9

99 6 0
                                    

- Jak można być tak nieodpowiedzialnym?! Przecież każdy mógł zrobić zdjęcie i wszystko to, co zacząłeś, byłoby skończone, bo nikt nie ma dobrych zamiarów.- zaczęła podniesionym głosem Olivia, jednak Harry dziwnym trafem przepuścił to przez uszy, a jego jedynym dramatem był ból głowy i suchość w gardle.

Fakt, należał mu się opieprz, bo to co zrobił było cholernie nieodpowiedzialne, jednak był tylko człowiekiem, a wcześniejszy dzień nie należał do tych najlepszych. Miał prawo się lekko podłamać lub zdenerwować, ale przecież nawet to było rzeczą ordynarną i nie powinien tego robić.

- Harry, wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej, ale nie wypełniasz obowiązków, a nie chce cię stawiać pod ścianą, jednak ty w ogóle mnie nie słuchasz, a przede wszystkim nie chcesz słyszeć o czymś, o czym wiemy tylko my.- powiedział Jeff, a James obok niego zmarszczył brwi w niewiedzy.- Musisz w końcu o tym pomyśleć na poważnie zanim skończy się czas na decyzję.- dodał.

- Dodatkowo nie zwracasz uwagi na naszą relację, a to jest o wiele gorsze niż jakieś decyzje bez czasu. Totalnie olałeś sytuację z kłótnią i zapomniałeś o swoich obowiązkach w naszym związku.- powiedziała Olivia, kładąc ręce na biodrach. Prócz zmarszczonych brwi Jamesa, te Jeff'a również stały się lekko ściągnięte do środka.

- Obowiązki w związku?- zapytał Jeff po chwili ciszy.

- Obowiązki?- dopytał James.

Dwójka mężczyzn wtrąciła się do rozmowy, a Harry dziękował im za to, że nie musiał sam wchodzić w konwersację z kobietą, która coraz bardziej wszystko kontrolowała, jednak w duchu przeklinał całą trójkę, która weszła do jego pokoju i nie szanowała jego prywatności.

Wszyscy mieli jakieś pretensje do niego, a on sam nie wiedział co zrobić, aby wszystkich uszczęśliwić, kiedy czuł się niewystarczający w stosunku do samego siebie, i niby wszyscy to zauważali, jednak każdy coś od niego wymagał, a pomoc, która zaburzyłaby cały harmonogram oraz jego samego, była bezużyteczna, bo przecież co mu da spanie całymi dniami, skoro on czuł zmęczenie, którego prawdopodobnie wyleczyć się nie da.

- Tak, obowiązki. Chyba w każdym związku są jakieś obowiązki i zasady jak... nie zdradzać się czy nie wychodzić z przyjaciółmi, kiedy druga osoba się nie zgadza. To normalne.- odpowiedziała z kpiną, a brwi dwójki mężczyzn powędrowały ku górze.

- To nie jest normalne, Olivia. To jest zaufanie, które ma się do drugiej osoby, a to co mówisz to jest stawianie warunków, a to jest...- zaczął Jeff, który próbował powiedzieć to jak najdelikatniej, mimo że zauważał teraz wady, o których prawdopodobnie wspominał Harry, a on go zignorował mówiąc, że Olivia to anioł. Teraz dopiero widzi to, co złe.

- Oh, oczywiście... Nie jestem toksyczna. Brzydzi mnie to i nigdy nie posunęła bym się do takiego kroku, ponieważ to jest ohydne.- skrzywiła się na oskarżenia ze strony mężczyzn, jednak nie tylko ona. James i Jeff całkowicie zgubili się w tym chaosie.- Nie róbcie ze mnie potwora. Oboje podjęliśmy taką decyzję.- wzruszyła ramionami.

Po jej słowach nastała cisza, a Harry nie wiedział czy ta cisza nastała, ponieważ wszyscy wyszli, czy może spoglądali teraz na niego, kiedy ten leczył kaca pod pościelą. Miał nadzieję, że to była opcja pierwsza, gdyż nie miał zamiaru konwersować z kimkolwiek, a chciał po prostu leżeć do momentu koncertu. Jednak nie musiał zbyt długo czekać na moment, w którym odpowiedź sama przyszła.

- Wyjdźcie oboje. Ja z nim porozmawiam.- powiedział nagle James, a Harry jęknął ze zirytowania, ponieważ naprawdę nie miał ochoty rozmawiać, a oni traktowali go jak kogoś, kto nie wie nic o świecie.

Oczywiście Olivia była przeciwna temu, ponieważ twierdziła, że musi porozmawiać poważnie ze swoim chłopakiem, gdyż ich związek ulega zmarnowaniu. Jednak Jeff był tak zirytowany, że wręcz wypchał ją z pokoju, a w stronę James'a wystawił zaciśnięte kciuki w górę chcąc, aby chociaż on dotarł do zagubionego chłopaka.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz