29

97 6 0
                                    


Kiedy w życiu kończą się szczęśliwe dni i postanowione cele, bo umysł może bronić się przez bardzo długi czas, ciało w końcu po prostu się poddaję nie widząc sensu w dalszej walce. Tak i jest tym razem.

Można mówić o losie jako o czymś niespodziewanym i pełnym emocji, bo tak naprawdę Los jest ciągłą huśtawką nastrojów. Teraz dostajemy trochę szczęścia i radości, a po kilku minutach ponownie jest źle, a nasze życie pogrążone jest w rozpaczy i desperacji. Dlatego mówi się, że człowiek balansuje na osi losu, która popycha nas w różne strony. Raz jest to dobra strona i całkowicie potrzebna, a czasami zbędna i nie do końca rozumiana.

Ale taki jest już los i trzeba się z tym pogodzić, bo tak naprawdę nie mamy na to wpływu, choćby przygniatał nas swoim ciężarem przez cały czas.

Harry spotkał się ze ścianą zwaną losem i nie do końca rozumiał dlaczego to właśnie jego spotyka coś złego, lecz później wpadał na myśl, że to może sprawka jego egoizmu i zatracenia się w toksynach, bo Harry był mądrym mężczyzną, ale po prostu się zgubił i wpadł na złych ludzi,  którzy zakręcili w jego głowie niczym wiatr małym motylem.
Mógł przecież walczyć i próbować wyjść na niezależny ląd, ale przecież człowiek, który ma zakryte oczy nie pójdzie do przodu, bo za bardzo się boi i chodź może zebrać się na odwagę i przejść kilka kroków z wielką ostrożnością, to w końcu się podda, bo nikt normalny nie idzie z niepewnością przez pół świata, aby dojść do mało istotnego celu.

Takie przechodzenie przez nędzny los jest zwykłą ironią losu.

Oczywiście można tu mówić o farcie lub sprycie, ale to jest tylko ułamek ludzi, którzy, jak to się mówi, urodzili się w czepku. Nie można zakładać, że każdy prócz nas ma idealne życie, bo połowa ludzi, którym zazdrościmy, po prostu zdjęła opaskę z oczu i poszła przed siebie. Nie starali się w jakikolwiek sposób dawać kroku do przodu, skoro po chwili dawali cztery do tyłu. Ich receptą na życie było po prostu niesłuchanie poleceń innych i w ten sposób, kiedy miliardy ludzi szło przed siebie niepewnie z zasłoniętymi oczami, oni zdjęli tą czarną szmatę z oczu i ruszyli do przodu.

Cóż, Harry zdjął ją idąc do programu, dzięki któremu stał się sławny, a kiedy chciał zrobić kolejny krok i zdjąć kulę, która ciągnęła się u jego nogi, nie zrobił tego, bo jego Pragnienie nie mogło sobie na to pozwolić, więc skoro jego prawdziwa miłość życia miała cierpieć, dlaczego on nie miał?

Więc cierpiał z własnej zasługi, ale mimo tego, że poszedł do przodu i cieszył się życiem, to u jego nogi ciągnęła się kilogramowa kula, która co chwilę zatrzymywała go i przy okazji zbierała śmieci oraz toksyny,  które ciągnęły się razem z nim i  przeszkadzały w dalszej podróży do przodu.

I Harry naprawdę uważał, że kiedy spotka swoje Pragnienie wszystko będzie inne i lepsze, ale nie spodziewał się, że stanie się całkowicie na odwrót. Nagle musiał patrzeć w oczy i nawet nie mógł się odważyć, aby powiedzieć to co niby zardzewiałe i znikłe, dlatego wpatrywał się w błękit oceanu i czekał jakby na cud, choć jak wiadomo - cudy nie przychodzą bez przyczyny.

Harry usłyszał dźwięk pukania do drzwi i naprawdę się zdziwił tym do tego stopnia, że myślał, iż wszystko to mu się przesłyszało, bo kto mógł chcieć wejść do jaskini potwora poplątanego egoizmem i nieprawdziwą uczuciowością?

Lecz kiedy usłyszał po raz kolejny pukanie w powłokę drzwi, zdał sobie sprawę, że ktoś naprawdę chcę wejść do jego jaskini, ale on niekoniecznie tego chciał, bo wyglądał jak siedem nieszczęść i lepszym sposobem po prostu było olanie przybyłego gościa, co było niekulturalne, ale kto by się tym przejmował.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz