49

80 6 0
                                    

I drugi....

_


- Ma nad nimi kontrolę?- zapytał James, nie dowierzając temu co słyszy.- Jakim cudem, przecież macie rozwiązane kontrakty z tamtą wytwórnią.- dopytał.

Cóż, Harry przesiedział cały dzień i pół nocy nad tym co mógłby zrobić, bo naprawdę chciał pomóc szatynowi, ale nie miał pojęcia jak, dlatego w końcu wpadł na pomysł, choć ten był dosyć płytki, jednak lepsze to niż nic.
Wtedy wstał na proste nogi, lecz później znowu się położył zważając na to, iż był środek nocy.

Jednak kiedy obudził się, niemal od razu zaczął szykować się do wyjścia i takim oto sposobem znalazł się w domu Jamesa, który co prawda jeszcze spał, jednak wpuścił Harry'ego i razem usiedli przy stole. Brunet niemal od razu zaczął mówić drugiemu mężczyźnie na czym polega problem i sam nie wiedział czy robi dobrze, bo aktualnie podejmował decyzje za Louis'a i Zayn'a, jednak ktoś musiał to zrobić.

- James, sam nie wiem dlaczego, jednak oboje moją problemy z tym psychopatą i... Już nie mówię o tym jakie inne problemy za tym stoją, bo to nie jest ważne, ale oni wciąż go mają na barkach, a on w dalszym ciągu im grozi... Nie mam pojęcia jak im pomóc, a dodatkowo Simon jest zdenerwowany, że wróciliśmy i to pod innym przywodctwem.- powiedział zdenerwowany Harry, który mimo wszystko starał się być poważnym, bo tego wymagała sytuacja.

- Zaskoczyłeś mnie tym... Sam nie wiem co powinniśmy zrobić, ale też nie mamy za bardzo czasu nad tym, aby o tym myśleć, bo zaraz zaczynamy trasę i wszystko nas goni... Ale zajmę się tym. Obiecuję. Zrobię wszystko, abyście byli wolni od niego.- powiedział z powagą James, a Harry pokiwał głową niemal spadając z krzesła, bo w tym samym momencie do jego boku przyczepiło się pewne słodkie stworzenie...

Charlotte.

Jej wygląd doskonale sugerował, iż dopiero wstała, gdyż jej jasne włosy rozczochrane były w każdym kierunku, a oczy ściągnięte i lekko zaspane. Na sobie wciąż miała różową piżamę, a w rękach ściskała białego pluszaka z tęczowym szalikiem. Harry uśmiechnął się na ten widok, bo dziewczynka, mimo że jeszcze była ledwo żywa, przyszła prosto do niego.

- Cześć Harry.- powiedziała przeciągle, przecierając przy tym piąstką oko.

- Cześć Charlotte.- odpowiedział jej Harry, a on szybko się uśmiechnęła.

- Char, idź proszę się ubierz.- wciął się James, a Charlotte spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Za chwilę, tato.- odpowiedziała i wyciągnęła rękę w stronę Harry'ego, który ponownie uśmiechnął się na to, jednak cóż mógł poradzić. Uwielbiał tego malucha.

Dziewczynka owinęła go rękoma wokół szyi i przyłożyła głowę do jego klatki piersiowej, mamrocząc coś pod nosem. Harry przeniósł ponownie wzrok na Jamesa, który zaczął coś mówić, ale Harry naprawdę nie mógł oderwać wzroku od Char, która była przesłodkim dzieckiem.

- Myślisz, że ma coś na was?- zapytał James, opierając się o blat wyspy.

- Louis mówił, że ma sporo jakiś złych rzeczy z przeszłości, ale sam nie wiem co to znaczy, bo... Wszystkie rzeczy, które robiliśmy, były dla żartów albo musieliśmy coś robić przez wytwórnię, bo nam kazali. Jeżeli miałby mieć coś na nas to musi być to coś mocnego, skoro grozi właśnie tym.- Harry odpowiedział lekko zdenerwowany, bo nie mógł uwierzyć w sytuację w jakiej byli.

Właśnie mieli zacząć trasę jako nowe odrodzenie się. Każdy mógł być sobą i w ten sposób wszyscy mieli być szczęśliwi. James był świetnym człowiekiem, bo niemal od razu powiedział, że nie ma zamiaru nimi dyrygować, bo są już dorosłymi mężczyznami. Jedyne co mieli robić to wplątać do swojego harmonogramu wszystkie spotkania, próby czy trasę. Nie chciał mówić im, że nie mogą iść do restauracji czy na randkę, bo nie powinni.

If I could fly... | Larry 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz