32

94 6 0
                                    




Myśl o tym, iż ten dzień mógł skończyć się dobrze, była naprawdę znikoma, bo nim Harry się obejrzał, mógł znaleźć się w kłopotliwej sytuacji i można tutaj mówić o zwykłym przypadku, ale jeżeli iść tym tokiem myślenia to przypadki zdecydowanie uwielbiały chodzić po Harry'm, który mógł dopisać do swojej listy kolejne rzeczy, które namieszały w jego istnieniu, ale to zaraz.

Najpierw trochę wyjaśnienia.

Jak można było już wcześniej zrozumieć, Harry miał cholernie przechlapane w swoim dotychczasowym życiu i mimo że pozbył się tych toksyn, o których wspominała sympatyczna staruszka, kiedy on leżał ledwo żywy w łóżku, to wciąż było cholernie ciężko.

Cóż, trzeba było ubierać wszystko w odpowiednie słowa i powiedzenie, że Harry aktualnie znalazł się w miejscu i czasie całkowicie wyssanym z palca, było idealnie trafione, bo problemy mógłby być problemami, ale to wszystko w czym aktualnie trwał było jak wyrwane z cyrku albo co gorsza - ze snu psychicznego mordercy w stroju jednorożca.

To wszystko naprawdę było irracjonalne, więc jak tu mówić o przypadku, skoro odejmując dwa od  dwóch wychodziło sześć?

I zanim ktoś powie, że te działanie jest niepoprawne i na ogół źle zrobione, to oficjalnie można przyznać, że osoby, które zrozumiały aktualnie śmieją się z tych argumentów na cztery strony, bo spójrzcie na życie Harry'ego. Miał wszystko czego zapragnąć mógł sobie każdy pojedynczy nastolatek czy nawet dorosły, a cierpiał. Dlaczego? To jest właśnie ta pogmatwana matematyka, o której wspominają nauczyciele co roku, strasząc przy tym niczemu winnym uczniom.

Początkowo można powiedzieć prosto, że Harry miał wiele pieniędzy, kochanych fanów, którzy zrobią dla niego wszystko, rodzinę i przyjaciół, drogie ubrania oraz wyjątkowo piękne i eleganckie samochody, karierę będącą dla niego również pasją oraz piękną twarz i czystą duszę. Czego można pragnąc poza tym?

Otóż to, można pragnąć.

Bo cóż nam ze sztabki złota, skoro nie możemy z nią nic zrobić. Nie rzucisz jej przecież na ladę i nie zapłacisz za banana. Nie pomożesz biednemu, bo przecież nie dasz mu całej sztabki.

Można mówić o tym, aby ją sprzedać lub jakoś zainwestować, ale przy tym trzeba wykonać ogrom pracy, jeżeli nie znasz się na temacie.

I tutaj dochodzimy do połączenia faktów, bo możemy wiele pragnąć i mieć listę swoich pragnień, o których myśleli byśmy dniami i nocami, ale to właśnie praca prowadzi do spełnienia tego wyjątkowego celu, a niewielu może sobie na to pozwolić i nie każdy jest zdolny psychicznie i fizycznie do takich manewrów, i w ten sposób tworzy nam się hierarchia w społeczeństwie.

Mamy ludzi bogatych i biednych oraz tych całkowicie przeciętnych, którzy żyją regułą i rutyną, i to nie jest wcale złe, ale właśnie w ten sposób dochodzi do nieprzyjemnych starć zaostrzonych zazdrością, kłamstwem i bólem.

I aktualnie zaoraliśmy w ziemi wielki krąg albo łańcuch, który łączy wszystko w jedną całość i kto by pomyślał, że początkiem problemów może być coś takiego jak pragnienie. Na pierwszy rzut oka wydaje się być zwyczajnym słowem i myślą, które nikomu nie przeszkadza i nie robi problemów, jednak do równego momentu.

Do momentu realizacji pragnienia.

Bo jedni mogą nam gratulować i cieszyć się z naszego szczęścia, ale każdy zna takiego jednego gbura, który jest jak pies ogrodnika - sam nie zje, ale drugiemu nie da. I w tym przypadku również tak jest.

I to dosłownie.

Harry dowiedział się, że niby niewinna Olivia, dolała benzyny do ognia, bo kiedy jego humor nagle się w jakiś sposób polepszył, wiadomość od Jamesa o tym, iż po wspólnym wieczorze mają spotkać się sam na sam, nie było dobrą wiadomością. A Harry nie musiał długo czekać na odpowiedź, bo przecież od tego miał swój telefon, więc kiedy wpisał w przeglądarkę swoje imię i nazwisko, a potem kliknął w zakładkę z wiadomościami, widział wszystko co aktualne.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz