rozdział XLII

234 36 1
                                    

Wszyscy poza Yoongim i zmartwionym Tae spoglądali na zegarki ze zniecierpliwieniem, zaś Hoseok palił się właśnie ze wstydu, wręcz płonął zażenowaniem do samego siebie od środka, cicho szlochając w bluzę ukochanego. Godzinny postój na lotnisku wydawał się wiecznością, wszyscy odczuwali zmęczenie a do tego burczało im w brzuchach, mimo to nie mieli wyjścia, bagaże Junga jak by rozpłynęły się w powietrzu i pomimo szczerych przeprosin osób tam pracujących, żaden z nich nie miał już cierpliwości. No może poza Yoongim, który bardziej niż o swój pusty żoładek dbał w tym momencie o swoją nadziejkę, kątem oka obserwując ogromne zamieszanie pośród personelu. 

- Masz - Burknął odklejając ciało tancerza od swojego boku i podając mu butelkę z wodą. - zaraz mi się odwodnisz. - Dodał i rękawami otarł mu mokre policzki, jak by od niechcenia. 

- Hyung?... 

- Co jest maluchu? - Usiadł bardziej na przeciw jego skulonej sylwetki i oparł głowę na ręce, wydawała mu się wtedy naprawdę ciężka, ale starał się tego nie okazywać przy już i tak roztrzęsionym i pełnym poczucia winy Hoseoku. 

- Ile to może jeszcze potrwać?... Nie zniosę tego dłużej! - Starszy aż podskoczył na lotniskowej ławce, gdy ten uniósł głos i tupnął nogą. Jung wydął zabawnie policzki, oddychał ciężko i szybko.

- Nie mam pojęcia. - Nie chciał kłamać i dawać mu nie potrzebnej nadziei. - Ale za to wiem że do wieczora jeszcze dużo czasu, a ja mam dla ciebie niespodziankę. 

- Jaką? - Min domyślał się że ta informacja go ożywi, zaśmiał się cicho. 

- Niespodzianka to niespodzianka skarbie. - Zaskoczenie na twarzach tej dwójki po ostatnim słowie malowało się jeszcze przez dłuższy czas. Nadal byli nie przyzwyczajeni do tych szalejących uczuć, które ciężko było opanować. Patrzyli sobie głęboko w oczy przez kilka minut w ciszy, aż w końcu ich zguba się odnalazła i szczęśliwie ruszyli do hotelu. 

𝖎𝖒𝖕𝖚𝖑𝖘𝖊; 𝖞𝖔𝖔𝖓𝖘𝖊𝖔𝖐/𝖘𝖔𝖕𝖊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz