ruch mógł spowodować coś gorszego i została przeklęta za resztę jej życia.

Zamiast tego, Hoseok się skulił i wkrótce owinął ramię wokół szyi siostry, zanim zapytał, - Bo, możesz wstać?

A dziewczyna próbowała z całych sił, choć odwagę złamał cios pulsującego bólu. – Nie, nie, nie, nie mogę, oppa. To tak bardzo boli.

Nie wypowiadając żadnych słów, Hoseok podniósł młodszą siostrę i wziął ją na plecy.

- Gdzie idziesz? – głos Namjoona był przepełniony troską.

- Do szpitala – Hoseok odpowiedział, idąc w stronę szklanych drzwi, ciasno owijając ramiona Boyoung wokół jego szyi.

- Jak się tam dostaniesz? Na dworze pada deszcz.

- Przejdę się – odpowiedział szorstkim i lekko zirytowanym głosem.

Chociaż Namjoon był uparty. – Poczekaj tutaj, zadzwonimy po karetkę.

Ale Hoseok nie mógł czekać.

Nie chciał. Pozostawiając w studio prawie wszystko, co do niego należało – plecak, butelkę wody i telefon, do którego wciąż dołączone były słuchawki, bo nic innego się w tym momencie nie liczy. Nic poza zapewnieniem jego siostrze pomocy, której naprawdę potrzebowała.

- Hyung – trzask w głosie Jimina ujawnił jego poczucie winy. – Pozwól, że zabiorę ją do szpitala.

Szczęka Hoseoka się zacisnęła. – Myślę, że już wystarczająco dużo zrobiłeś.

Oddech Jimina uwiązł mu w gardle, zahamowany przez małe szarpnięcie jego wilgotnej koszulki, które lekko go odciągało. Szarpnięcie spowodowane przez nikogo innego niż June, gdy trzymała go, próbując mu pomóc, ponieważ on też został ranny. Nie żeby go to oczywiście obchodziło, ponieważ Jimin zawsze stawiał innych przed sobą. Skręcona kostka była ważniejsza niż głębokie zadrapanie, które teraz krwawiło przez jego długi rękaw.

Mógł tam stać, w tej chwili tak niezręcznej i intensywnej, żyjąc w niej przez, jak się wydawało, wieczność, ale zamiast tego odmówił pomocy June, szarpiąc ją za ramię jako czyn mówiący więcej niż słowa – musiał zostać sam.

Ponieważ wszystko, czego Jimin kiedykolwiek chciał, to być czyimś bohaterem.


_______

oppa - dosł. starszy brat używany przez dziewczyny w odniesieniu do rodziny, przyjaciół

JuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz