41

69 4 0
                                    



Ból.

Kiedyś już była wzmianka o czymś takim jak ból i prawdopodobieństwo, iż jakiś jeden procent zainteresował się tym, jest bardzo możliwy, jednak pozostała część po prostu przemknęła przez to i dotarła do dialogu. To całkowicie normalne, bo jesteśmy tylko ludźmi, a nasza cierpliwość ma jakieś końce, jednak mogę powiedzieć, że wszystko co było tam umieszczone, było prawdziwe.

Bo można mówić sobie, że ból to tylko jakiś stan albo wysiłek nerwów w naszym ciele, ale prawda jest taka, że nikt nie jest odporny na ból, chyba że jest jakimś obcym lub zmodyfikowanym.

Ból pozwala nam poczuć czym jest życie i czasami przywołać nas do rzeczywistości, kiedy zbyt mocno uderzymy głową o miękkie chmury, a później wzniesiemy się zbyt wysoko.
Ból jest czymś normalnym, co czujemy od najmłodszych lat i powoli przyzwyczajamy się do niego, zaczynając od płaczu, a kończąc na przekleństwie lub nawet braku reakcji.
Ból jest czymś dającym nam siłę lub słabość, ale to zależy tylko od człowieka. Jeden przez podcięte skrzydła może poczuć się lepiej i nawet bez motywacji podnieść się, aby wyruszyć dalej. A drugi będzie leżał, nie wplątując się w żadne spięcia czy nachalne słówka. Leży po prostu skulony, licząc na jakiś cud zesłany z nieba lub nawet z piekła, bo Bóg wie kto może pierwszy wyciągnąć do nas pomocną dłoń.

Ale ból w większości jest tylko klęską, bo kiedy jesteśmy na szczycie góry nie powinniśmy czuć bólu, a szczęście lub równie pozytywne uczucie. Dlatego kiedy czujemy mocny ból gdzieś w klatce piersiowej, a może w innym miejscu, musimy głęboko zastanowić się nad własnym położeniem, bo czasami spadanie na dno zauważamy już przy samym piasku, a nie wcześniej.

Nikt nie wie dlaczego. Może przez zbyt dużą euforię w głowie, a może przez dziwny stan balansowania.

Harry już dawno dotknął nienaruszonego piasku oceanicznego dna, a można nawet stwierdzić, iż aktualnie kopał sobie samemu dołki, jednak w końcu zaczął robić postępy, które widoczne były jak za mgłą, lecz istniały, a przecież o to w tym chodziło. Więc Harry próbował odbić się od dna, mimo swojego stanu, który bolał jego samego, ale również innych widzących jak brunet cierpi, a przecież to najgorsze uczucie, kiedy musisz patrzeć na osobę cierpiącą i nic nie możesz z tym zrobić.

Harry właśnie szedł do tej samej kawiarni, w której zespół ponownie się złączył. Nie wiedział czy robi dobrze idąc w tamto miejsce, jednak nie mógł leżeć cały czas w domu, mimo że przeleżał dopiero niecały dzień.

Za pomocą jednego z ochroniarzy, który spojrzał na niego ze smutkiem w oczach, wyszedł z samochodu. Jego ciało przykryte było najbardziej wygodnymi ubraniami jakie mógł mieć tylko w szafie, aby nic nie ocierało się o jego bardzo wrażliwą w tym momencie skórę, choć jeszcze niedawno chciał, aby ktoś ocierał się o jego krocze, ale to całkiem inny temat.
W tym momencie zauważył, że w pomieszczeniu są już wszyscy chłopcy i James, i chciał się uśmiechnął na ich widok, jednak nie mógł przez plastry w cielistym kolorze poprzyklejane do jego twarzy.

Jego ciało również pozostawiało wiele do życzenia, ale nikt nie spoglądał na nie pod ubraniami, więc to nie było ważne.

Wchodząc do kawiarni zetknął się ze wzrokiem włoskiego szefa tej kawiarni, przez co Harry wysilił się na lekki uśmiech, który kosztował go więcej niżeli stos kłamstw. Potem powędrował wzrokiem w stronę okrągłego stolika i narożnej pomarańczowej kanapy, na której wszyscy siedzieli, a teraz wpatrywali się w Harry'ego.

- Dzień dobry.- powiedział z uśmiechem, choć chrypa zdradziła jego beznadziejny stan, przez co niemal wszyscy skrzywili się na ten widok.

Cóż, Harry'ego miało nie być na tym spotkaniu, bo James mu zabronił przychodzić, aby ten doszedł do siebie po tym całym zdarzeniu, jednak Harry to Harry.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz