15

88 6 0
                                    


- Niall, co ty do cholery robisz?- zapytał Harry, szybko zapinając cztery dolne guziki od czarnej satynowej koszuli na jego ramionach.

Tego dnia postanowił wybrać się na imprezę, gdyż Olivia wyjechała, a on miał wolny wieczór dla siebie. Był tak bardzo zmęczony i w dziwny sposób rozkojarzony, że impreza była najlepszym wyjściem. Próbował zasnąć, jednak za każdym razem kiedy tylko zamknął oczy, czuł mdłości i ból głowy. Chciał czuć się dobrze, a nie znał lepszego sposobu na poprawę humoru niż impreza.

Bardzo możliwe jest to, iż Olivia nie będzie zadowolona, jednak miał dość usługiwania i słuchania wszystkich dookoła, a to był dobry sposób na jakikolwiek bunt czy protest przeciwko ciągłej kontroli. Co, że musiał kontrolować własny umysł, to jeszcze ktoś go kontrolował.

Świat schodzi na psy.

Kiedy zakładał czarne jeansy z dziurami, usłyszała głośny huk i krzyk Niall'a, a to nie był dobry dźwięk, jeżeli chodzi o blondyna. W ten sposób szybko ubrał na ramiona koszulę i ruszył w stronę kuchni, a bynajmniej tak myślał, że to kuchnia, jednak nie to teraz było ważne.

Niall był pod jego dachem. Jeżeli coś by mu się stało to on czułby się winny temu, co mu się stało, dlatego miał nadzieję, że wszystkie jego kości i części ciała potrzebne do funkcjonowania, były całe.

W szybkim tempie zszedł ze schodów, ryzykując własnym życiem, a następnie wbiegł do kuchni widząc Niall'a, który klęczał na kolanach ze szkłem w dłoniach i czerwoną poświatą na nich. Harry pobladł, a jego organizm nagle osłabł. Widok krwi nie robił na nim za dużego wrażenia, jednak teraz był pewien, że wygląda jakby śmierć stała obok niego.

- Rozbiłem dżem wiśniowy twojej mamy... Będzie krzyczeć?- skrzywił się Niall, a Harry poczuł jak jego serce przestaje na chwilę bić. Harry zacisnął zęby i zamknął oczy na chwilę.

- Zabije cię, Horan.- powiedział przez zaciśnięte żeby Harry, trzymając dłoń na klatce piersiowej. Oddychał głęboko, ale płytko, jednak jego organizm jakoś funkcjonował, więc chociaż tyle miał ze szczęścia.

- Oj tam... Odkupie. Przecież to tylko dżem, co prawda wiśniowy, ale...- zaczął mówić ciągiem Niall, a Harry spojrzał na niego jak na idiotę.

- Nie mówię o pierdolonym dżemie, Horan. Myślałem, że sobie pociąłeś dłonie szkłem, a ten... ten dżem to krew. I w ogóle to wyglądało i brzmiało jakbyś umierał.- powiedział Harry z zaciśniętymi oczami, trzymając się za grzbiet nosa.

Niby trochę się uspokoił, jednak jego serce wciąż kłuło, a Harry zastanawiał się czy nie ma czasami zawału, bo czuł jakby miał. Poczuł zawroty głowy, które opętały jego głowę do tego stopnia, że miał przed oczyma czarne mroczki, a w uszach nastał pisk zagłuszający jego słyszenie. Zamknął oczy i przytrzymał się blatu wyspy kuchennej, aby nie upaść lub umrzeć. Sam nie wiedział.

Czuł się dziwnie.

- Harry, dobrze się czujesz? Ja wiem, że trochę cię nastraszyłem, ale weź nie przyprawiaj mnie o palpitację serca. Chce jeszcze żyć.- powiedział spanikowany Niall.- Harry..?- dopytał spokojniej, kiedy brunet nie ruszył się ani nic nie odpowiedział.

- Niall, zamknij się.- odpowiedział i otworzył oczy.- Masz za pięć minut pieprzoną randkę. Ruszaj się, bo dziewczyna cię zostawi.- powiedział, widząc jak mężczyzna zaczyna panikować.

Niall zniknął na kilka chwil prawdopodobnie szykując się do wyjścia. W tym czasie Harry próbował dojść do siebie, aby wyglądać jak człowiek.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz