28

76 6 0
                                    



Harry mógł opłakiwać i bawić się w brak uczuć, ale nie musiał, bo wpadł w to bez żadnego ruchu czy gestu. Oczywiście, bolał go fakt zdrady drugiej strony, bo mimo że on również zdradził to nie był aż takim skurwysynem i nie ukrywał kłamstw pod kołdrą. On cierpiał w każdej minucie swojego życia, gdyż bał się skrzywdzić innych, lecz nikt nie bał się skrzywdzić jego, więc to był moment, w którym Harry naprawdę przestał być miły. Nie wiedział na jak długo i w jakiej częstotliwości, jednak ktoś powiedział mu prosto w twarz A, więc on pociągnie ją za słowa i powie B raniąc zbyt zawyżone ego innych ludzi, którzy ranią nie patrząc na wyrządzone szkody.

W ten sposób Harry wstał z samego rana nie ze łzami w oczach, które wysuszyły by jego delikatną skórę na twarzy, a z oczami demona, bo inaczej nie można było tego nazwać.

Z jego oczy wychodziła nienawiść i złość, więc naprawdę wszystko tego dnia było już schrzanione, ale kogo to obchodzi? Tego dnia naprawdę nie był tym samym Harry'm i on sam miał nadzieję, że tamten chłopak z pięknymi oczami już nie wróci, a przepadnie gdzieś w odchłani oceanu.

W ten sposób wszedł do budynku po raz kolejny, jednak tym razem nie uśmiechał się do pracowników, co było lekkim zdziwieniem, ale przecież każdy mógł mieć zły dzień, no nie?

Dlatego nikt nie zareagował na jego morderczy wzrok, kiedy przechodził obok nich. Przepuścili to przez myśl i wrócili do swojej pracy, a Harry szedł długimi korytarzami przed siebie, w końcu trafiając na ten ostatni, w którym prawdopodobnie wszyscy już czekali.

Wchodząc do pomieszczenia oczekiwał długich rozmów i głośnych śmiechów, jednak tak nie było. Czwórka mężczyzn siedziała z dala od siebie, mimo że w jednym kręgu, więc i Harry nie starał się zacząć jakiejkolwiek rozmowy, a nawet można powiedzieć, iż był uradowany z ciszy trwającej między nimi, bo o czym mieliby rozmawiać?

O Zaynie, który siedział smutny w fotelu i wpatrywał się w podłogę z rozpaczą, bo ktoś wytknął mu najgorszy element jego życia? A może o Niall'u i jego nowej dziewczynie, której niby nie przeszkadzał fakt, iż żaden z chłopców nie przyszedł na większe spotkanie, ale jednak smutek w jej głosie był wyczuwalny? Mogli również porozmawiać o Liamie, który został niesłusznie oskarżony przez Harry'ego, a później sam mówił, że lepiej z nim nim nie rozmawiać, bo przecież kłamie i wyzywa cudze dziewczyny? Można było wspomnieć również o Louisie, który jako jedyny nie był z nikim pokłócony do momentu, w którym wczorajszego wieczoru dzwonił do Harry'ego, aby zapytać jak się czuje, a ten zwyzywał go i rozłączył się na koniec. A na koniec mogli podsumować zachowanie Harry'ego i jego egoistyczny wpływ na świat, który powoli pogubił się w jego zachowaniu balansującym między złością i agresją a depresją i wyrzutami sumienia.

Równie dobrze mogli po prostu pogadać o pierdolonych wróżkach i świętym Mikołaju lub siedzieć w ciszy, bo tyłu złych wiadomości w ciągu tak krótkiego czasu nie dostał nawet sam Bóg.

Harry spojrzał wrednym spojrzeniem na każdego z osobna i zauważył, że oni nie mieli złego dnia, a po prostu było im smutno na to co robił Harry, a on sam tego nie widział i był jedynym demonem zamkniętym w klatce, który spoglądał jego pięknymi oczami, które teraz były jak stworzone z ognia lub wyciągnięte z piekła.

Do pomieszczenia nagle wszedł James z jakąś kobietą, która głośno mówiła o czymś w jego stronę, a ten próbował ją uspokoić. Cóż, była w ciąży. To wszystko wyjaśnia. Zza nich wybiegł nagle jakiś mały insekt, na którego widok Harry się uśmiechnął, a z jego oczu na pstryknięcie palcami zniknął cały ogień.

- Harry!- usłyszał słodki głos, który zabrzmiał w jego uszach jak delikatna melodia, której mógł słuchać całymi dniami. Mała dziewczynka ruszyła w jego stronę i zatrzymała się przed nim z wystawionymi ramionami. Nie musiała długo czekać aż Harry chwyci jej małe ciało i mocno przytuli.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz